Forum dyskusyjne

Sortuj:     Pokaż same tytuły wpisów w wątku
  • Scenariusz w umyśle zapisany...
    Przeczytaj komentowany artykuł

    Autor: mysia81   Data: 2007-07-12, 18:07:44               Odpowiedz

    bardzo dobry artykuł,myślę że wtym coś jest.Mam 26 lat w moim domu ojciec lubił wypić a w tedy dochodziło do awantur o to że ojciec pije,matka często była bita(zdażało to się nawet gdy ojciec był trzeżwy).Mimo tylu krzywd,które ojciec jej wyrządził,ona była chorobliwie o niego zazdrosna(i jest nadal)także zdarzało się że robiła mu straszne awantury z powodu tej zazdrości. Ja mając teraz własną rodzinę zachowuję się tak jak oni jestem chorobliwie zazdrosna o swojego męża i robię mu z tego powodu strasznę awantury nie mogę sobie z tym poradzić.Zdażało się że go udeżyłam(jak już się zdenerwuje to już nad sobą nie panuję) czego strasznię żałuję,trudno mi kogoś przeprosić bo te słowa u moich rodziców wogóle nie istniały. proszę też o pomoc w mojej sprawie.



    • RE: Scenariusz w umyśle zapisany...
      Przeczytaj komentowany artykuł

      Autor: martak44   Data: 2007-07-13, 03:38:03               Odpowiedz

      Droga Mysia,
      Jak zauważyłaś całkiem słusznie, naśladujesz model przekazany przez rodziców w czasie kształcenia swojego rozwijania. Aby nastąpiła zmiana w twoim zachowaniu względem męża jest niesłychanie ważne uświadomienie sobie całej sytuacji. I to zrobiłaś.
      Teraz jesteś na następnym etapie do zmiany i nagle nie wiesz jak sobie poradzić.
      Bardzo często to co doświadczymy w swoim życiu rozwijając się na dorosłego człowieka, głęboko jest zakorzenione w naszej psychice i jakby czekające na odpowiednia godzinę aby się to (twoje zachowanie względem męża) mogło wynurzyć od nowa. Taki schemat (pijaństwo, bicie, zazdrość) doświadczyłaś w domu rodzinnym, który piętnuje cie w twoim małżeństwo. Ale jak z tego wyjsc. Odpowiedz wydaje się prosta, ale składająca się z wielu czynników.
      Inicjatywa zmiany tylko i wyłącznie zależy od ciebie. Ty musisz zadbać o to aby budować nowy schemat pożycia małżeńskiego. Musisz ustawić (napisz to na kartce) co będzie akceptowane w twoim małżeństwie, i tak:
      1. zapanowanie nad swoimi emocjami (w myśli policz do 10ciu w wielkim skupieniu, tak długo aż się uspokoisz)
      2. zapanowanie nad fizycznymi odruchami (bez bicia)
      3. każdy dzień bez wymówki
      4. nauka przeprosin (zmuś się do pierwszego 'przepraszam' a zobaczysz jaka odczujesz ulgę).
      Obalenie schematu rodzicielskiego, a stworzenie nowego. I tak na przykład może wygladac nowy schemat:
      1. zawsze uśmiech na dzień dobry (zebys nawet lewa noga wstała, zmuś się)
      2. jeżeli czujesz że w tobie emocje wzrastają idź do zacisznego miejsca (jeżeli nie masz to zrób sobie), ochłon trochę i zapytaj się siebie, co mi jest.
      3. trudne tematy rozwijacie w stanie spokoju a nie w stanach nerwowych, i atakujecie argument a nie siebie samych.
      4. Rozmawiaj z mezem o wszystkich dręczących problemach jak partner z partnerem, a nie jak narzekająca i nudząca żona.
      5. Nauka tolerancji
      6. Zaakceptowanie siebie i meża jakim jest.
      Dałam ci przykład jak zaczac od początku. Jest jeszcze mnóstwo innych punktów do rozwinięcia. Wiedz o tym, że zmianę zawsze zaczynasz od siebie, nigdy od meża, jeżeli chcesz ujrzeć zmianę w swoim małzenstwie.
      Powodzenia
      Marta




      • RE: Scenariusz w umyśle zapisany...
        Przeczytaj komentowany artykuł

        Autor: mysia81   Data: 2007-07-14, 13:08:08               Odpowiedz

        Droga pani Marto serdecznie dziękuje za te rady będę próbowała postępować według tych zasad,choć wiem,że niektóre znich będzie mi trudno zrealizować,choćby to że gdy się kłócimy to atakujemy się właśnie słowami,mąż też nie da"sobie wkasze dmuchać".ale ja i tak jestem okropniejsza ,bo go nawet wyzywam od najgorszych choć wcale tak nie myślę.Pokłótni to i tak mąż przychodzi pierwszy mnie przeprosić,bo ja nie mogę się zdobyć na odwagę,choć bym chciała.Nie umiem rozmawiać z kimś o swoich problemach,jestem raczej osobą bardzo skrytą,a może to też jest wyciągnięte z domu,bo unas w domu nigdy o swoich problemach nie rozmawialiśmy,nie było chyba na to czasu(oprucz mnie jest jeszcze dziewięcioro rodzeństwa,ja jestem najstarsza),a może moja mama też nie potrafiła znami rozmawiać,kiedy była z najmłodszą siostrą wciąży,już ok.sześciu mięsięcy,jak ją pytałiśmy czy jest w ciąży to skłamała,choć słyszałam wiele razy,gdy rozmawiali o tym z ojcem,byłam w tedy już pełnoletnia.Mąż wiele razy chce abym z nim szczerze porozmawiała ale ja nie potrafię,na pytanie od niego co mi jest,kiedy naprzykład mam jakiś problem i jest mi smutno,odpowiadam że boli mnie głowa,trudno mi się przełamać,myślę w tedy że on i tak mnie nie zrozumie.Wiem że jest czasami ze mną ciężko wytrzymać,wiem też że gdyby nie dzieci które mamy(mamy dwójkę)on dawno by odemnie odszedł,choć często powtarza że mnie kocha.Boję się o dzieci choć wychowujemy ich jak potrafimy najlepiej,to tym,że się kłócimy robimy im wielką krzywdę,a syn już wszysko rozumie.Zastanawiam się coraz częściem nad wizytą u psychologa,ale niewiem czy coś z tego wyjdzie.Najpierw zastosuję pani rady.pozdrawiam.



        • RE: Scenariusz w umyśle zapisany...
          Przeczytaj komentowany artykuł

          Autor: martak44   Data: 2007-07-14, 15:19:49               Odpowiedz

          Witaj Mysia
          wiem, że zaproponowana lista nie jest łatwa, chociażby z tych wzgledow, że pewne punkty nie były przez ciebie używane, czy nawet sa nieznane. Z tekstu wynika, że wasza dyskusja jest atakiem na wasze słabości, a nie na argument samym w sobie, i tu całe jest sedno problemu. Atakując siebie ranicie się nawzajem stojąc w miejscu ze sprawa. Wasze emocje wzrastają i oboje czujecie się w potrzasku i zagubieni. Gdy ochłoniecie z kłótni, każde z was zadaje sobie pytanie, czy to jest sense życ tak dalej, ale żaden z was nie zada sobie pytania czy znalazło się wyjście z danej sprawy. To co o czym pisze wymaga innej techniki przeprowadzonej w rozmowie, tej techniki trzeba się nauczyć. Chciałabym abyś mi podała przykład w jaki sposób toczy się wasza dyskusja, to będę wiedziała gdzie wprowadzić korektę.
          Ale jest nadzieja, bowiem masz wspaniałego męża i wiem, że chce ci pomoc, więc otwórz się do niego i zobaczysz jaka duża zmiana nastąpi. Samo to, że pierwszy przeprasza jest niezmiernie ważny symbolem w waszym pożyciu. Jeszcze raz usilnie nalegam abyś probowała z meżem rozmawiać i nie wymawiaj się od tego, zmus sie do tego. Wiem, że to co doświadczyłas w domu rodzinnym ma niesamowity wpływ na twoja osobowosc, ale ty jesteś teraz dorosłym człowiekiem i ty kierujesz sie swoim życiem, a nie twoi rodzice. To, że matka kłamała, to miała swoje powody do tego i zostaw ja w spokoju. Nigdy nie sadz swojej matki, bo ona też jest tylko czlowiekiem i ma prawo popełniać błędy (często nieumyślnie).
          Nie widze potrzeby żeby ci psycholog był potrzebny, ale potrzeba wykonania poleconych instrukcji. Mysle, że potrafisz dogłębnie przemyslec swoje postępowanie (pisz pamiętnik) i zastosować się do tego, aby polepszyć was związek. A wiedz, że to tylko od ciebie zależy, twój związek jest w twoich rękach, pamiętaj. Jeżeli kochasz meże (a czuje że tak) to masz okazję swoje małżenstwo poprawić. Teraz masz pole do popisu, więc wykorzystaj to i ciesz się jego owocami.
          Pozdrawiam serdecznie. Marta



          • RE: Scenariusz w umyśle zapisany...
            Przeczytaj komentowany artykuł

            Autor: mysia81   Data: 2007-07-17, 17:14:56               Odpowiedz

            Pani Marto jest pani bardzo mądrą osobą,żałuje że nie pojawiła się pani wcześniej w moim życu,wiele żeczy napewno byłoby dla mnie prostrzych,ale cóż jest jeszcze chyba czas,abym wszystko to co było złe,naprawiła. Może zaczne od jednej niejasności,chodzi o moją mame,nigdy jej nie osądzałam zawsze dziękowałam Bogu,że to ona jest z nami(choć jest prostą osobą),a nie inna kobieta(w naszej wiosce zazwyczaj kobiety piły razem ze swoimi mężami,a dzieci były,pozostawione samym sobie)mama zawsze starała się abyśmy mieli co jeść i w czym chodzić ubrani.Kocham swoją matkę za to jaka jest,choć ma jak każdy znas wady. Pisze to wszystko dlatego,bo teraz chcem podać przeważnie powody naszych kłótni,a mianowicie moi rodzice.Mojemu mężowi trudno jest ich zaakceptować,takimi jacy są.Każde nasza wizyta tam kończy się u nas w domu póżniej kłótnią on wytyka ich błędy że nie umieją rozmawiać,a on znimi(musze dodać że maż jest bardzo towarzyski i dogaduje się z każdym tylko nie znimi),mówi że nawet ja nie potrafie z nimi gadać(ma racje),i tylko oni potrafią patrzeć w telewizor i oglądać telenowele.Jego rodzina jest inna kiedy u nich jesteśmy siadamy przy stole i każdy opowiada co u nich słychać.Jego matka kiedy od nich wyjeżdzamy zawsze załaduje nasz samochód jedzeniem po same brzeg,chodzby miała ostatni oddać,choć my odniej niczego nie chcemy,ona wręcz nam to wpycha,choć sama na to ciężko pracuje,a mąż powtarza że moja rodzina jest odwrotna,bo ona ciągle by tylko brała,a nawet za nic nie podziękują jakby byli najważniejsi.To są słowa naszej ostatniej kłótni po tym jak oznajmiłam mężowi,że na noc przycvhodzą moi rodzice,to on się zdenerwował i powiedział że odwiedzić to nas mogą ale na noc to nie bo on będzie się czuł nieswojo w swoim domu,bo oni i tak jak przyjdą to będą patrzeć w telewizor.ja wtedy wpadłam w furię i zaczełam na niego wrzeszczeć i go wyzywać że on jest taki itaki.A gdy on się darej upierał że nie chce ich unas na noc w domu ja nie wytrzymałam i go udeżyłam w twarz.On aż się popłakał że on ciężko pracuje na naszą rodzinę a ja go jeszcze biję,kazał mi wybierać między nim a moimi rodzicami ja powiedziałam,że nie będę wybierać ,bo kocham ich wszystkich.To on po pewnym czasie ubrał się i powiedział że wyjeżdza,po wyjściu z domu po jakiejś godzinie wrócił póżniej powiedział że to ze względu na dzieci.Póżniej oczywiśćie przeprosił mnie ale rodzice i tak u nas nie byli.



          • RE: Scenariusz w umyśle zapisany...
            Przeczytaj komentowany artykuł

            Autor: martak44   Data: 2007-07-18, 10:32:36               Odpowiedz

            Witam Mysia,
            roznice osobowosci czesto powodują spiecia i stresy w rodzinach. U was bardzo potrzebana jest tolerancja osoby wzgledem drugiej. Czasami osobowosci sa tak przeciwne, ze nawet na znalezienie odrobiny tolerancji jest wielkim wysilkiem.
            Jezeli wizyta u twoich rodzicow wywoluje u was burze emocji, to powinniscie zmniejszyc ilosc wizyt, albo ty jedz sama do rodzicow co jakis czas. Za kazdym razem wcale nie musicie byc razem, w tym przypadku zrobisz wyjatek to dla ochrony twojej rodziny. Absolutnie rozumie twojego meza, ze moze czuc sie tam jak umyslowo niedowartosciowany. Ale juz mial czas na poznanie twoich rodzicow, wie jacy są, wie ze są czescią twojej rodziny, wie ze nie jest w stanie sytuacji zmienic czy poprawic i powinien sie odpowiednio dostosowac, bo jest doroslym myslącym czlowiekiem. Jezeli wie o tych wszystkich aspecktach to dlaczego nie uswiadomi sobie, ze robienie scen czy rzucanie zarzutow w twoją strone nic nie daje, a wrecz przeciwnie, niszczy wasz zwiazek.
            Jezeli to prawda to co napisalaś o meza slowach to uwazam, ze porownywanie jednej rodziny do drugiej mija sie z celem w waszym pozyciu. Widoczne jest to, ze mąz nie znosi twojej rodziny i jakby mogl to by kompletnie sie od nich odseparowal (wierze mu). Ty znajac jego opinie, powinnas nie reagowac az tak mocno, bo to tez nic nie zmieni.
            A zapewniam cie, ze w najblizszej przyszlosci, twoj maz nie ma zamiaru ich polubiec. Czyli jezeli zalozysz, ze mąz nie znosi twoich rodzicow, to juz nie powinnas sie z nim wdawac w gadki na ich temat. Ten temat powinien byc zamkniety do waszej dyskusji, bo jezeli dyskutujecie to tylko zaognia wasza relacje bez zadnego skutku.
            Twoj mąz takze powinien zrozumiec ciebie, ze ty widzisz tą roznice pomiedzy rodzicami, ale nadal to nie ma zmieni faktu na twoje uczucia wzgledem nich, bo to są twoi rodzice, ty ich kochasz i bardzo slusznie (bez wzgledu jacy są). I w tym momencie wchodzi w gre tolerancja i poswiecenie sie na pare godzin dla twojej rodziny. Gdy mąz poswieci sie przez moment dla dobra twojej rodziny, i nie bedziecie razem rozpatrywac ich sytuacji albo jak was przyjeli w daną sobote, to myśle, ze wasz zwiazek znacznie sie poprawi.
            W tym miejscu powinniście podjac ekstremalmy krok, gdy jesteście z wizyta u twoich rodzicow to jedziecie tam na krotką wizyte i nie dyskutujecie po wizycie, koniec kropka.
            Pozdrawiam serdecznie
            Marta



          • RE: Scenariusz w umyśle zapisany...
            Przeczytaj komentowany artykuł

            Autor: mysia81   Data: 2007-07-19, 11:38:27               Odpowiedz

            Witam pani Marto! Zaczne od tego,że to co pani zauważyła to jest prawda,mój mąż nie znosi mojej rodziny,bo mi to mówił wiele razy. Ale ja myślę,lub mam nadzieje,że to się zmieni i dlatego tak znim walcze,ale czasami zastanawiam się czy czasami żle nie robie,ponieważ wydaje mi się,że czym bardziej próbuje usprawiedliwić zachowanie moich rodziców,to on tym bardziej ich nie znosi.Może myśli że kocham bardziej ich a nie jego,skoro ich bronie(i może ma racje,bo zawsze mnie uczono,że rodzice i dzieci są najważniejsze w życiu i powinniśmy ich kochać ponad wszystko,bo ich nigdy nie będziemy mogli sobie zmienić,a męża można)ale ja i tak taka jestem,zawsze bronie tych,których nie ma,a ktoś na ich temat rozmawia. Po ostatniej kłótni z powodu moich rodziców,też mu mówiłam,że powinien poświęcić się dla dobra naszego związku i że powinien "nauczyć się tolerancji"do moich rodziców. Po przyjściu na drugi dzień z pracy,mówił,że dużo myślał o tym co mu powiedziałam o tolerancji i że postara się zmienić.Ja i tak wiem,że to długo nie potrwa,najwyżej przez pare wizyt,a póżniej będzie tak jak było.Ale wtedy postaram się posłuchać pani rady i wogóle nie będe dyskutować z mężem na ten temat,bo to i tak nic nie da a tylko nas od siebie oddala.Ja i tak ostatnio zauważyłam,że moja miłość do męża jest coraz słabsza!!! Mam nadzieje,że zbiegiem czasu się wszystko ułoży i poprawi,choćby dla dobra nas i naszych dzieci. Dziękuje pani,że mogłam dowiedzieć się od pani tak wiele,bardzo była potrzebna mi opinia osoby,która nas nie zna i może ocenić całą sytuacje z zewnątrz. Opowiem pani jak mineła wizyta moich rodziców u nas i co było póżniej,bo ja mogę jechać do nich sama,ale nie mogę zabronić im wizyty u nas,a nie chcem im mówić o tym,że mój mąż nie chce ich widzieć u nas w domu,bo oni by tego nie zrozumieli i wtedy,by się odemnie odsuneli,a ja tego nie chcem.POZDRAWIAM!



    • RE: Scenariusz w umyśle zapisany...do mysi***
      Przeczytaj komentowany artykuł

      Autor: 20-latka   Data: 2007-07-13, 20:06:18               Odpowiedz

      Ja też jestem córką alkoholika i odkąd pamiętam zawsze były awantury,poniżanie,przemoc,wielki ból i łzy...

      Podobno najbardziej cierpią na tym dzieci (często się nad tym zastanawiam patrząc na moją Kochaną Mamę ile musiała przejść w życiu przez mojego ojca...I dalej przy nim trwa. Nie wiem skąd ona ma tyle siły w sobie). My, znaczy ja i moje rodzeństwo (mam 2 starszych braci) musieliśmy się tylko temu przyglądać...

      Myślę,że dużo prawdy jest w tym artykule,który umieściłaś.
      Zazwyczaj dzieci z DDA (dorosłe dzieci alkoholików, zapewne słyszałaś o tej chorobie) nieświadomie naśladują rodziców i gdy dorosną budują swój dom na tym samym nietrwałym fundamencie jakim jest często przemoc, poniżanie drugiej osoby (bo np. tato poniżał mamę), brak rozmowy która zawsze jest b. potrzebna, alkoholizm (jest potwierdzone naukowo, że dziewczyna, która wychowała się w rodzinie w której często gościł alkohol istnieje większe prawdopodobieństwo że i ona wyjdzie za mąż za alkoholika).

      Wiem,że to co napisałam jest smutne, nawet dla mnie bo sama żyję z tym problemem.Mam nadzieję,że kiedyś wyprowdzę się z domu i zbuduję swój związek na więzach miłości i pomocy pratnerskiej,że wychowam dzieci w domu pełnym miłości...Ale to są tylko marzenia...Dalekie od rzeczywistości, w sumie mam wspaniałego chłopaka, jesteśmy już razem ponad 2 lata ale kto to wie jak z nim będzie... Mój ojciec też był podobno taki grzeczniutki za młodu, a co teraz się z nim mamy!!!

      Myszko! Gdybyś chiała pogadać napisz mi swojego e-mail.



    • RE: Scenariusz w umyśle zapisany...
      Przeczytaj komentowany artykuł

      Autor: anonimowa15   Data: 2007-07-19, 12:47:21               Odpowiedz

      Widocznie zazdrość jest u was przekazywana genetycznie.Może po prostu zamiast robić awantury,lepiej wybadać czy mąż późno wraca do domu,poprosił o pokazanie poczty e-mailowej,komórki. Jesli ma czyste sumienie to pokaże.Zauważ jak mówi o innych kobietach.Zauważ jak się zachowuja inni przedstawicie płci męskiej.Najlepiej idź do jakiegoś lekarza specjalisty co ci doradzi.Może masz zachwiany układ nerwowy czy coś w tym stylu.



      • RE: Scenariusz w umyśle zapisany...do animowej15
        Przeczytaj komentowany artykuł

        Autor: mysia81   Data: 2007-07-19, 16:59:46               Odpowiedz

        Dziękuje za uwage,ale właśnie o to chodzi że mąż mi nie daje powodu do zazdrości.Wraca zaraz po pracy do domu,wiem to bo pracuje z moim najlepszym kolegą i wiem do której pracują,a w jego pracy są i tak sami mężczyżni. A co do komórki,to mi nawet każe sam zobaczyć kto napisał albo kto dzwoni,gdy naprzykład jest zajęty,to samo jest z e-mailem.Ale gdy tylko w mojej obecności rozmawia z obcą kobietą lub tylko jego znajomą z dawnych czasów,to mnie zazdrość zjada.



    • RE: Scenariusz w umyśle zapisany...
      Przeczytaj komentowany artykuł

      Autor: mysia81   Data: 2007-08-23, 15:12:03               Odpowiedz

      Mineło już sporo czasu od mojej ostatniej wizyty na tej stronie.Ale kiedyś obiecałam,że napisze jak minie wizyta moich rodziców w moim domu,właśnie kilka dni temu mnie odwiedzili,byli tylko kilka godzin ,myślę że wszystko chyba było ok.po ich odjeżdzie,z mężem nie zamieniliśmy ani jednego słowa na ich temat(on z moimi rodzicami chyba z dwa zdania przez cały czas ich pobytu),ale i tak mąż dotrzymał słowa,że się zmieni w stosunku do nich,przynajmiej po ich wyjeżdzie nie narzekał na nich(może wie,że nie ma sensu,bo wie jak ja zaraguje),jestem mu wdzięczna. ALE NADAL NIE MOGĘ PORADZIĆ SOBIE Z MOJĄ ZAZDROŚCIĄ!!! Byliśmy z mężem i dziećmi na wczasach,poznaliśmy nowych ludzi,tak się składa że były to trzy "fajne"pod każdym względem dziewczyny,bo miały domek obok naszego.Aże mój mąż jest przystojny odrazu się znim zapoznały a on znimi,bo jak twierdzi mój mąż on jest otwarty na nowe znajomości,można sobie wyobrażić tylko moją reakcję gdy te trzy "miss"kąpały się akurat wtedy gdy my byliśmy na pomostku.a jeszcze gdy widziałam ukradkowe spojrzenia mojego męża w ich strone(trudno się dziwić każdy facet zawieszał na nich swój wzrok)we mnie się gotowało,doszło do tego że w przedostatni dzień, przed naszym wyjazdem zrobiłam mężowi afere,on twierdząc że mnie kocha,mówił że nie potrzebnie chcem doprowadzić do kłótni.Ale ta chorobliwa zazdrość we mnie siedzi i wybucha wtedy gdy na choryzoncie pojawia się inna dziewczyna.



    • RE: Scenariusz w umyśle zapisany...
      Przeczytaj komentowany artykuł

      Autor: jutine   Data: 2007-08-23, 17:30:46               Odpowiedz

      Ren artykuł otworzył mi oczy na pewne sprawy. Mam kłopoty w małżeństwie - wszyscy mi piszą, że powinnam odejść od męża. Ale po przeczytaniu tego artykułu uważam, że to nie jest konieczne. Mąż też musi to przeczytać. Może w końcu zaczniemy się dogadywać bo oboje nie rozumiemy co się z nami dzieje :(



    • RE: Scenariusz w umyśle zapisany...
      Przeczytaj komentowany artykuł

      Autor: cichociemny   Data: 2007-08-24, 00:22:11               Odpowiedz

      miłość domowa polegać będzie na działaniach każdego z członków rodziny, zwłaszcza w pierwszym rzędzie rodziców, którzy korzystają z prawa każdego z członków do bezwarunkowej akceptacji i szacunku i powodują przez to wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa i rozwój.
      to zdanie moim zdaniem jest podstawa do zaczatku poprawnego
      rozwoju dziecka, dadal bym i wiedza o rozwoju malego czlowieka
      ze juz nawet u 3 letniego dziecka rozwijaja sie uczucia, czyli sfera erotyczna, a nie kazdy dorosły czlowiek wie o tym i potrafi poradzic sobie z ta tak wazna sfera czlowieka
      zaniedbywanie wynikajace z zawstydzenia,bagatelizowania, niezauwazania lub zaprzeczania doprowadza do klopotow w doroslym zyciu w zwiazku z drugim czlowiekiem