Artykuł

Kamil Czajkowski

Kamil Czajkowski

Seks - raj, piekło czy szlak do obu? Spojrzenie na seksualność człowieka w kontekście pierwszego i drugiego prawa biologicznego


Biologicznym fenomenem życia rządzą dwa podstawowe prawa: prawo zachowania własnego istnienia i prawo przekazania tego istnienia dalej. Są to tak zwane pierwsze i drugie prawo biologiczne. Stanowią one tak fundamentalną prawdę o życiu, że nawet ci, którzy chcą uprawiać naukę obdartą z wszelkich wartości (skrajni ewolucjoniści, racjonaliści, empiryści i naturaliści) zgadzają się co do tych dwóch podstawowych imperatywów życia. Widać je wyraźnie w świecie zwierzęcym i społeczności ludzkiej. Można nazwać je wartościami uniwersalnymi wynikającymi nie tyle ze światopoglądu, życiowej filozofii czy religii, ale z czystej natury życia jako takiego. Każdy wysiłek człowieka, każde działanie ukierunkowane jest na zaspokojenie tych dwóch podstawowych pragnień: przeżycia i przekazania gatunku. Dobrze jest odnajdywać i analizować takie wspólne płaszczyzny rzeczywistości, na których można spotkać się z myślącymi inaczej, a nawet wyznającymi zupełnie przeciwnie poglądy. Dobrze, gdy na tych najbardziej fundamentalnych przestrzeniach wspólnych dyskutuje się o rzeczach najistotniejszych. Niewątpliwie do takich najbardziej istotnych dla człowieka kwestii zaliczyć można jego seksualność. Co więc można powiedzieć o seksualności człowieka, kiedy rozpatrzy się ją w kontekście dwóch podstawowych praw życia?

Dwa podstawowe prawa życia


Zanim przyjrzymy się samej seksualności jako głównemu tematowi naszego rozważania, najpierw dokładniej zanalizujmy kontekst naszej refleksji czyli pierwsze i drugie prawo biologiczne. Podstawowym wnioskiem, jaki należy wysunąć, przyglądając się im, jest to, że prawa te różnią się od siebie. Muszą się od siebie różnić, bo inaczej stanowiłyby jedno prawo. A skoro je rozróżniamy, to naturalnie nasuwa się pytanie: na czym polega różnica między nimi? Wybitny krakowski psychiatra Antoni Kępiński odpowiada: różnią się wektorem. Już po pobieżnej analizie tych zjawisk można zauważyć, że zachowanie życia jest skierowane do siebie, przekazanie życia zaś jest skierowane na zewnątrz. Pierwsze prawo jest egoistyczne i dąży do zagarnięcia (pożywienia, przestrzeni, zasobów) drugie jest altruistyczne i kieruje nim chęć udzielania (siebie, własnej przestrzeni, swoich zasobów). Jak zauważyłem, wszystkie przejawy aktywności człowieka można przyporządkować tym dwóm podstawowym prawom życia. W większości przypadków klasyfikowanie to nie sprawia trudności. Zgodzimy się chyba, że zdobywanie pożywienia, poszerzanie swojej ziemi o nowe terytoria, pomnażanie własności i zaspokajanie swoich potrzeb zaliczymy do kategorii pierwszej. Natomiast zachowania ojcowskie i macierzyńskie, budowanie struktur społecznych dla wspólnej korzyści swojej i swoich potomków oraz pomoc słabszym do kategorii drugiej. Do której zaś kategorii zaliczyć powinniśmy zachowania seksualne? Rozważmy obie możliwości.

Seksualność jako wyraz pierwszego prawa biologicznego


W przypadku zaliczenia zachowań seksualnych do kategorii pierwszej - egoistycznego prawa skierowanego wyłącznie na własne istnienie - seks staje się popędem podobnym do jedzenia i picia. Jest prawem, a zarazem niejako przymusem każdej jednostki. Nie liczy się z konsekwencjami - jeśli te nie dotyczą bezpośrednio naszej osoby. Patrząc w ten sposób na seks nie chcemy, by wiązał się on z wyrzeczeniem, czy konsekwencjami zmuszającymi nas do dania czegokolwiek z siebie. Brakuje w takiej perspektywie jakiejkolwiek relacyjności - dwóch podmiotów zaangażowanych w relację. W takim ujęciu istnieje tylko podmiot biorący i przedmiot brany w posiadanie. Uprzedmiotowienie obiektu seksualnego sprawia, że sam obiekt staje się coraz mniej znaczący - a w konsekwencji może być nim wszystko, co tylko zaspokaja pragnienie. W skrajanym przypadku przedmiot staje się wręcz zupełnie zbędny i podmiot zaspokajający popęd staje się jednocześnie przedmiotem zaspokojenia w akcie autoerotyzmu. Tak naprawdę każde zachowanie seksualne jest w takiej perspektywie mniej lub bardziej autoerotyczne - gdyż jest w nim tylko jeden aktywny podmiot. Zbliżenie seksualne kobiety i mężczyzny jest wtedy w zasadzie "autoerotyzmem we dwoje". Partner może stać się urozmaiconą techniką autostymulacji.

Czy natura (bo przecież do niej, jako do źródła dwóch podstawowych praw biologicznych, odwołujemy się od początku tych rozważań) jest zgodna z takim spojrzeniem na seksualność? Wydaje się, że nie. Natura jako nierozerwalny element aktu seksualnego wpisała w niego prokreację - a więc przekazywanie życia. Chcąc lekceważyć ten fakt i traktować seks jako wyraz pierwszego prawa biologicznego musimy głęboko ingerować w naturę i jej zaprzeczać. Takim zaprzeczeniem jest np. antykoncepcja - farmakologiczne bądź mechaniczne ingerowanie w naturę, która trwale związała czynności seksualne z altruistycznym udzielaniem się: odpowiedzialnością i konsekwencjami - w postaci wyrzeczeń ojcostwa i macierzyństwa. Nie mówiąc już o aborcji, która jest bezpośrednim zanegowaniem i próbą anulowania tych konsekwencji. Ponadto natura wprost nie godzi się, by zrównać seks z zaspokajaniem popędów takich jak jedzenie i picie. Nikt nie zginął od braku aktywności seksualnej, ludzie giną natomiast z głodu i pragnienia. Zdobycie pożywienia jest prawem i przymusem człowieka - stąd mamy wiele wyrozumiałości do tych, którzy posuwają się nawet do przekroczenia pewnych społecznie wyznaczonych granic, w celu zaspokojenia tego popędu. Seks - choć wielu chce go tak traktować - nie jest przymusem niezbędnym do zachowania życia, stąd nie tak łatwo przychodzi nam usprawiedliwienie przestępstw seksualnych.

Chcąc przyrównać seksualność do innych zachowań z kategorii pierwszego prawa biologicznego - dokonujemy jej zniekształcenia. Niemniej współczesna kultura próbuje to robić. Pokazuje seks jako towar, jako egoistyczne prawo zaspokojenia, które każdemu się należy - bez względu na nikogo i na nic. Ludzie próbują coraz częściej udawać, że seks nie niesie za sobą żadnych konsekwencji. Dalekimi skutkami takiego obrazu seksualności są wszelkiego rodzaju nadużycia i wypaczenia, o których zwolennicy tego ujęcia nie chcą mówić. Rośnie liczba gwałtów, i jest to zjawisko już nie tylko wśród recydywy, ale także wśród nastolatków. Powszechne staje się uzależnienie od erotyki - wypaczające emocjonalny rozwój dzieci. Mnożą się niechciane ciąże niegotowych na nie matek oraz choroby przenoszone drogą płciową. Kwitnie wreszcie seksbiznes - będący w rzeczywistości handlem ludzkim towarem, który degraduje osobowość i emocjonalność ludzi w niego zaangażowanych. Dalekim skutkiem takiego spojrzenia na seksualność - bezpłodną, bezrelacyjną i egoistyczną jest w końcu całkowity brak satysfakcji z życia seksualnego. Uznanie seksualności za wyraz pierwszego prawa biologicznego to odarcie go z jego istoty i pozbawienie głębszego wymiaru. W obliczu powyższych konsekwencji może należałoby zatem zaliczyć seksualność do kategorii drugiego prawa biologicznego. Czy jednak na pewno?

Seksualność jako wyraz drugiego prawa biologicznego


Altruistyczne spojrzenie na seks - w ujęciu drugiego prawa biologicznego, czyli prawa przekazywania życia - stawia seksualność w nieco innej perspektywie. Pojawia się w nim wymiar relacyjny. Seks staje się miejscem spotkania i udzielania się sobie nawzajem. Zaczyna liczyć się ze wspólnym przyjęciem konsekwencji w postaci nowego życia, które się z niego wyłania. Szanuje powstrzymanie się od współżycia w cyklu zgodnym ze swym naturalnym biegiem. Jest w nim miejsce na relacje, wzajemne udzielanie się sobie, na spotkanie dwóch równouprawnionych podmiotów. Takie ujęcie wydaje się bliższe naturze - uznaje jej prawa i konsekwencje. Nie zniekształca obrazu seksualności, próbując przyrównać akt seksualny do tak prostych czynności jak spożywanie hot-doga pod budką na dworcu, czy gotowanie wody na herbatę. Daje mu szczególne i wyjątkowe miejsce wśród ludzkiej aktywności. Ujęcie seksualności w kontekście prawa przekazywania życia angażuje całą osobowość człowieka, poprawnie ją kształtując w wymiarze emocjonalnym. Przede wszystkim jednak nie niesie ze sobą tylu przykrych konsekwencji społecznych: przestępstw, patologii i wypaczeń. Wydaje się, że takie ujęcie seksu jest więc bliższe naturze.

Dlaczego więc jest tak powszechnie odrzucane? Dlaczego gdzieś głęboko nie ma w nas zgody na takie czysto altruistyczne, płodne i udzielające się sobie spojrzenie na seksualność? Może dlatego, że jest ono tylko jedną strona medalu. Ujęcie seksualności jako wyrazu jedynie drugiego prawa biologicznego rodzi słuszne oburzenie w doświadczeniu większości ludzi i w konsekwencji reakcyjnie prowadzi do jego zaprzeczenia i uznania jego skrajnego przeciwieństwa. Piękna wizja idyllicznej seksualności: wielkodusznej, ofiarnej, pełnej szacunku i otwarcia na rodzicielstwo - wzbudza w wielu tyle samo sprzeciwu co zezwierzęcona wizja uprzedmiotowionego seksu, pełnego agresji, znieczulenia i egoizmu. Warto poszukać zatem kompromisu.

Seksualność na granicy praw życia


Moim zdaniem problem seksualności - a zarazem jej piękno i siła - leży w tym, że nie pozwala się ona zakwalifikować do żadnego z dwóch praw biologicznego życia. Zdaje się nie być wyrazem ani pierwszego, ani drugiego z nich, leżąc gdzieś pośrodku. Mylą się ci, którzy traktują seks jako wyłącznie egoistyczne zaspokojenie żądz, ale mylą się także ci, którzy twierdzą, że seks powinien być zupełnie takiego egoistycznego wymiaru pozbawiony. Mają rację ci, którzy mówią, że seks powinien być otwarty na przyjęcie nowego życia, ale mają rację także ci, którzy twierdzą, że nie może się tylko i wyłącznie do tego ograniczać. Normy zachowań seksualnych są bardzo szerokie i obejmują zarówno zachowania prokreacyjne i altruistyczne jak i egoistyczne, a nawet agresywne. Seks wydaje się tym samym najbardziej ludzką sferą człowieka - jest w nim widoczne piękne rozdarcie jego natury i wieczne poszukiwanie harmonii między przeciwieństwami.

Wydaje się, że w pełnym przeżywaniu seksualności obecny być musi wymiar egoistyczny i altruistyczny - pierwsze i drugie prawo biologiczne. Seks musi być równowagą między udzielaniem się, a braniem. Jego wektor skierowany jest w tej samej mierze na zewnątrz, co do środka. Stąd dobre przeżywanie seksualności przysparza ludziom tyle kłopotu. Każde szukanie równowagi spycha wielu w skrajności, a te bywają zawsze niebezpieczne. A może właśnie to balansowanie na krawędzi dwóch podstawowych praw życia czyni seks tak pięknym i wyjątkowym. W seksie jak w człowieku parafrazując słowa Jacka Kaczmarskiego - "jest raj, piekło i do obu szlaki".



    Autor jest absolwentem Niższego Seminarium Duchownego Misjonarzy Oblatów M.N. w Markowicach k. Inowrocławia; studiował filozofię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym oo. Dominikanów w Krakowie, obecnie studiuje psychologię na Uniwersytecie Gdańskim.

    Zobacz także: blog Autora - "Ludzka rzecz być człowiekiem".



Bibliografia

  • Kępiński A., Z psychopatologii życia seksualnego, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003,
  • Kępiński A., Podstawowe zagadnienia współczesnej psychiatrii, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003,
  • Lew-Starowicz Z., Podstawy Seksuologii, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2010,
  • Lew-Starowicz Z., O miłości, Wydawnictwo Czerwone i Czarne, Warszawa 2012.




Opublikowano: 2013-01-06



Oceń artykuł:


Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu