Forum dyskusyjne

RE: Cena niezależności

Autor: kasiaj   Data: 2020-11-12, 14:30:04               

Chciałabym przeprosić ,że "zniknęłam" ...niefortunnie właśnie w tym czasie sprawy rodzinne całkowicie mnie pochłonęły ,nie miałam ani czasu ani głowy ....
Dzisiaj już spokojniejsza dziękuję wszystkim ,którzy odpowiedzieli na mój wątek
Oczywiście to co opisałam to odsetek tego co chciałabym opisać ,jest to o wiele bardziej skomplikowane i to nie tylko pod względem "mieszkaniowym"
Rzeczywiście ja jestem po prostu bardziej ciepła,wrażliwa i cieszy mnie gdy mogę dzielić się z kimś bliskim tym co mam ,jak również mieć wspólne plany ,zamysły ...czuć taką spontaniczną lekkość w tym co łączy dwojga ludzi
W tym przypadku zamiast miłości czuję chłód ,kalkulację ,wyrachowanie ....on nazywa to racjonalizmem ,twierdzi ,że w życiu kieruje się rozumem ,a nie sercem, chociaż nie jest pozbawiony uczuć
Do tego jest pracoholikiem ,w sumie czas spędzony "wspólnie " polega na tym ,że ja mu "porządkuję " dom ,a on zajęty cały dzień swoimi sprawami raczy mnie swoją obecnością dopiero przy kolacji ,którą przygotuję .Nawet wtedy nie rozmawia ze mną tylko włącza tv bo wiadomości są ważniejsze.O ile takie sytuacje są pewnie naturalne gdy ludzie mieszkają ze sobą od wielu lat pod wspólnym dachem o tyle dla mnie ,osoby ,która w sumie jest tam tylko przez weekend ,a niekiedy ze względów zawodowych i jeden dzień w tygodniu to chciałabym ten czas spędzić po prostu razem,a nie czuć się jak darmowa pomoc domowa.
On twierdzi ,że wyolbrzymiam ,że tak wygląda właśnie życie ,tyle tylko ,że my wspólnego życia nie mamy
Poza tym jego stosunek do mojej córki ma się nijak do moich relacji z jego córką,całe lata świetlne...co nie ukrywam też mnie boli
Nie można zawsze argumentować swojego zachowania twierdzeniem "bo ja już taki jestem ,nie każdy jest taki sam" uważam ,że trzeba się starać i w moim mniemaniu ja się staram ,a on nie ....

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku