Forum dyskusyjne

Sortuj:     Pokaż same tytuły wpisów w wątku
  • Rola czynników psychicznych w powstaniu i przebiegu schorzeń dermatologicznych
    Przeczytaj komentowany artykuł

    Autor: ewa20   Data: 2006-01-03, 19:48:29               Odpowiedz

    Choruje na łysienie plackowate od 14 lat...Bardzo długo leczyłam sie objawowo...obecnie biore leki obnizajace odporność...co w koncu daje pozytywne efekty leczenia>Niestety nadal włosy wypadaja....szczególnie kiedy zmuszam sie do czegoś.Dlatego prosiłabym ,aby w kolejnych artykułach na ten temat,pojawił sie opis nieprawidłowych objawów w zachowaniu sie osób dotknietych ta choroba i ich przyczyn.Moze wtedy,znajac to co nalezy zmienic w mojej osobowosci,bede w stanie w pełni osiągnac cel.



    • RE: Rola czynników psychicznych w powstaniu i przebiegu schorzeń dermatologicznych
      Przeczytaj komentowany artykuł

      Autor: asalk76   Data: 2006-04-05, 20:48:12               Odpowiedz

      przeczytalam tylko czesc dotyczaca trichotillomanii, na ktora cierpie od dziecinstwa (nie wyrywam wlosow z glowy, ale brwi, rzesy i inne miejsce... praktycznie nie mam tam nic!)
      musze przyznac, ze to bardzo ciekawy artykul, w koncu jakies konkrety,
      gdy bylam mala - moczylam sie, ale nie zgadza sie kompletnie opis moich rodzicow,
      ale cala reszta - tak,
      od jakiegos czasu wiem, ze moja choroba ma jakis zwiazek ze wspomnianym w artykule "konfliktem między dążeniem, aktywnością i niezależnością, a poczuciem konieczności podporządkowania się sytuacji domowej lub szkolnej".
      W koncu zostalo to tu potwierdzone.
      O tym, ze to co robie, jest choroba, dowiedzialam sie zaledwie 3 lata temu w internecie, majac wtedy 27 lat). Przezylam istny szok. Zaczelam sie leczyc, ale niestety gdy przypisano mi Prozac poddalam sie i zaprzestalam wizyt.
      Nadal nie wiem co robic, a moje paskudne oczy przeszkadzaja mi w zyciu... Maluje sie, sztuke makijazu oczy opanowalam do perfekcji... ale to wyglada tylko ok, gdy patrze komus prosto w oczy, wystarczy jedno lekkie ruch glowa i spuszczenie oczu, aby miraz zniknal...
      Czasami mam dosc...
      Rodzina sie poddala, przestala mnie meczyc, maz w ogole nie zwraca na to uwagi, czasem moj maly synek spoglada na mnie z zaciekwawieniem...
      czesto placze, jestem niesamowicie agresywna, wszyscy cierpia z tego powodu, nawet ja nie umiem tego opanowac ani nawet wytlumaczyc...
      nie wiem juz co robic,
      chociaz te emocje opanowac...
      co robic....