Forum dyskusyjne

RE: Czy ja przesadzam?

Autor: verona1986   Data: 2022-06-21, 01:21:46               

Lustereczko... Jeśli ja wami manipuluje to mi się nie dawajcie :)
Kto jak kto ale osoby, które zęby zjadły na udzielaniu się na tym forum chyba potrafią sobie poradzić z nowicjuszką :) :) :)




Wiecie co?

Ja to mam z Was najgorzej tutaj :)

Wy z reguły odpisujecie tylko do mnie.
A ja każdemu bym chciała tutaj odpisać i to więcej niż jedno zdanie ale nie wyrabiam czasowo :)

i czuję w związku z tym pewien niedosyt.
Bo tyle fajnych myśli tu rzucacie do których chciałabym się odnieść.
No ale czas nie jest z gumy.
Nie pomaga też fakt, że lubię pisać elaboraty :)






Mrruuu... Teraz Tobie coś napisze bo za często Cię pomijam a Ty całkiem mądre rzeczy prawisz.

i liczę na Twój samodzielny osąd co do tego czy ja Tobą aby czasem nie manipuluję :)

A więc Mrruu...

Dziękuje za męskie spojrzenie.

Przecież ja nie chce go zawłaszczyć i mieć tylko dla siebie.
Rozumiem, że oni są ze sobą związani. Zresztą rodzina jest ważna w życiu i dobrze, że on tę mamę sobie ma.
I niech ma ją.
Bo mamy ważne są.
Ja swojej nie mam.


Mi chodzi właśnie o te proporcje.
I mamy już za sobą rozmowę na ten temat.
Wypracowaliśmy pewien kompromis.
Tak żeby i on nie musiał drastycznie zrywać z mamą kontaktów ale też żeby i mnie to wszystko tak nie dotykało.

Ja go poprosiłam, żeby nie angażował mnie tak bardzo w ich relacje.

Bo on często jak do niej dzwonił to na głośnomówiącym i ja musiałam w tych rozmowach uczestniczyć.

Albo jak jechał do niej to mnie ciągle zabierał ze sobą.

Albo mówił żebym zadzwoniła do jego mamy, bo ona chce sobie kupić buty i żebym zaproponowała że z nią pojadę bo ona się z tego ucieszy. Itp sytuacje.

Ogólnie: zrób to czy tamto bo mama się ucieszy z tego, ona tak Cię lubi.

I non stop to robił.

Po prostu ciągle mnie zmuszał do kontaktów z nią.

Ciągle musiałam koło niej skakać, albo chodzić na palcach, albo ją zadowalać.

No bez jaj, ile można?!

Raz mogę sprawić komuś przyjemność ale tak ciągle i ciągle?

Poza tym było to dla mnie tym bardziej trudne, bo czuję do niej niechęć i żal, że go tak wychowała a ja muszę za to teraz płacić i żal że się często obraża a on ma wtedy poczucie winy.

Wytłumaczyłam mu też, że jego mama to nie jest moja mama
i że ja nie mam z nią więzi
i że ja jej nie będę traktować jak swojej mamy bo to jest niemożliwe.
A on by właśnie tego chciał.

Dla lepszego zobrazowania powiedziałam mu, żeby sobie wyobraził jak ja go namawiam do kontaktu z moim rodzeństwem, żeby codziennie do nich dzwonił itp.
I podziałało ;)


Myślę, że spokojnie wystarczy, że ja tę jego mamę szanuje, zawsze jej pomogę, kocham jej syna, umiem się zająć domem, gotować.
Czego chcieć więcej może teściowa od synowej?

Mogę z nią rozmawiać raz w tygodniu i odwiedzać czasem.
To wszystko.
I to były moje warunki tych negocjacji.

Przystał na to.

A ja z kolei zgodziłam się na to, że on będzie mógł do niej dzwonić kiedy będzie chciał i nie będę wtedy robiła afer ani nie będę teatralnie wywracać oczami ani nie będę wtedy wzdychać ( hihi :)
Dodał też od siebie, że będzie się starał ograniczać telefony do niej.

Ale zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce.

Nie spodziewam się tutaj jakichś cudów, no ale dam mu szansę, żeby nie było.

Co ważne, cała ta nasza rozmowa odbyła się w takiej intymnej dosyć atmosferze ( bez podtekstów) i zrozumiałam, że wtedy najwięcej do niego trafia.
Bo jak się wkurzam i wywalam mu coś w złości to on się czuje atakowany i się broni.
Więc muszę mu na spokojnie komunikować ważne dla mnie rzeczy.

Mrruu, starałam się prowadzić tę naszą negocjacyjną rozmowę zgodnie z Twoimi radami, których mi udzieliłeś w sobotę, czyli pamiętając o męskiej naturze, ale nie wiem czy mi się to udało, w każdym razie starałam się ;)

I jeszcze Ci powiem, że dzisiaj jak rozmawialiśmy przy obiedzie i cały rozemocjowany mi opowiadał o czymś bardzo ważnym co się wydarzyło w jego pracy, i ja się pytam: a co na to mama?

A on na to, że jeszcze jej nie mówił o tym.

Byłam zdziwiona ;)

A potem wieczorem nie zadzwonił do niej :) :) :)

Taak wiem, nie ma się czym jeszcze ekscytować.
Ale to było miłe dla mnie.
Po prostu.


A wracając do książek, powiedz mi, czy potrafisz po stylu wypowiedzi Forumowiczów stwierdzić, który z nich czyta książki?

Wymęczyłam Cię tym przydługawym wpisem co? ;)

Sorki.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku