Forum dyskusyjne

Sortuj:     Pokaż same tytuły wpisów w wątku
  • Dlaczego mnie nie kochaliście? Wpływ braku miłości w dzieciństwie na dorosłe życie
    Przeczytaj komentowany artykuł

    Autor: Melbourne   Data: 2020-01-13, 12:10:20               Odpowiedz

    Ja od moich toksycznych rodzicow odciełam sie juz 5 lat temu i od wtedy jest mi lepiej. I mimo, ze za nimi tesknie, boje sie wrocic do poprzednich warunkow, bo caly czas maja na mnie silny wplyw emocjonalny.
    Dziekuje za ten artykul. Troche pomogl. Juz wiem, ze to nie moja wina. A naprawde przez lata sie obwinialam, ze faktycznie cos ze mna nie tak.



    • RE: Dlaczego mnie nie kochaliście? Wpływ braku miłości w dzieciństwie na dorosłe życie
      Przeczytaj komentowany artykuł

      Autor: ewka479   Data: 2020-08-29, 01:17:58               Odpowiedz

      Chyba autorka tego artykułu powinna przeczytać książkę pt. "INTEGRACJA EMOCJONALNA. Jak uwierzyć, że jesteś kochany i potrafisz kochać". W artykule jest wiele krzywdzących określeń i opisów osobowości osoby niekochanej w dzieciństwie. Proszę zapoznać się z książką, a dopiero potem tworzyć jakieś opisy cech osobowości osób z niedojrzałością emocjonalną. Piszę to z perspektywy takiego właśnie dziecka.

      Proszę nie mylić osobowości narcystycznej z niedojrzałością emocjonalną.
      Zacytuję:
      "Taka osoba będzie źle traktowała współpracowników i podwładnych, jeśli stanie się czyimś szefem. W sferze prywatnej nawiąże tylko takie relacje, które będą dla niej korzystne, które będą się po prostu opłacały. Bo jeśli nie ma uczuć, to co innego ma być bazą dla związku? Nie będzie nigdy zastanawiała się czy druga strona coś zyskuje czy tylko traci. Nie będzie miała wykształconej empatii, ponieważ przez lata tłumiła wszystko co kojarzyło się jej z pojęciem "słabość". Będzie ponadto przekonana, że tylko bezduszni, pozbawieni uczuć, wrażliwości i współczucia ludzie, którzy kierują się rozumem a nie emocjami, są w stanie osiągnąć sukces. Inne osoby będzie traktowała instrumentalnie, jako źródło zaspokojenia jej własnych potrzeb. Będzie je krytykowała za ich odmienne podejście, a jednostki bezużyteczne wyeliminuje całkowicie ze swojego życia. Jeśli ktoś okaże słabość, będzie mało perfekcyjny, mało zdeterminowany, po prostu zerwie z nim kontakt.

      I będzie mogła funkcjonować w ten sposób tak długo, jak długo będzie jej to przynosiło korzyści. Nie będzie chciała zmiany, bo taki styl życia jest dla niej wygodny, komfortowy, przynosi same zyski. Zero rozczarowań! Zero frustracji! Zero ran! Nieskonfrontowana z własnym wnętrzem będzie szła przez życie nie zważając na liczbę ofiar, które ze sobą weźmie. Nie zauważy też, że sama jest swoją największą ofiarą. W związku z tym, że nigdy nie pozwoli sobie na odczuwanie tego co najważniejsze i najprawdziwsze - miłości - nie pokocha nikogo i nie pokocha też samej siebie. Będzie gardzić sobą i innymi, będąc przekonana o słuszności swojego działania. Gdzieś podświadomie będzie przeczuwała, że to zła droga, że to nie powinność, którą ma do wypełnienia człowiek, ale nie złamie się, ponieważ nie przeniesie tej myśli do sfery świadomości, w obawie o zranienie. Tak naprawdę będzie trwała, a nie żyła, nie osiągając prawdziwego szczęścia."


      To jest opis egoistycznego narcyza a nie osoby, która rozpaczliwie pragnie miłości. Zupełnie pomylone pojęcia. Wiem ze swojego porąbanego życia, że nigdy nie będę w stanie być niczyim przełożonym, więc nie będzie mowy o poniżaniu innych i o dochodzeniu po trupach do celu.

      Ten artykuł to strata czasu. Natomiast książka, którą przestawiłam na początku komentarza JAKO JEDYNA DOTARŁA DO MNIE I MNIE "ZROZUMIAŁA", a także pozwoliła mi zrozumieć siebie i mniej więcej poznać inne mechanizmy mojej choroby.