Forum dyskusyjne

Sortuj:     Pokaż same tytuły wpisów w wątku
  • Psychodermatologia. Stan psychiczny a schorzenia dermatologiczne
    Przeczytaj komentowany artykuł

    Autor: pawelf   Data: 2005-12-17, 21:32:44               Odpowiedz

    Jestem chory na łuszczycę od 25 lat (mam 46l.)W pełni zgadzam się z autorem artykułu że choroby skórne w szczególności te nieuleczalne są źródłem chorób psychicznych.W swojej długiej "karierze łuszczyka" i kilku pobytach w szpitalu (Kraków szpital Rydygiera) oraz sanatorium Busko-Zdrój nie spotkałem się z pomocą psychologiczną.Ja praktycznie pogodziłem się i przyzwyczaiłem do choroby,jednak młodzi ludzie których tam spotkałem(u których stwierdzono początki łuszczycy w wieku 15-20 lat)mówili mi że nie wytrzymają tego i skończą ze sobą.Reasumując jestem jak najbardziej za.(pomocą psychologiczną).Jestem pierwszy w kolejce do psychodermatologa tylko gdzie go szukać? Pozdrowienia.



    • RE: Psychodermatologia. Stan psychiczny a schorzenia dermatologiczne
      Przeczytaj komentowany artykuł

      Autor: jakub   Data: 2005-12-19, 18:34:07               Odpowiedz

      A czemu tu sie dziwić, sami kręcimi na siebie bicz. Młody wysportowany, piękny z pieniędzmi. Taki ma być czlowiek XXI wieku.

      Brak akcetacji ze strony społeczeństwa, dlugotrwałe leczenie.

      Moim zdaniem sami dermatolodzy powinni zwracać uwage jak pacjent podchodzi do schożenia. A nie zostawiony sam sobie z tym :)

      Sam chodze do dermatologa od 6 lat - upierdliwy trądzik w dość ostrym przebiegu.

      Jak mi lekarka powiedziała że to jeszcze jakieś 8 lat może potrwać to myślałem że odrazu tam sie przewróce i nie wstane. 15 letni chłopak z którego wszyscy sie śmieją, jest wytykany palcami.

      Swoje mi sie dostało, ale teraz sądze że jednak było warto, dzięki temu szybciej zauwazam w ludziach to czego nie widać na twarzy ;)



      • RE: Psychodermatologia. Stan psychiczny a schorzen
        Przeczytaj komentowany artykuł

        Autor: AgaB   Data: 2007-08-18, 01:59:50               Odpowiedz

        Szczera prawda też myślę, że trądzik jest objawem jakis problemów psychicznych. Nie koniecznie jakiś poważnych, nie każdy zaraz wpada w depresję, ale jednak to co myślimy i jak odbieramy zycie ma ogromny wpływ na nasze ciało. Sama mam z tym problem i ostatnio dowiedziałam się, że coś takiego istanieje. Eureka!:) Naraszcie wiem, że rady należy szukać przede wszytskim u psychologa. Mam nawracający trądzik związany z lękiem do podejmowania wyzwań. Boję się,że okaże się mniej rozsądna lub zrobię coś zbyt powoli w stosunku do moich rowiesników. Inni myslą o mnie leniwa a ja poprostu uciekam. Im wiekszy stres tym wiekszy trądzik. Mam bardzo niska samoocenę zwłaszcza pod względem intelektualnym. Mimo iż studiuje na dobrej uczelni (teraz bedzie 5 rok) i nawet dobrze sobie radze. Każda sesja mnie jednoczesnie cieszy bo poszerzam horyzonty(zwykle dopiero wtedy czlowiek zaczyna sie uczyc ;) ) i przeraża jak widze co dzieje się z moja twarzą! Najdziwniejsze jest to co kiedys zaoobserwowałam : im bardziej mnie ktoś kocha tym gorasza kondycja mojej skóry jakby chciała krzyczeć: Nie jesteś tego warta! Dodam, że do najbrzydszych nie należe, ale odkąd mam glebokie blizny to już zupełnie nie dopuszczam do siebie mysli o jakim kolwiek randkowaniu. Tak bym chciała, żeby ktoś jeszcze chciał dotykać mojej twarzy. Ach bo się zbytnio rozpisałam;)



    • RE: Psychodermatologia. Stan psychiczny a schorzenia dermatologiczne
      Przeczytaj komentowany artykuł

      Autor: geoss   Data: 2010-08-22, 19:25:28               Odpowiedz

      Sam mam poważny trądzik-choroba trwa już pół mojego życia.

      Niekiedy mam wrażenie, że ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie piekło przeżywa osoba z poważną, długoletnią i nie dającą się wyleczyć chorobą skóry.
      Ludzie sami czują się już źle, kiedy przytyją kilka kilo, nie mają idealnego nosa lub wyskoczy im kilka piegów na słońcu. Ale sprawiają wrażenie, jakby dziwili się, czemu osoba poważnie i długotrwale oszpecona chodzi smutna i pozbawiona energii.
      Najbardziej mnie denerwuje, kiedy ludzie mówią, że liczy się wnętrze. Ich hipokryzję można łatwo odkryć, chociażby w lato, kiedy wszyscy ci \"liczy się wnętrze-ludzie\" ruszają na plaże się opalać-słyszeliśmy o raku skóry nieraz, ale co tam, zaryzykujemy, w końcu-liczy się wnętrze.

      Od czasu, gdy zacząłem dostrzegać związek między nastrojem, kondycją i skórą, czuję się jakbym był złapany w klatkę. Bo nie wiem, jak sobie radzić z uczuciami. Czy kiedy czuję się smutny, to mam być smutny, czy to stłumić? Czy oglądając film, mam się wzruszyć, czy też nie, bo to zaszkodzi mojej cerze. Itp. itd. I tak źle, i tak niedobrze.
      Dodatkowo-jeden słabszy dzień= przez tydzień wiele nowych niespodzianek na twarzy, przez miesiące leczenie blizn.

      Nie będę tu pisał, jak choroby skóry wpływają bezpośrednio i pośrednio na życie młodej osoby, bo można by o tym książkę napisać.

      Apeluję jednak, abyśmy przyjrzeli się znanym nam osobom i zobaczyli, czy mają lub mieli (blizny) problemy skórne. I bądźmy bardziej wyrozumiali na ich smutek, brak humoru, brak koncentracji itp. Nie obrażajmy się, kiedy odmówią kilka razy wyjścia na imprezę, bo może nie chcą z powodu aktualnego stanu skóry, deprechy itp. Nie chowajmy głowy w piasek.



      • RE: Psychodermatologia. Stan psychiczny a schorzenia dermatologiczne
        Przeczytaj komentowany artykuł

        Autor: Ellipsis   Data: 2010-08-22, 19:45:02               Odpowiedz

        Prawda. Staram się uważnie obserwować siebie. Zauważyłam np. , że nocna zmiana odbija się na mojej skórze w postaci bolesnych grudek. Są to pojedyncze zmiany skórne, jednak tez borykam się z trądzikiem na innych partiach ciała, mniej widocznych i takich, które mogę zakryć bluzką, gorzej, kiedy jest lato i upał... Mam kolegę w pracy, który ma poważne problemy i zabolało mnie ostatnio, ze szefowa powiedziała, że na kursie pierwszej pomocy brzydziła się po nim robić manekinowi sztuczne oddychanie. Co za podejście... :/ Pomyślałam sobie: kobieto, nie wiesz co on przechodzi każdego dnia patrząc w lustro!!! Nie masz pojęcia, bo masz gładką cerę i zero związanych z tym zmartwień. A co mają powiedzieć Ci, którym żadne lekarstwo nie daje nadziei na poprawę? Dermatolodzy sami często eksperymentują z lekami. Sama byłam świadkiem "spróbujemy może tego" - powiedziała pewnego razu na kolejnej wizycie moja dermatolog. Ręce mi opadły. Dermatolodzy traktują problemy skórne bardzo, bardzo powierzchownie!!! A pod skórą jest przecież żywy człowiek i jego dusza, która cierpi...