Wątki na forum
Strona główna forumRegulamin forum
- Niesamodzielna oporna na pomoc starsza... (9)
- Pilne:)) (7)
- Powracająca przeszłość (6)
- Tutaj są rozmowy o wszystkim i o wszys... (1180)
- Synek czterolatek wszystkich teroryzuj... (14)
- jak nie zamykać się w sobie? (21)
- Jak walczyć z problemami, niepowodzeni... (5)
- Problem (6)
- Mam poważne pytanie (6)
- Młoda dziewczyna i starszy facet (3)
- Była = miłość życia (6)
- Zęby (3)
- Niespodziewany problem (9)
- Problem małżeński (14)
- Straciłem kobietę swojego życia (4)
- Była. Bardzo była. (3)
- Nadopiekuńcza rodzina-help (2)
- Przestałam kochać męża? (49)
- Ankieta do pracy magisterskiej - osoby... (1)
- Przerwana ciąża (1)
Reklamy
Forum dyskusyjne
- Autor: Dominika62 Data: 2023-08-24, 13:54:41 Odpowiedz
Witajcie.
Ponad dwa lata temu napisał do mnie kolega z pracy. Pracuje w innej miejscowości oddalonej o 400km. Znalazł mnie na portalu społecznościowym tej firmy. Pisaliśmy do siebie codziennie, z czasem stał mi się coraz bliższy. Czułam, że mnie rozumie, zwierzałam mu się z mojego nieudanego małżeństwa (mąż jest toksyczną osobą, jest chorobliwie zazdrosny, brakuje mi swobody, nie docenia mnie). Rozmowy w ciągu dnia z Nim dodawały mi pewności siebie, uwierzyłam, że jestem coś warta. Z czasem zaczęliśmy też pisać do siebie wieczorami, nocami. Wysyłaliśmy swoje zdjęcia, nigdy w życiu nie usłyszałam takich komplementów, padły slowa "uwielbiam cię". Nie było dnia, żeby mi tego nie przypominał. Po roku poczułam, że czuję do Niego coś więcej. Zrozumiałam, że nie mogę bez niego żyć.
Wszystko było pięknie, myślałam że śnię, traktował mnie jak księżniczkę.
Wysyłaliśmy do siebie prezenty na święta, urodziny itd. W domu udawałam że wszystko jest ok, poza tym, że przestałam spać z mężem, chciałam pisać z Nim. Chciałam być ciągle z Nim.
Od około dwóch miesięcy sytuacja się zmieniła. Miałam poczucie, że praca jest dla Niego ważniejsza, zapewniał, że nie. Zaczęło mi Go brakować, zapewniał, że jest dla mnie cały czas. Rozmów było coraz mniej..serduszka, buziaki, i nic poza tym. Wbiłam sobie w głowę, że nie jestem już dla niego ważna. Napisałam mu, że go potrzebuję, że nie poświęca mi tyle czasu co kiedyś. Przeprosił. A ja usunęłam go z portali społecznościowych...Do tej pory się nie odezwał. Umieram z tęsknoty. Chciałam zmusić go do jakiejś reakcji. Nie sądziłam że tak to zostawi, nie było nam dane się spotkać, ale razem sporo przeszliśmy. Przeżyłam z Nim najpiękniejsze chwile. To nic, że przez sieć. Byłam po prostu szczęśliwa. Brakuje mi Go. Nie wiem co robić. Nie chcę do Niego pisać, pomyśli że jestem wariatką. Czekać? Aż czas uleczy rany? Czuję się coraz gorzej, czuję wyczerpanie emocjonalne. Nie wiem czy dobrze zrobiłam.
Z góry dziękuję za każdą radę, nawet krytykę. Pozdrawiam - Autor: Dominika62 Data: 2023-08-24, 15:29:36 Odpowiedz
Mamy córkę, dom, kredyt. Gdybym odeszła cała rodzina byłaby przeciwko mnie. Wszyscy uważają nas za szczęśliwe małżeństwo. Nie znajdę tyle siły na tą walkę niestety.
- Autor: Bastia12 Data: 2023-08-24, 15:37:19 Odpowiedz
Przeciez jak nie ma przyszlosci, to jest takie zauroczenie skazane na porazke. Ilez to mozna pisac?
Fundujesz sobie emocjonalna hustawke. Lepiej zebys te sily, ktore teraz tracisz na bezsens zainwestowala w rozwod.
Tak jest przyzwoiciej. Maz chociaz toksyk to tez ma prawo sobie inaczej ulozyc zycie.
Po drugie, po co udajesz szczesliwa mezatke?
Co z tego masz?
- Autor: smyk20 Data: 2023-08-24, 16:25:18 Odpowiedz
Bardzo możliwe, że ten człowiek dał Ci coś, czego nie otrzymujesz, albo dostajesz w niewielkim zakresie od swojego męża. Każdy ma potrzebę bycia docenianym, widzianym, uznawanym, uważanym. Niby banały, ale jak bardzo są trudne do okiełznania.
Napisałaś o mężu stosunkowo niewiele, że jest chorobliwie zazdrosny, a co się tyczy w tej relacji Ciebie, to to, że Cię nie docenia, nie daje Ci swobody, nie docenia Cię. Czy to są jedyne zarzuty, które mogłabyś mu postawić? Czy z nim na ten temat rozmawiałaś, powiedziałaś mu kropka w kropkę, to co tu napisałaś? I czy on Tobie jakieś zarzuty przedstawił? Jak on Cię widzi?
Dlaczego o tym mówię. Moja znajoma dobrze to określiła "zawsze trawnik na drugim ogródku jest bardziej zielony". Pan, którego poznałaś, dawał Ci najwyraźniej to, czego Ty potrzebujesz, a czego ze swojej perspektywy nie znajdujesz u swojego męża. Niemniej jest to relacja internetowa, bez dotyku, bez rzeczywistego głosu, bez rzeczywistego patrzenia w oczy. Więc jednak relacja bez pierwiastka, który może przyciągać, ALE też może odpychać.
Napisałaś w innej wiadomości, że nie odejdziesz, bo rodzina, kredyty, wszyscy by na Ciebie skoczyli i nie masz sił na walkę. Dlaczego ujmujesz to w kategoriach walka? Mierząc takimi słowami sytuację konsekwencją jest wygrany i przegrany. Możesz być wtedy wygrana, albo przegrana.
Jak z Twoją pewnością siebie? Mówisz, że cała rodzina na Ciebie siądzie. To Twoja rodzina przeżyje za Ciebie życie, czy Ty masz za zadanie to zrobić? Co Cię powstrzymuje? Jakie głosy mówią Ci "nie możesz, nie warto". Słyszysz coś w stylu "jak teraz będziesz wyglądać" albo "każdy powie, że zwariowałaś".
- Autor: Dominika62 Data: 2023-08-24, 19:21:38 Odpowiedz
Z mężem niejednokrotnie rozmawiałam, mówiłam co mnie boli, czego oczekuję. Za każdym razem obiecywał, ze się zmieni. Zmiana była, ale na krótko. Umówiłam go nawet do psychologa, chciałam ratować ten związek, jeszcze przed poznaniem Jego. Nie poszedł. Stwierdził, że sami sobie poradzimy. Mój mąż rzadko przyznaje się do winy, to ja jestem obwiniana. Przy ludziach często mi powtarza, że mnie kocha. Nigdy nie odpowiedziałam, że ja też. Na pytanie znajomej czy nie przeszkadza mu to odpowiedział "ja wiem, że ona mnie kocha, bo musi". Czuję się jak w złotej klatce. Nie mogę na luzie spotkać się z koleżanką, "pojadę z toba bo nie wiem co ty będziesz robila". Mąż mnie kocha miłością chorą, to jest toksyczna miłość. Kiedy tylko próbuję podjąć rozmowę, że tak dalej być nie może, mąż twierdzi, że kogoś mam skoro tak mówię.
Co do pewności siebie..nie mam jej i nigdy nie miałam. Zawsze patrzę na siebie negatywnie. Nie na świat tylko na siebie. Dlatego pewnie tak tęsknię za człowiekiem, który sam mnie zauważył. Był dla mnie obcy, a po dwóch tygodniach znajomości napisał mi, że widzi na zdjęciach, że nie jestem szczęśliwa, widzi to w oczach. Rozszyfrował mnie ktoś, kto mnie nie znał, nie wiedział jak żyję. A mąż do tej pory nie zauważa. Albo nie chce zauważyć.
Chcę tylko, żeby On wrócił. Być może myśli, że ja już go nie chcę...moim celem nie było, żeby nastała cisza. Chciałam wywołać w nim jakąś reakcję, jakąkolwiek. Jeśli by mi napisał, że to nie ma sensu może byłoby mi łatwiej. Najgorsza jest ta straszna cisza, ciągle zastanawianie się czy On o mnie myśli. Nie potrafię sobie z tym poradzić. - Autor: fatum Data: 2023-08-25, 07:24:14 Odpowiedz
A mogę Ciebie zapytać o czym lubisz rozmawiać z Koleżanką?Pytam,bo to ważna sprawa jest. Chyba wiesz dlaczego jest to ważne dla Ciebie?Jak to jest nie móc iść do Koleżanki? A co lubisz u swojego męża? Nie pytam [ żart-:)] o pieniądze,bo każdy je lubi.A Ty byłaś już kiedyś u psychologa? Jak było? A szybko się zaprzyjaźniasz? Sorki za tyle pytań, ale są bardzo ważne w Twoim przypadku. Pozdrawiam i napisz.
- Autor: Dominika62 Data: 2023-08-25, 09:03:05 Odpowiedz
Z koleżanką, czy koleżankami lubię rozmawiać o wszystkim. Lubię opowiadać o pracy, o "babskich" sprawach. Z mężem ilekroć zaczynam temat o pracy to mówi coś w stylu "twoja sprawa, co mnie to obchodzi". Zniechęca mnie swoim zachowaniem do czegokolwiek. Każdy chce mieć w swoim partnerze oparcie, każdy chce się komuś z czegoś zwierzyć. Nie mówię, że mam całkowity zakaz spotkań ze znajomymi, ale później słyszę od męża wygadywanie, dzwoni do mnie po godzinie o której wrócę i ze moje miejsce jest przy nim. Jedna przyjaciółkę straciłam przez niego. Powiedziala, że dopóki z nim będę nie mam się do niej odzywać. Inne koleżanki (z pracy) nie wiedzą co się u mnie dzieje. U psychologa nie byłam, ale teraz czuję, że będę musiała pójść. Co lubię u swojego męża? Chyba tylko to, że jest zaradny.
Nie przepraszaj, że tyle pytań. Na wszystkie odpowiem. Lubię rozmawiać i łatwo nawiązuje nowe znajomości. Pozdrawiam - Autor: fatum Data: 2023-08-25, 11:25:03 Odpowiedz
A jak poznałaś męża? Wydaje się on taki zaborczy? Ty raczej wydajesz się być raczej otawrtą osobą. Co więc Was do siebie "przykuło"?-:) Lubisz swoją pracę? Ale dlaczego ją lubisz? Ile chcesz mieć dzieci w sumie? Kogo bardziej "kochasz"-:) mamę,czy tatę? Kto Ci polecił to Forum? I obiecuję-:) dalsze pytania, skoro je lubisz. Miłego piątku.
- Autor: Dominika62 Data: 2023-08-25, 12:20:47 Odpowiedz
Męża poznałam na dyskotece. Jak wcześniej wspominałam nigdy nie miałam pewności siebie, byłam nieśmiała. Mimo to spodobałam mu się i pewnie to mnie do niego przyciągnęło najbardziej. Byłam w nim zakochana po uszy, był dla mnie dobry. Czar prysł po okolo dwóch latach małżeństwa (jesteśmy 14 lat po slubie). Zaniedbywał mnie, nie zauważał moich potrzeb. I tak jest do dzisiaj. Jest zaborczy, ale tylko jeśli chodzi o mnie. Nie jest "tyranem", myślę (i nawet mu to powiedzialam) że ma obsesje na moim punkcie. Odpowiedział, że powinnam się z tego cieszyć. Swoją pracę uwielbiam, jest dla mnie taka odskocznią, czasami mam wrażenie, że ta praca pozwala mi jeszcze jakoś funkcjonować. Nie myślę o tym, żeby mieć jeszcze dziecko. Mam córkę. Mamę i tatę kochałam tak samo (taty już niestety nie mam:( ). Tego forum nikt mi nie polecił. Sama znalazłam, próbuję szukać pomocy gdziekolwiek. Nie chcę robić wokół siebie zamieszania, nie chce też żeby rodzina wiedziała o moich problemach. Dlatego napisałam tutaj.
- Autor: mimbla1 Data: 2023-08-25, 13:20:03 Odpowiedz
Witaj, Dominika62:)
Z tego co napisałaś mnie wynika taka ogólna obserwacja, że w Twoim życiu bardzo dużo jest strachu. Nie nazwanego po imieniu. I z tym jest Ci coraz gorzej, czemu trudno się dziwić. Tego dawnego znajomego obsadziłaś w roli "rycerza na białym koniu" co wyzwoli i porwie do krainy szczęśliwości czyli ewidentnie dziecinada i ślepa uliczka.
Masz niskie poczucie własnej wartości, równie niskie poczucie własnej sprawczości - to wyniosłaś z rodziny pochodzenia i z lat dziecięcych i młodzieńczych. Nie stawiasz granic, o asertywności zapewne słyszałaś ale wprowadzenie jej we własne życie Cię przerasta, bo ...strach. Zdaję sobie sprawę, że to, co powyżej brzmi brutalnie bardzo - to teraz w duchu optymistycznym, to się da zmienić. Sama raczej nie dasz rady, ale z pomocą terapeuty i owszem. I jak się tego strachu pozbędziesz to inaczej różne rzeczy zobaczysz, także w swoim małżeństwie.
Taki truizm - kogoś zmienić się nie da, można zmienić siebie i wtedy druga strona relacji musi się jakoś do zmian dostosować albo relacja się rozpada. Nie ma sensu zapisywanie męża do psychologa, bo to nie on ma dokonać zmian tylko Ty. Podobnie jak nie ma sensu truć mu o swoich potrzebach - zagadasz faceta na śmierć, nie będzie innych efektów niż Twoja frustracja oraz jego irytacja.
Z pewnego punktu widzenia w dorosłości jest tak, że "moje potrzeby to moja sprawa", nie wszystkie partner może i musi zaspokajać.
Wsparcia oczywiście każdy potrzebuje - ale czym jest to wsparcie to już warto doprecyzować. Bo bywa różnie rozumiane. Podobnie ze słynnym zrozumieniem - różne rzeczy się pod tym słowem kryją. Zrozumienie o charakterze intelektualnym/racjonalnym to co innego niż empatyczne współgranie emocjonalne i zdolność do towarzyszenia w emocjach. Wsparcie może być oceną sytuacji i zestawem rad/propozycji działania albo emocjonalnym "jestem z Tobą w tym trudnym czasie, powiedz jak mogę ci pomóc".
Około 2 lat trwa wzajemne zauroczenie, potem ono zanika i jest zastępowane innymi emocjami.
Czy coś z mężem macie wspólnego - zainteresowania, pasje, aktywności? Cokolwiek robicie wspólnie, z zaangażowaniem?
- Autor: Dominika62 Data: 2023-08-25, 14:58:55 Odpowiedz
Nie chcę żeby ktokolwiek mnie porywał czy uwalniał, nie o to mi chodzi. W głębi duszy zawsze wiedziałam że z tamtej relacji nic nigdy nie wyniknie. Ale starałam się o tym nie myśleć, żyłam tym co było, najważniejsze było tamto "tu i teraz". Teraz po prostu za tym tęsknię, strasznie tęsknię. I nie wierzę, że On się tak łatwo pogodził z tym "zerwaniem kontaktu". Poznałam Go bardzo dobrze, podejrzewam, że też mu mnie brakuje, ale ma swoją dumę.
Z mężem wspólnie od czasu do czasu oglądamy jakiś film, jeździmy na zakupy. Ja kocham oglądać sport (tenis, piłka nożna, siatkowka), mąż tego nienawidzi. Zainteresowań czy pasji wspólnych nie mamy. Zawsze sobie powtarzałam, że inni mają gorzej, są choroby, jest przemoc domowa. A kiedy zaangażowałam się w tamtą relację z każdym dniem coraz częściej się uśmiechałam, miałam dużo energii, w domu też byłam "inna". Bo przecież jak dostawałam to wsparcie, jak byłam słuchana, jak codziennie ten Ktoś życzył mi miłego dnia, spokojnej nocy, to czułam się po prostu taka po trochu "spelniona".
Strach...to bardzo dobre określenie, które jest obecne w moim życiu od zawsze. Boję się "postawic" mężowi. Nie chcę wysłuchiwać pretensji, obwiniania i tych podejrzeń, że na pewno coś kombinuję. Nigdy męża nie zdradziłam.
Czuje ogromną pustkę. Czuje, że nic dobrego już mnie nie spotka. - Autor: mimbla1 Data: 2023-08-25, 15:37:58 Odpowiedz
Z tym rycerzem i porywaniem to taka trochę przenośnia była:)
Możliwe, że temu "rycerzowi" ciebie jakoś tam brakuje, ale on ma jakieś swoje życie przecież. Nie rzuci wszystkiego dla Ciebie i tyle.
Inni mają gorzej - oczywiście I to o wiele gorzej. Ten medal ma jednak drugą stronę - inni mają lepiej. Ty masz jak masz - możesz mieć lepiej. Tyle w temacie porównywania swojej sytuacji do czyjejś. Zawsze się znajdzie ktoś, kto ma gorzej - czy to powód, żeby sobie własne życie odpuścić?
To, co się ma, należy doceniać, ale docenianie nie oznacza bezwolnego tkwienia i egzystowania zamiast życia.
Ten strach wyniosłaś z dzieciństwa. Bez względu na wszystko dobre co Ci w domu rodzinnym dano, dano Ci także (nie że świadomie i z premedytacją czy ze złej woli) strach przed zadbaniem o siebie i przed sprzeciwieniem się komuś. W tym nijakiej winy ani odpowiedzialności Twojego męża nie ma. Taką Cię poznał - pełną strachu. Jak się go przestaniesz bać (i jego i rodziny oraz tzw."gadania) to sama zobaczysz, jak wiele się zmieni.
W samym strachu jako takim nic złego nie ma, jeśli ktoś strachu nigdy nie odczuwa to albo półgłówek albo psychopata :) natomiast jeśli strach zdecydowanie kieruje wszelkimi naszymi decyzjami i działaniami to niestety, często nas to ustawia w bardzo niefajnych sytuacjach. Oraz otwiera szeroko wrota wszelkiej przemocy zarówno psychicznej jak i fizycznej w relacjach.
Uwierz, takiego zaszczepionego w dzieciństwie strachu wszechobecnego można się pozbyć, okiełznać go i wziąć pod kontrolę - ale to wymaga wysiłku i fachowej pomocy.
Czujesz się jak w pułapce - pułapka zaś ma drzwi i wystarczy się nie bać by je otworzyć, ale to akurat Cię przerasta w tej chwili. Czemu się nie dziwię wcale i nie odbieraj tego jako krytyki. Raczej jako zachętę, żebyś to zmieniła. Jak pisałam - samodzielnie nie dasz rady ale z fachową pomocą jak najbardziej.
Czy Cię coś dobrego spotka - a czemu nie? Pustkę zapełnij pracą w terapii nad strachem swoim i sama zobaczysz, że tak jak teraz być nie musi. I co ważne - to zależy od Ciebie. :)
- Autor: fatum Data: 2023-08-25, 15:49:45 Odpowiedz
Po przeczytaniu więcej od Ciebie widzę,że warto jeszcze iść do psychologa [sama!] i opowiedzieć wszystko co tutaj napisałaś i możliwe,że może paść słowo rozwód [ Ty to powiesz]. Kiedy padnie słowo rozwód,to i strach Ci minie moim zdaniem. Nie wyobrażam sobie życia z człowiekiem,którego kompletnie nie kocham. To absurd jest tkwić w takim związku. Oczywiście wiem,że łatwiej pisać, ale serio wiem,że ja bym nie wytrzymała z facetem,którego nie kocham. Po prostu nie! Pozdrawiam. Pisz jak masz jeszcze siłę i ochotę. P.S. poza tym życzę Ci siły! Nie mów,że nic już Ciebie dobrego nie spotka. To nie jest prawda! Wybrałaś źle,ale to jeszcze nie koniec świata! Ty możesz zmienić swój świat. Możesz! Powodzenia.
- Autor: Dominika62 Data: 2023-08-25, 16:56:41 Odpowiedz
Dziękuję za slowa otuchy:)
Mąż nie jest mi obojętny, ale go nie kocham. To bardziej przyzwyczajenie i w jakimś stopniu "przywiazanie".
Czyli...mam zapomnieć o tamtej relacji tak? Nie pisać, nie reagować gdyby On napisał? Boję się trochę iść do psychologa...na pewno zaleje się łzami, tak jak teraz zresztą. Jestem zbyt wrażliwa...
- Autor: mimbla1 Data: 2023-08-25, 17:18:00 Odpowiedz
Tamtą relację masz odłożyć do szuflady i zająć się sobą! Konkretnie swoim strachem i tym, jakie są tego strachu skutki w Twoim życiu.
Zalewanie się łzami u psychoterapeuty to norma jest, w każdym gabinecie są "dyżurne" chusteczki jednorazowe, zwykle duże opakowanie. Nie bez powodu, masa ludzi płacze. Miła Dominiko, psychoterapeuta nie krzyczy, nie bije, nie krytykuje i nie ocenia - programowo jest "po Twojej stronie". Nawet jeśli się boisz - tu akurat strach naprawdę warto przełamać. Dasz radę.
- Autor: fatum Data: 2023-08-25, 17:28:15 Odpowiedz
Dominiczko,ale psycholog nie gryzie.-:) Serio. Byłam i żyję.-:) Ty jesteś taka fajna,że chętnie bym z Tobą kawkę wypiła. Moja Droga idź do psychologa i to będzie Twój milowy krok w życiu ku radości. A łzy to będą łzy szczęścia. Proszę, idź. Serdecznie Ciebie przytulam. A wiesz,że moja fajna znajoma ma Twoje imię: Dominika? Piękne imię. Też jest wrażliwa. Jeśli chodzi o relacje to temat rzeka. Od razu nie pójdziesz z nikim do sypialni. A rozmowy sympatyczne to jeszcze nie koniec świata. Też rozmawiam z Kolegami i jakoś mąż mój jeszcze żyje. Bez przesady. Strach ma wielkie oczy. W ogóle ludzie mają tendencję obrzydzania nam fajnych,czystych relacji. Wiem coś o tym. Ale to my decydujemy,czy przekroczyć granicę,czy tego nie robić. Przecież nie można w każdym Koledze,znajomym widzieć zagrożenie. To jest niepoważne. Dlatego o tym fajnie można pogadać ze specjalistą. Idź!, moja droga i żyj radośnie. Pa.
- Autor: fatum Data: 2023-08-25, 17:34:04 Odpowiedz
I mam inne zdanie niż mimbla1. Nie musisz moim zdaniem rezygnować z tamtej relacji. Nie musisz! Mimbla1 chyba lubi rezygnowanie,więc i tak pisze. -:]
- Autor: mimbla1 Data: 2023-08-25, 17:47:54 Odpowiedz
Nie czytasz ze zrozumieniem, @fatum. Albo umyślnie przeinaczasz.
No chyba, że dla Ciebie odłożenie do szuflady jest równoznaczne z wyrzuceniem na śmietnik. - Autor: Bastia12 Data: 2023-08-25, 19:28:15 Odpowiedz
"Z czasem zaczęliśmy też pisać do siebie wieczorami, nocami. Wysyłaliśmy swoje zdjęcia, nigdy w życiu nie usłyszałam takich komplementów, padły slowa "uwielbiam cię". Nie było dnia, żeby mi tego nie przypominał. Po roku poczułam, że czuję do Niego coś więcej. Zrozumiałam, że nie mogę bez niego żyć."
Jak dla mnie to zdrada emocjonalna. Niestety, ale granica zostala przekroczona. Na niewinny flirt to nie wyglada ;)
Najlepiej calkowice sie odciac i poszukac sobie innej pasji ;)
Szkoda zdrowia.
- Autor: fatum Data: 2023-08-26, 08:42:09 Odpowiedz
Czyżbyś mimbla1 była zazdrosna? Smutne.-:)
- Autor: APatia Data: 2023-08-25, 16:53:00 Odpowiedz
Dominika62
"Na pytanie znajomej czy nie przeszkadza mu to odpowiedział "ja wiem, że ona mnie kocha, bo musi"."
I w tym momencie bym mu przy wszystkich powiedziała na głos co tak naprawdę czuję i to co o nim naprawdę sądzę.
Ale... z twojego zachowania wynika, że mąż ma rację - Autor: Dominika62 Data: 2023-08-25, 17:07:05 Odpowiedz
Mnie przy tym nie było. Wyszłam na chwilę. To pytanie zadała mu moja przyjaciółka, którą przez niego straciłam. Gdybym to słyszała nie zostawiłabym tego bez komentarza.
Nie chcę bronić siebie. Uściśliłam tylko tą kwestię. - Autor: APatia Data: 2023-08-27, 19:52:04 Odpowiedz
Szkoda że straciłaś tą przyjaciółkę.
Wybrałabym ją zamiast twojego męża - Autor: Dominika62 Data: 2023-08-27, 21:46:45 Odpowiedz
Tak...za nią też tęsknię. Była jedyna osoba, która wiedziała o mnie wszystko. Również o tamtym mężczyźnie. Nie negowała niczego co robię. Zawsze powtarzała, że jakąkolwiek decyzję podejmę, będzie mnie wspierać. Tak było, do czasu kiedy zrozumiała chyba, że mój strach przed podjęciem decyzji o odejściu od męża jest większy.
Dlatego jest mi tak ciężko. Bo nie mam "bratniej duszy".. - Autor: fatum Data: 2023-08-27, 23:01:34 Odpowiedz
Zatem skoro nie masz bratniej duszy,to i rozwodu nie będzie.-:) Może to i lepiej? Tego nie wie nikt. Tylko Ty możesz się dowiedzieć,gdy poznasz lepiej samą siebie. Człowiek,który kocha siebie to ktoś, komu nikt się nie! oprze. Tyle wiem z własnego podwórka. Teraz Ty musisz siebie samą pokochać i nikt się Tobie nie! oprze. Nikt! Chcesz sprawdzić?-:) Zacznij siebie kochać. Wiem o czym mówię i wiem co mówię. P.S. miną Ci wszystkie strachy i lęki. Pozdro.
- Autor: Dominika62 Data: 2023-10-23, 12:35:01 Odpowiedz
Witajcie. Minęło już trochę czasu od mojego ostatniego wpisu tutaj.Mozna powiedzieć, że odzyskalam spokój. Ale..
Niedawno zauważyłam, że Tamten mężczyzna ze swojego drugiego konta podgląda mnie na jednym z portali społecznościowych. Dodam, że przez ten cały czas się nie odezwał. Nie wytrzymałam i napisałam mu, zadałam pytanie dlaczego mnie ogląda, a nie potrafi się odezwać. Żałuję, że to zrobiłam. Odpisał, że przeprasza, że to się już nie powtórzy i że znika całkowicie. Gdzieś tam na dnie serca miałam nadzieję, że przeczytam "tęsknię za tobą"...Nie tęskni. Napisał, że coś pękło i nie wiedział co ma mi napisać kiedy zauważył, że go usunęłam z portali. Mimo wszystko mógł zachować się jak prawdziwy facet, a nie tchórz. Mógł zakończyć naszą relację z klasą, może byśmy zostali "znajomymi z pracy". A on mnie zignorował, i bezczelnie (bo tak to wyglada) z innego konta mnie obserwował. Wiem, że to definitywny koniec, jednak jest mi przykro, że po tym wszystkim co przeżyliśmy w tej sieci, po tych miłych słowach, zapewnieniach, nie zasłużyłam nawet na jedną wiadomość pożegnania..:(
Pozdrawiam! - Autor: fatum Data: 2023-10-23, 13:03:24 Odpowiedz
Wybierasz się może do psychologa? A jak zdrowie córki, męża? Napisz szczerze. Poproszę o szczerość. Tylko takie wpisy mnie interesują. Na inne, zmyślone szkoda mi czasu.Pozdrawiam.
- Autor: Dominika62 Data: 2023-10-23, 14:12:07 Odpowiedz
Nie byłam u psychologa, myślę, że już nie pójdę. Z mężem ok, zresztą ja też się chyba zmieniłam, stałam się bardziej asertywna, on to widzi i ta nasza komunikacja się bardzo poprawiła. Nie ma już oskarżeń, ataków zazdrości itp. Myślę, że z czasem będzie jeszcze lepiej. Gdyby mój "byly" Znajomy nie dał o sobie znać byloby mi łatwiej...Na chwilę wszystko wróciło, tyle że to już jest chyba po prostu żal, że nie potrafil mi szczerze napisać o tym, co czuje. Tytułowa "tesknota" jeszcze gdzieś tam we mnie tkwi, ale wierzę, że czas uleczy rany.
Z córką też wszystko w porządku:) - Autor: fatum Data: 2023-10-23, 15:02:12 Odpowiedz
Czy ktoś zmuszał Ciebie do czytania?-:) No,właśnie,że nie! A jednak to jemu przypisujesz winę. Doprawdy te baby się nigdy nie nauczą,że są mężczyźni także asertywni. Pozdrawiam.
- Autor: znajoma Data: 2023-10-24, 18:21:13 Odpowiedz
Nie wiem, czy dokładnie przeczytałam Twoje wpisy, ale nigdzie nie napisałaś, czy znajomy jest człowiekiem "wolnym"? Może ma poza komputerem zaplecze podobne do Twojego, czyli żonę i dziecko? To by wiele wyjaśniło, dlaczego tak nagle przestał się odzywać. Podobnie jak Ty, mógł dojść do wniosku, że taka znajomość na odległość nie rokuje żadnej przyszłości. Myślałaś o tym? Mężczyźni bardzo często w taki właśnie sposób kończą znajomość, nie potrafią zachować się honorowo, więc chowają głowę w piasek i przestają się odzywać. Nie zdziwiłabym się także, gdyby winą za całokształt ( zerwanie) obarczył Ciebie.
- Autor: Dominika62 Data: 2023-10-25, 12:28:19 Odpowiedz
Nikogo nie ma. Do tej pory jest sam. Być może coś go przerosło, ale to go nie usprawiedliwia, wystarczylo napisac, byloby mi latwiej zrozumieć. A on "po kryjomu" mnie obserwował. Pozdrawiam
- Autor: Bastia12 Data: 2023-10-25, 15:29:31 Odpowiedz
Dominika, w sumie to Ty zakonczylas ta relacje.
Zeby otrzymac wiecej uwagi, to podjelac probe manipulacji.
Nie wyszla. No coz, jestes teraz na glodzie ;) - Autor: Dominika62 Data: 2023-10-25, 16:21:42 Odpowiedz
Tak, to prawda. Chciałam więcej uwagi, bo do tego mnie przyzwyczaił. Chciałam zwrócić na siebie jego uwagę, bo nie rozumiałam jego zmiany. Czy to dziwne, że oczekiwałam szczerości? Prawdy? Do ostatniej wiadomości mnie zapewniał, że jest ok a później nawet nie próbował się skontaktować ze mną (obserwując mnie). A ja miałam gonitwę myśli co zrobiłam źle. Czy jestem na głodzie? Tak, ale na głodzie prawdy,nawet tej najgorszej. Ale pewnie już nigdy się jej nie dowiem. Pozdrawiam:)
- Autor: Bastia12 Data: 2023-10-25, 16:52:09 Odpowiedz
Co zrobilas zle? A czy to istotne? Masz tak czesto, ze szukasz winy u siebie?
Przeciez juz masz prawde od niego ta najgorsza. Zabawa sie skonczyla i uczucia zabawki poszly w kat.
Wiem, ze wolalabys jego wyznanie o dozgonnej milosci i romantyczne pozegnanie. - Autor: Dominika62 Data: 2023-10-25, 17:10:19 Odpowiedz
Zawsze szukam winy w sobie.
Nie oczekiwałam żadnych wyznań, jakichkolwiek (chociaz w trakcie trwania tej znajomosci padło z jego strony kilka). Ale pożegnania owszem, nie romantycznego, tylko normalnego. "To nie ma sensu, to się nie uda, nie chce dalej w to brnąć". Byłoby ciężko, ale wiedziałabym, że to koniec. Teraz też to wiem, ale czuję niedosyt i przykro mi, że nie był ze mną szczery. Powtórzę się, do ostatniej chwili byłam "najważniejsza", a kiedy to pisał to już wiedział, że tak nie jest.
I sprawiał wrażenie, że dla niego to nie jest "zabawa", dla mnie zresztą też nie była. 2 lata codziennego kontaktu to sporo, po takim czasie żadna relacja nie zasługuje na nagłą ciszę bez słowa. - Autor: fatum Data: 2023-10-25, 19:38:10 Odpowiedz
Jak się czuje Twój mąż? Współczuję mu,że w sumie jest osamotniony w związku. Doprawdy żal mi faceta. Mógłby mieć teraz życie jak w Niebie. Zabrakło mu przysłowiowego szczęścia. Ech!
- Autor: Dominika62 Data: 2023-10-25, 20:38:20 Odpowiedz
Mój mąż nie jest osamotniony. Dziękuję za troskę.
- Autor: Bastia12 Data: 2023-10-27, 17:52:00 Odpowiedz
"Zawsze szukam winy w sobie."
A po co? Masz zlosc skierowana do siebie?
Zawsze powtarzam, ze czlowieka poznaje sie nie na poczatku zwiazku a po tym jak konczy ten zwiazek. - Autor: znajoma Data: 2023-10-26, 11:36:04 Odpowiedz
"Nikogo nie ma. Do tej pory jest sam."
Powiedział Ci, czy sama osobiście to stwierdziłaś? Bo wiesz, mężczyźni potrafią tak pięknie mówić, że my kobiety słyszymy właśnie to, co chcemy. Jeśli rzeczywiście jest samotny, to pewnie słusznie stwierdził, że związek z Tobą póki co, nie rokuje przyszłości. A dlaczego Ci tego nie powiedział wprost? Bo mężczyźni tak mają i nic na to nie poradzisz. A Tobie radzę najpierw zrobić coś ze ze swoim małżeństwem, a potem ewentualnie brnąć w nowe miłości. Nie da się ciągnąć dwóch srok za ogon i jednocześnie być szczęśliwą. - Autor: fatum Data: 2023-10-26, 12:11:58 Odpowiedz
Jak to się nie!da? Przecież do tej pory ciągnęła te 2sroki za ogon.Taka prawda. P.S. ciekawe jaką Autorka wątku ma swoją definicję: być szczęśliwą? Zapytaj ją o to znajoma.Ok?-:)
- Autor: Dominika62 Data: 2023-10-26, 13:24:48 Odpowiedz
Pracujemy w jednej firmie, siłą rzeczy wiem co się u niego dzieje.
"Mężczyźni tak maja" - ok, widocznie ja pierwszy raz tego doświadczyłam, dlatego może oczekując prawdy i szczerości z jego strony oczekiwałam niemożliwego. Chciał to skończyć sposobem "ghostingu", dobrze. Tylko mógł mnie nie obserwować, po co to robił? Po tak dlugim czasie? Jakoś do tego tutaj nikt się nie odniósł. A to mnie najbardziej zirytowało. I z tym problemem tu napisałam.
Małżeństwem zajmuje się cały czas. Nie chcę brnąć w inne "miłości". Miłego. - Autor: znajoma Data: 2023-10-27, 13:52:41 Odpowiedz
"Tylko mógł mnie nie obserwować, po co to robił? Po tak dlugim czasie? Jakoś do tego tutaj nikt się nie odniósł. A to mnie najbardziej zirytowało."
O to musiałabyś jego pytać. Nie sądzę, żeby ktoś tu postarał się rozwiązać zagadkę .Nie znamy Twojego przyjaciela, żeby próbować go zrozumieć. - Autor: fatum Data: 2023-10-27, 14:48:54 Odpowiedz
Tylko znamy wersję jednej strony,a to za mało. -:)
- Autor: TresDiscret Data: 2023-10-26, 12:35:49 Odpowiedz
Ech ci małżonkowie, nieświadomi tego, co ich dopełnienia porabiają w alternatywnym świecie... ;)
- Autor: fatum Data: 2023-10-26, 14:33:41 Odpowiedz
Ech! te niezamężne!świadome tego, co robią prawdziwe, szczęśliwe małżonki, także i w alternatywnym świecie. Niby małżeństwo takie be, ale niezamężne bardzo się tym tematem interesują. A mogłyby w tym czasie szukać sobie chooopa. Do roboty.-:)
- Autor: TresDiscret Data: 2023-10-26, 15:32:12 Odpowiedz
Twierdzenie, że zainteresowanie tematem świadczy o jego pozytywach to jakaś dziwna logika, aczkolwiek "małżeństwo be" to chochoł. Oczywiście, że istnieją związki, w których ludzie całkiem dobrze się rozumieją i czują.
Proponuję jednak, by ktoś, kto nakazuje innym zapraszać tu swoich mężów i żony, zastanowił się, dlaczego własnego nie poprosił o przybycie w chwili wyznawania miłości czy żebrania o męską uwagę. ;)
- Autor: fatum Data: 2023-10-26, 15:56:55 Odpowiedz
Sądzę,że to wiekopomne pytanie jest także kierowane do siebie=== Autorki tego wpisu.Autorka stawia rzeczowe pytania,ale nie jest uczciwa,bo nigdy nie! pisze o sobie. Taka relacja nawet pisemna jest do bani. Otwórz się!