Forum dyskusyjne

Sortuj:     Pokaż same tytuły wpisów w wątku
  • 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

    Autor: zulek85   Data: 2023-09-07, 13:22:42               Odpowiedz

    Mam 39 lat, żonę i trójkę dzieci.
    Całe moje życie od wczesnego dzieciństwa było prowadzone i ustawiane przez rodziców.
    Finał jest taki, że mam wykształcenie, którego sam nie wybrałem i nie pracuję w zawodzie, żonę wybraną przez ojca tzn. zahaczona na portalu randkowym a ja to dalej ciągnąłem i mam żonę (która jest całkowicie ode mnie różna - charakter, upodobania, poczucie humoru, zainteresowania, poglądy na życie, współżycie itd.) i trójkę dzieci - wiem, że to brzmi abstrakcyjnie ale tak jest. Można by jeszcze dużo pisać, o mieszkaniu w podzielonym domu z moją matką, niedogadywaniu się żony z moją matką, chęcią rządzenia przez matkę i trzymaniem przez nią większości pieniędzy mimo, że jest duża rodzinna firma, a ojca już nie ma, po prostu błędne koło i sytuacja bez wyjścia. Ja też nie mam odwagi na rozwód, bo jest jeszcze kwestia dzieci, no dużo by pisać, jak będzie potrzeba powiem szczegóły.
    Jestem otyły, tak że żona i matka już mówią żebym coś zrobił.
    Popijam też - miałem problem alkoholowy, ale od poznania jego przyczyn na terapii już tak bardzo nie piję, ale trochę nadal.
    Teraz tak, chciałbym nawet schudnąć, przestać popijać, może znaleźć jakieś hobby ( chociaż żona to pies ogrodnika - tyra ogarniając dom i ma dzieci na pierwszym planie i chce żebym z nią w tym tkwił).
    Za każdym razem jak myślę, żeby coś z tych rzeczy zrobić, to pojawiają się myśli, że nie warto, bo skoro życie jest do d. i jest to tak błędne koło i labirynt bez wyjścia to nie ma po co.
    Jak zrobić, żeby nie oglądać się na nikogo i chociaż coś w tym życiu dla siebie zrobić?



    • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

      Autor: fatim   Data: 2023-09-07, 13:40:59               Odpowiedz

      Mógłbym tu dużo powiedzieć....chociaż w sumie nie ma zbytnio po co. Problem stary jak świat, często spotykany w twoich rocznikach, jest to następstwo wychowania w czasach w okolicy 2000. Tiaa wielu rodziców miało mocne deficyty które procentują teraz u ciebie i twoich rówieśników.

      Odpowiedz na pytania jak to zrobić ?
      Powoli i pokolei. Pierwsze na czym powinieneś się skupić to na zbudowaniu poczucia własnej wartości.



    • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

      Autor: smyk20   Data: 2023-09-07, 16:17:36               Odpowiedz

      Myślę, że tutaj może kilka spraw współgrać ze sobą, żebyś mógł uzyskać to, na czym Tobie zależy, tzn. na odzyskanie swojego życia.

      Pytania, które od razu mnie się w głowie pojawiają oznaczają: jakiego życia? Co w tym innym, wymarzonym życiu jest, czego tutaj nie ma? Co musiałbyś mieć, żeby to zdobyć? Czy to kwestia nowego wykształcenia, nowej pracy, czy może znalezienia nowej partnerki? A może do tego kontekst zmiany przyzwyczajeń?

      Mówisz, że jesteś otyły, to coś z odżywianiem musi być nie w porządku. Mówisz również, że masz epizod alkoholowy, czyli odkryłeś autodestrukcyjne zachowania w sobie.

      Generalnie pierwsze kroki już zrobiłeś - uświadomiłeś sobie, że w życiu grają Ci melodie, których nie lubisz. Pytasz czy warto? Nikt Ci nie wywróży, ile będziesz jeszcze żył. Prawdą jest na pewno to, że złym żywieniem, alkoholem i kiepską mentalną jakością życia krócej, niż prawdopodobnie mógłbyś.

      Myślę, że pytanie o to, czy warto jest podszyte lękiem, bo nie wiadomo, co może zacząć się dziać, jak ustawione i dawno ustalone schematy zaczniesz rozbijać, przestawiać, kwestionować. Jak zaczniesz mówić "to moja żona, ale jej nie kocham", "to praca, której nie znoszę", " to wykształcenie, które mi nic nie daje". Zastanów się proszę nad tym, na ile "nie warto" nie brzmi jak "boję się".

      I ostatnia rzecz - zmiany można dokonywać rewolucyjnie albo ewolucyjnie. Rewolucyjnie oznacza (wyobrażeniowo): rozwód, nowa partnerka, codzienna siłka, nowa praca, jakaś tam, może niezwiązana z wykształceniem, ale i z gorszym pieniądzem i generalnie duże ryzyko, że coś się nie powiedzie i rozsypania się na kawałki.

      A ewolucyjnie oznacza, że kawałek po kawałku zaczynasz zmieniać od dzisiaj - dietetyk, psychoterapeuta, rozmowa ze sobą o pragnieniach zawodowych i wykształceniu, rozmowa z żoną o tym, że może to jednak nie jest to. Znacznie jest większa szansa, że się nie rozsypiesz przy tym, ale to będzie BARDZO, BARDZO długo trwało. W rozumieniu bardzo mam na myśli to, że chcąc coś zmienić, mamy poczucie, że czas dłuży się niemiłosiernie, bo zmiany przychodzą bardzo późno i cel jest daleko.

      Daj znać jak będziesz miał jakieś jeszcze pytania. Spróbujemy coś ogarnąć.



      • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

        Autor: zulek85   Data: 2023-09-07, 17:14:31               Odpowiedz

        Kiedy myślę o tym, jakie życie chciałbym mieć to poza tym że właściwie nie wiem, jestem taką jakby czystą kartą przez wcześniejsze życie, to wydaje mi się że jest to życie bez żony, dzieci, z czasem spędzonym przeze mnie jak mi się podoba. Boję się jednak że są to tylko moje wyobrażenia, i chęć do bezpiecznego schematu, który był wcześniej, tyle że wcześniej byli rodzice którzy robili za mnie wszystko, ratowali z każdej opresji i, zawsze spadałem na cztery łapy.
        Kolejna obawa z tym związana jest taka, że w zasadzie moje wcześniejsze życie przez wiele lat opierało się na piciu piwa, i granie na komputerze. Pieniądze zarabiały się same, było wyprane, ugotowane, całkowicie zaopiekowane. Epizod alkoholowy mniejszymi i większymi falami przewijał się przez wiele lat, i prawdopodobnie była to moja reakcja na sytuację w której byłem, tyle że nie byłem jej i jeszcze świadomy. I właśnie obawiam się, że być może najprędzej wróciłbym do schematu picie piwa i granie na komputerze, zamiast skorzystać i przeorganizować moje życie lub stworzyć je na nowo czy w ogóle stworzyć.
        Z żoną kilka razy podczas naszego 11-letniego stażu małżeńskiego już rozmawiałem jakby o rozejściu się, jednakże zawsze kończyło się to z mojej strony wycofaniem się z tej sytuacji kropka ostatnia rozmowa odbyła się niedawno i byłem już nawet w pewnym stopniu zdecydowany na oznajmienie że musimy się rozejść, ale znów jednak spasowałem. Jest to chyba spowodowane tym że niestety jestem osobą 0-1 i uważam że rozejście się w obecnym stanie rzeczy i tak nie dałoby mi czystej karty, gdyż jest już trójka dzieci, byłyby alimenty i, a także musiałbym się pewnie z nimi widywać, chociaż wydaje mi się że nie mam na to ochoty. Widać zatem że jeżeli coś nie jest dla mnie na 100%, tak jak czyste nowe życie po rozwodzie, to w ogóle zapominam o tym rozwiązaniu.
        A tyły jestem dlatego, że jest to najprawdopodobniej objadanie się kompulsywne, będące kolejną reakcją na życie w takim życiu jakie prowadzę.
        Jeżeli miałbym schudnąć, to znowu nie widzę sensu, bo to życie którym żyje nie jest moje, i nie jest całkowicie ułożone tak jak ja bym chciał. W związku z tym już na starcie neguje pomysł bo i po co.
        często jeżeli chodzi o start z nowym życiem to bierze u mnie górę albo racjonalizm, albo złe i nijakie ale jednak życie w sprawdzonych i utartych schematach, bezpieczne. Coś jak z żonami alkoholików, które wiedzą że powinny swoje życie zmienić i od męża odejść, ale jednak zbyt bardzo boją się nieznanego.



        • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

          Autor: Adamos325   Data: 2023-09-07, 21:52:37               Odpowiedz

          Przeczytałem. Sorry - ale ogólnie to tak myślę, że Ty jesteś taki duży dzieciak. Niby coś tam chcesz, ale właściwie to sam nie wiesz co. Chciałbyś życie znów zacząć od czystej kartki, niestety tak się nie da, nawet nie jest to możliwe. Może pewne decyzje są potrzebne, ale dokąd one Cię zaprowadzą, to nie jest pewne, ciężko to przewidzieć, czy Twoje życie ulegnie poprawie??



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-07, 22:03:13               Odpowiedz

            W 2021 r. kiedy zmarł mój ojciec,"głowa" rodziny, mózg operacji ustawiania życia, trochę sam a trochę na terapiach byłem w stanie spojrzeć wstecz i zobaczyć dlaczego jest teraz tak jak jest. Zostałem pozostawiony w dorosłym życiu właśnie tak jak mówisz - jak duże dziecko, w dodatku bez tożsamości, świadomości, celów w życiu. W dodatku z konkretnym wykształceniem, biznesem, żoną i dziećmi.
            I od razu tak ewentualnie wyprzędzę, wcale nie mam super bo z tym wszystkim zostałem pozostawiony, a inni to muszą na to ciężko pracować i samemu sobie organizować.



        • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

          Autor: smyk20   Data: 2023-09-07, 22:34:41               Odpowiedz

          To wszystko brzmi tak, jakby ktoś ustawicznie kontrolował proces Twojego życia do tego stopnia, że kiedy "kontrolera" zabrakło, wszystkie schematy się rozpadły, bo nie ma teraz komu utrzymywać ludzi na baczność.

          Paradoksalnie to dobry moment, żeby w końcu spotkać się z prawdziwym sobą. Gdzieś tam widziałem, że ktoś to porównał do "dużego dziecka". Nie wiem, czy zasadne jest w ogóle kierowanie takiego argumentu, bo znamy wyłącznie kontekst Twój. Nie mniej jednak w rodzinie, w której ludzie podejmowali za Ciebie decyzję, Ty jako małe dziecko, jako nastolatek, jako młody dorosły i teraz jako dorosły właściwie musiałeś tłamsić swoje "prawdziwe JA". To JA, które wie, co chce robić, czego robić nie chce, z kim chce się spotykać, a z kim nie.

          Ciąg alkoholowy i kompulsywny jest objawem między innymi nieradzeniem sobie ze stresem, a stres staje się patologiczny i niezdrowy wtedy, gdy staje się częścią naszego życia. Jak człowiek ma się nie stresować, jak emocjonalnie nie ma do siebie dostępu.

          Czytając opis Twojej historii i Twojej relacji - to jest moje przypuszczenie, może się mylę - widzę, że jest tam bardzo dużo mądrych, przemyślanych, dobrze sformułowanych zdań i słów. Ale nie widzę tam ni krzty głębi emocji, a jeśli już są, sprowadzają się do "boję się". Nie widzę tam radości, myśli o tym, co Cię cieszy, co Cię odstrasza, co Cię gniewa. Nic a nic.

          Do brzegu już płynę. To co myślę, że warto przemyśleć także, to rozpocząć odnajdywać w sobie emocjonalną część siebie. Mam nieodparte wrażenie, że nie tylko zaprogramowano Tobie życie, wykształcenie, żonę i rodzinę, ale również zaprogramowano emocje tudzież je wyłączono.

          Nie bez przyczyny mówi się, że należy robić rzeczy tak "jak serce każe". Jeśli nie mamy kontaktu z emocjami, skąd możemy wiedzieć, czy praca z cyferkami nas bawi, czy może bardziej abstrakcje? Jak mamy wiedzieć, czy wolimy rower czy basen, skoro wszystko jest tak przytłumione? Rozum i myślenie jest cholernie istotną rzeczą, ale to nie rozum powie Ci, czy coś Ci się podoba, czy nie, bo o tym decydują emocje, które dyktują rozumowi warunki. Nie odwrotnie.

          Oczywiście, mogę się mylić, ale myślę, że to jest trop, który może Ci otworzyć nowe drzwi do dalszych działań.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-07, 23:03:20               Odpowiedz

            Miło posłuchać kogoś, kto mówi mądrze obiektywnie. Stara się coraz przekazać pomoc, a "duży dzieciak".

            W pewnym momencie już wydawało mi się, że minę problemy są zwykłym marudzeniem.

            Wczesnej właśnie dowiedziałem się, że mam szeroko pojęty problem z emocjami, począwszy od ich rozumienia, przez odczytywanie, przeżywanie do uzewnętrzniania.

            Z jednej strony czuję się wadliwy z tego powodu, a z drugiej życie którego nie akceptuję i z którego za bardzo nie ma wyjścia.

            Alkohol i kompulsywne jedzenie są objawem stresu, w którym permanentnie żyję. Nie czuję się swobodnie we własnym domu, przy żonie bo nigdy nie wiem o co będzie miała do mnie pretensje, albo co to moja mama znów powiedziała albo zrobiła, jakby oczekiwała że ja coś zaradzę. Ciągle myślenie na nowo o tym moim życiu.

            Faktem jest jednak, że ostatnio podczas drobnych sytuacji w domu, okazało się, że wiele uwag żony nie jest na mnie atakiem i pretensją a ja uwagę przez jej treść, ton głosu i kinezykę odbieram właśnie jako atak i kłótnię.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-07, 23:08:12               Odpowiedz

            Można też w ogóle nie pić.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: smyk20   Data: 2023-09-07, 23:59:53               Odpowiedz

            No nie, każdy komunikat wysyłany w stronę ludzi jest informacją, że czegoś pragniemy, czegoś nam brakuje, albo że najzwyczajniej w świecie potrzebujemy być wysłuchani. Etykietka "maruda" jest oceniająca, totalnie nie pomagająca.

            A brak komunikacji z emocjami wychodzi właśnie w najróżniejszych sytuacjach w tym tych najbardziej newralgicznych dotyczących relacji. Ten lęk, który konsumuje wszystkie pozostałe emocje dusi właściwie komunikacje z żoną, bo nie dość, że przeszłość jest jakaś taka niedokładnie opisana, a przyszłość jest na wskroś przerażająca, bo za chwilę coś może wybuchnąć.

            No generalnie życie trochę się opiera na takiej labilności, raz uśmiech, a raz wściekłość, ale sztuką jest wziąć sprawy w swoje ręce, zrozumieć je, dyskutować o nich i idzie się dalej.

            Tylko, że jak dostępu do emocji nie ma za bardzo, to też nie ma za bardzo na tym polu relacji i zrozumienia. I stąd też odczuwanie w bardzo "konfliktowym" wymiarze słów i zachowań żony, które uznajesz za "atak", choć atakiem może wcale nie być. No ale tutaj też trzeba wyczuwać intencje i emocje.

            Jest już późno, ale w sumie sam zaciekawiłem się wątkiem "odblokowania emocjonalnego". Jak będziesz zainteresowany, podzielę się tym, co znajdę, co dość przystępnie brzmi.

            I Tobie polecam zgłębienie motywu dotyczącego emocji. Tam jest klucz do zrozumienia wielu wątków, które Tobie leżą na sercu.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-08, 07:35:34               Odpowiedz

            Jestem jak najbardziej zainteresowany zrozumieniem i odczuwaniem emocji.

            Teraz wiem, że nie da się bez tego praktycznie żyć, gdyż funkcjonować, ani komunikować z innymi, czy też złote odbiera się komunikaty innych ludzi.

            Wczoraj w kwestii obawy przed powrotem do dawnych szkodliwych schematów po ewentualnym rozstaniu z żoną, to jednak nie bałem się, a była to znów racjonalność i kalkulacja.

            Mimo wszystko odczuwam strach w typowych stresujących sytuacjach.

            W moim małżeństwie odczuwać tylko złość w konfliktach z żoną.

            Kiedyś pamiętam, że jednak czułem radość kasyno nastolatek i młody dorosły.

            Od kiedy jednak jestem w małżeństwie, w moim życiu obecne są jednak tylko strach i złość. Radość zniknęła, a przy trwaniu w takiej sytuacji moja emocjonalność uszkodziła się całkowicie.

            Podejrzewam, że mogło się to stać wraz ze śmiercią ojca i odkryciem jak naprawdę wygląda moje życie.

            Chciałabym naprawić pole emocji.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: Bastia12   Data: 2023-09-08, 19:45:53               Odpowiedz

            zulek chcialbys jak wielu w Twoim wieku drugiej mlodosci :)
            Tylko Ty za bardzo nie masz do czego wracac i dlatego sie miotasz. Nie wiesz co z soba poczac.
            Podejrzewam, ze nadal siedzisz przed komputerem objadajac sie i popijajac. Nie ma co sie dziwic, ze zona i dzieci przeszkadzaja. Po prostu psuja komfort.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-08, 20:31:09               Odpowiedz

            Bastia12 temu gościowi, a może nawet Kobiecie chodzi o to,że on jest taki wyedukowany i nawet wie co to jest pole emocji. W zasadzie to też się doedukowałam dzięki jego wpisowi o polu emocji. O co chodzi? Chodzi o to, aby świadomie wmanewrować inną osobę [ lepiej brzmi zaangażować-:)] w swoje pole emocji i dzięki temu uwolnić się oczywiście pozornie od własnej emocjonalności z którą sami sobie nie radzimy. Widziałam tą stronkę z tym polem emocji. Można sobie poszukać jak się jest zainteresowanym.Pozdrawiam Cię Bastia12.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-08, 20:37:12               Odpowiedz

            Ciekawe stwierdzenie w części.

            Nie siedzę przed komputerem objadając się i popijając, bo już tak się nie da. Liczę się że zdaniem żony, nie wyobrażam sobie żebym tak robił bo mam jakieś poczucie rzeczywistości i odpowiedzialności.

            Szczerze mówiąc nie czuję się komfortowo grając, kiedy ona widzi, jednakże są dzieci i jakoś to ujdzie w tłoku.

            Mimo wszystko morze i faktycznie przeszkadzają, i muszę wolałbym robić to co robiłem. Nie ma jednak takiej możliwości, bo teraz już nie ma opcji, że rodzice a raczej sama matka będzie pracowała, prała, gotowała itd. a ja będę mógł swobodnie jedynie grać i pić.

            Jest to też może powód dlaczego się miotam
            Po prostu w pewnym momencie napotykam błąd i tworzy się błędne koło.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-08, 21:20:48               Odpowiedz

            zulek85 znasz już swoje pole emocji, to teraz poznaj swój "kod emocji". Materiał w tym temacie dostępny jest w Internecie przez całą dobę.-:)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: Bastia12   Data: 2023-09-10, 19:23:10               Odpowiedz

            "I od razu tak ewentualnie wyprzędzę, wcale nie mam super bo z tym wszystkim zostałem pozostawiony, a inni to muszą na to ciężko pracować i samemu sobie organizować."

            A moze rzuc wszystko, wyjedz i zacznij sie sam dorabiac od zera?
            Tobie sie nudzi, za Ciebie organizuja i wykonuja a Ty tylko tyjesz ;) Odnosze wrazenie, ze za swoje lenistwo obarczasz innych. Tak jest najlatwiej.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-10, 21:03:12               Odpowiedz

            Nawet nie chce się komentować takich wniosków. To tak samo jak osobie w depresji powiedzieć weź się w garść (a w domyśle - głupek).

            Rozleniwiłem się od tego życia, w którym wszystko za mnie robią - w firmie, w której matka rządzi a ja jestem figurantem, żonie będącej moim przeciwieństwem we wszystkim, z którą tylko mam kłótnie i czuję się jak intruz w domu, której sam nie wybrałem, z trójką dzieci, które wydzielają się, nie daje ani grama wolności zasadniczo teraz ani mnie ani żonie, bez osobowości, bez samodzielności finansowej, że śpiewano między żona i moja matka.

            Rozleniwiłem ale od ustawionego życia, w którym się z dnia na dzień obudziłem, w obcym i nie moim świecie.

            Mam nadzieję, że nie będziesz psychologiem.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-11, 07:57:18               Odpowiedz

            zulek85 a ja Ciebie widzę jako psychologa. Mógłbyś zrobić jakiś kurs i sobie pomóc. Pozdrawiam. P.S. ale emocje są w Tobie...silne!



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: Bastia12   Data: 2023-09-11, 09:30:44               Odpowiedz

            zulek :) czujesz sie obcy? To zacznij sie zmieniac.
            Zacznij od odchudzania. Przeciez to Ty decydujesz czy zjesz to ciastko czy nie.
            Nawet wychodzac z depresji nie ma wyjscia i trzeba sobie pomoc albo dac sobie pomoc.
            Wybacz, ale czekajac na samoistne zmiany sytuacji to troszeczke traci naiwnoscia ;)
            Masz jeszcze tyle zycia przed soba. Szkoda byloby go zmarnowac.

            PS. Nie boj sie, psychologiem nie bede. Nie umie i nie chce owijac w bawelne ;))



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-11, 11:30:58               Odpowiedz

            No właśnie rzecz w tych zmianach, decyzji do zmian.

            Dobry przykład z ciastkiem.
            Otóż, ja widzę 2 sytuacje z odchudzaniem na przykładzie ciestka:
            1. Osoba nie mająca w życiu więksych problemów, stwierdza zwyczajnie, że pora schudnąć i nie zjada ciastka.
            2. Ja (i być może osoby w podobnej sytuacji jak moja) myślę, że może dobrze byłoby nie zjadać tego ciastka to schudnę. Zaczynam myśleć o motywacji, aby ten schemat z objadaniem się skończyć. Widzę: sytuację rodzinną nieciekawą, z któej nie bardzo jest jak teraz wyjść, przebywanie z trochę toksycznymi ludźmi jak moja matka i o ciągłych nieporozumieniach między matką i żoną, później o firmie, o sobie i o wielkich czarnych chmurach, które się nie rozejdą nawet jakbym chciał (mam ustawioną sytuację życiową, nie mam możliwości zacząc się zmieniać i zawojować świat, kotwice, które nie pozwalają mi wyjechać na drugi koniec świata i zmienić całego zycia, albo w oógle zawojować świat). Ostatecznie ciastko staje się odreagowaniem i ucieczką, staje się kompulsją, staje się myślą, że to jedna z niewielu rzeczy, które mi pozostały, na które nikt nie może mi wpłynąć.
            3. Inna sprawa, że należę do osób 0-1. Myślę o odchudzaniu, to myślę o diecie, ćwiczeniach fizycznych. Myślę i zgłębiam iformacje o kaloryczności, przyswajalności itd., o ćwiczeniach, technice, efektach itd. (być może to z góry ucieczka, żeby się zakrecić i poddać przed startem). Jak już wszystko nazgłebiam i mówię żonie jaki jest mój plan i szczegóły, to głowa jej puchnie, mói, żebym przestał świrować, żebym zjadł kanapkę mniej, żebym zajął sę ważnymi rzeczami a pierdami ( w jej rozumieniu dzieci, dzieci, sprzątanie, dzieci).
            4. A zatem wyjaśniam, nie widzę w moim życiu możliwośsci takich jak filmach motywacyjnych "możesz wszystko", "zmień żcyie w tej chwili" "zawojuj świat, to siedzi tylko w twojej głowie".
            5. Odnośnie wczorajszej wypowiedzi, to wyobraź sobie pobudkę, w żyiu które ktoś za Ciebie ustawił, a w dodatku w ogólne Ci się ono nie podoba na czele z niepasującym do Ciebie mężem.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: Bastia12   Data: 2023-09-11, 13:30:05               Odpowiedz

            Powody, zeby zjesc to ciastko bedziesz mial zawsze.
            Zycie sklada sie z problemow. Jak nie tych to innych.
            Gdzies zaprzepasciles okres buntu bedac nastolatkiem.
            Nie oderwales sie od mamy a teraz dodatkowo masz druga mame ;)
            Tylko pamietaj, ze od czytania to nic sie nie zmieni, potrzebne sa czyny. I przestan do jasnej Anielki szukac na zewnatrz przyzwolenia :)
            Mysle, ze nie masz juz odwrotu od samorozwoju bo sie juz obudziles. Czeka Ciebie fajna przygoda samego z soba :)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-11, 13:56:21               Odpowiedz

            @zulek

            może warto na początek nazwać sprawy właściwymi słowami - Ty jesteś, najprościej rzecz ujmując, ofiarą silnej przemocy psychicznej ze strony rodziców. I funkcjonujesz jak ofiara takiej przemocy, po prostu.

            Nie jest tak, że nie masz emocji. Masz, ale emocje strach/wściekłość solidnie dominują nie dopuszczając całej reszty. Zarówno strach/lęk jak i wściekłość to emocje "przetrwania", nie da się cieszyć jak się człowiek boi czy złości czyli jest w sytuacji zagrożenia. Do radości i tym podobnych potrzebne jest poczucie bezpieczeństwa, którego Ty nie masz. Drugie, którego nie masz to poczucie własnej sprawczości. Z poczuciem własnej wartości zapewne też jest problem. To tak ogólnie. Niespecjalnie wesoło, ale taki pakiet ma sporo ofiar przemocy, z tym daje się coś zrobić czyli zmiana jest możliwa, skala jest duża i nie ma szybkiej ścieżki dającej spektakularne sukcesy w krótkim czasie.

            Nie widzisz w swoim życiu takich możliwości, jak w filmach motywacyjnych - rozsądnie, to tak nie działa. Podzielam pogląd. :)


            Pobudka w życiu, które ktoś za ciebie ustawił i na dodatek wcale to ustawienie nie jest fajne to przypomina sen koszmarny. Jedną z najtrudniejszych rzeczy dla ofiar przemocy jest pogodzenie się z tym, że "ktoś mi zrobił z życia stajnię Augiasza, a ja to, ...mać, mam posprzątać i na dodatek absolutnie nikt za mnie tego nie zrobi". No jesteś w tej sytuacji, a jako że sama byłam kiedyś w takowej - współczuję rzetelnie, bo wiem, jak to jest.

            Jak dla mnie priorytetem u Ciebie jest zniwelowanie stanu strachu/lęku. Przy czym realistycznie to raczej nie widzę możliwości, byś samodzielnie dał radę. Skala chyba za duża i zbyt to jest uogólnione, a korzenie ma głęboko w przeszłości. W tle majaczy jakaś sensowna psychoterapia jako opcja dająca większe szanse na zmianę.

            Twoja wściekłość to złość z bezradności czyli źródełkiem podstawowym jest strach/lęk.

            Odchudzanie to nie jest pomysł "na teraz", tak moim zdaniem. To trudne zadanie, duże wyzwanie i efekty są odsunięte w czasie. Przy otyłości proces jest skomplikowany i biorąc pod uwagę stan Twój "na teraz" moim zdaniem byłoby to za duże obciążenie dla Twojej psychiki, na dodatek zaś w tle czai się frustracja...brak sukcesu by Ci dowalił dodatkowo, a i tak masz dużo.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-11, 17:08:49               Odpowiedz

            Niesamowicie trafne spostrzeżenia.

            Dokładna analiza treści jak i mnie jest.

            Niesamowite.

            Zdajesz się mnie całkowicie rozumieć, zaniży strzelać o leniwości itd.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-11, 19:57:40               Odpowiedz

            Zulek, pisząc na forum siłą rzeczy strzelam nieco na oślep - najwyraźniej udało mi się nie spudłować haniebnie, skoro się poczułeś jako-tako przynajmniej zrozumiany. :)

            Sądzę, ze zwyczajna rozmowa z kimś, kto Cię nie oceni i nie będzie próbował po raz kolejny mówić Ci, co mianowicie powinieneś może Ci trochę pomóc to ogarnąć... swoją drogą słowo "powinieneś" jest wyjątkowo wredne, nie znoszę go.

            Stąd między innymi moja sugestia byś rozważył możliwość skorzystania z pomocy fachowca w postaci psychoterapeuty. Wprawdzie fachowiec Twojej stajni Augiasza nie wyczyści, ale może ten proces usprawnić, uporządkować.

            Pisałeś o błędnym kole - mnie to raczej przypomina powolne pogrążanie się w bagienku albo miotanie się w sieci jakiejś. Jak zwał tak zwał - błędne koło można przerwać, sieć zaś rozciąć. Ale warto przerywać czy tam ciąć w sensownie wybranym miejscu, nie nerwowo i na oślep.

            Odnoszę wrażenie, że z n-powodów Tobie uniemożliwiono między innymi poznanie samego siebie, rozeznanie swoich mocnych i słabych stron, decydowanie w szerokim tego słowa znaczeniu.
            Czyli tak, jakby Ci zablokowano szansę na stanie się w pełni dorosłym, samodzielnym człowiekiem. Tu się metryka nie liczy. Ta blokada to nie Twoja wina, bo w momencie, w którym zaistniała nie miałeś siły przebicia i nie byłeś wystarczająco silny by stawić skuteczny opór. Poza tym by stawić opór trzeba wpierw wiedzieć, że należy go stawić - a skąd to miałeś wiedzieć jako nastolatek? Pewne sprawy z dorosłej perspektywy wydają się proste - ale z perspektywy nastolatka jest inaczej.
            Sformułowanie, iż "przegapiłeś nastoletni bunt' jest o tyle nie trafione, że sugeruje iż miałeś jakiś wybór i dokonałeś niewłaściwego. Nic nie przegapiłeś, tak Cię ustawiono. W Twoim obecnym wieku o nastoletnim buncie mowy nie ma, tym niemniej jeśli ma być lepiej w Twoim życiu jakaś zmiana fundamentalna okaże się niezbędna. Innymi słowy jak nie powalczysz to będziesz się tak kolebał do końca dni swoich, chyba ze coś z zewnątrz trzaśnie z wielkim hukiem.

            Ten Twój lęk da się jakoś dookreślić? Ukonkretnić? Czy jest totalnie uogólniony?



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-12, 08:06:32               Odpowiedz

            Nie wiem czy absolutnie wszystko to co teraz napiszę jest połączone ze strachem i lękiem.

            Kiedy ojciec, który ustawia całe to życie jeszcze żył, miał problem z tym że jego synowa nie chciała się mu podporządkować. Wynikały z tego częste kłótnie i nieporozumienia. I tutaj właśnie znajdowałem się ja, który nie mógł znieść takiego stanu rzeczy to znaczy fizycznie czułem poddenerwowanie, chyba szybsze bicie serca, jak to się mówi żołądek robił salta kropka można by ogólnie powiedzieć że był to stan wysokiego niepokoju. I tu właśnie próbowałem łagodzić konflikty, rozwiązywać te nieporozumienia, doprowadzać do stanu ponownej zgody. Za wszelką cenę chciałem żeby wszystko znów było w porządku, bo inaczej nie mogłem zaznać spokoju. Dlaczego przyjąłem taką rolę nie wiem? Sam dążyłem w rozmowach z rodzicami czy z żoną do najścia na temat który był przedmiotem problemu, i upewnienie się czy problem jest, a jeżeli jest to bronienie czy też tłumaczenie jednej czy drugiej stronie o co tej przeciwnej stronie chodziło i że wcale nie ma się o co kłócić i tak dalej.

            Druga rzecz która dominuje u mnie w życiu, to jest rzecz którą zauważyłem ostatnio. Moje życie polega na tym że najpierw miałem rodziców, a teraz ci rodzice zostali zamienieni na żonę. Moje funkcjonowanie z rodzicami polegało na ciągłym jakby ukrywaniu się. Nie lubili tego że grałem na komputerze, to też kiedy mogłem robić to oficjalnie to nie czułem się do końca komfortowo, a kiedy miałem robić coś innego to pamiętam że sam po kryjomu włączają komputer równocześnie nasłuchując czy rodzice nie wchodzą do domu, czy nie kręcą się gdzieś obok i wtedy żeby szybko go wyłączyć. U alkoholu to nawet nie wspomnę bo to kwestia dyskusyjna czy powinienem ile powinienem pić, natomiast jest to na pewno jeden z tematów z którym ukrywałem się przed rodzicami.
            W obecnym stanie rzeczy robię to samo w stosunku do żony. Kiedy ona sprząta, czy pracuje na piętrze to ja włączam konsolę do gier. Kiedy słyszę że ona schodzi to natychmiast ją wyłączam, chociaż przecież nie muszę bo jestem już dorosły, ale tak robię. Kiedy oglądam jakiś program serial cokolwiek, to kiedy ona się zbliża również przełączam na coś neutralnego czy po prostu wyłączam telewizor. Inna sprawa że ona dała mi wyraźnie to zrozumienia i już wiele razy, że jej nie interesują moje programy, moja muzyka i tak dalej (jest też taki temat że w kwestiach popkultury różnimy się całkowicie). To tylko dwa przykłady, natomiast generalnie można powiedzieć że postępuje z żoną, tak jak postępowałem z rodzicami, i przejawia się to między innymi w takim ciągłym ukrywaniu się, może i można powiedzieć że w niedojrzałości. Czuję że trochę jest tak, że tak jak już wspomniałem zamieniłem rodziców na żonę. Muszę mieć dorosłego nad sobą, może też po to żeby móc się ukrywać z różnymi rzeczami, tak jakby było mi to potrzebne.

            Właśnie te rzeczy mogą powodować u mnie permanentny stres, lęk, strach.

            Myślę że masz rację, że żeby móc poczuć radość i szczęście to nie można żyć w ciągłym strachu i lęku, bo wtedy nie da się być szczęśliwym. Jest to nawet trochę zabawne, brzmi jak z jakiejś kreskówki czy filmu dla nastolatków.

            Ktoś gdzieś proponował mi, żebym znalazł swoją pasję, swoje hobby, czy po prostu godzinę czasu dla siebie, i robił w tym czasie coś co lubię, to będzie mniej zestresowany. Prawda i rzeczywistość jest jednak taka że nawet jak na przykład chcę wyjść na rower, to kiedyś wieczorem kiedy dzieci były już oporządzone a żona była na piętrze, gdzie przebywamy wieczorem ja pojechałem na rower. Co prawda nie było mnie z godzinę albo ponad, bo pojechałem znacznie dalej niż w ogóle zamierzałem. Od razu odezwał się telefon od żony gdzie ja jestem i co ja sobie wyobrażam, że za daleko jadę, za długo i mam natychmiast wracać do niej, bo ona jest sama. Wygląda to tak że kiedy jest praca to mamy ją wykonywać razem, a kiedy jest czas wolny to mamy być razem i koniec. Próbowałem z nią rozmawiać, żeby ona znalazła sobie jakieś zajęcie w tygodniu, żebym ja też to zrobił, i każdy będzie mógł coś robić, ale wygląda tak jakby wsiąkła tak bardzo w to sprzątające i pracujące życie, że nawet nie ma zamiaru szukać żadnych rozrywek.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-12, 12:50:58               Odpowiedz

            Nie piszesz wypracowania na temat, piszesz o sobie :) daj na luz, my sobie tylko rozmawiamy :)
            Przyznam, że wnikliwie siebie obserwujesz i strasznie dużo jest rzeczy, które by można rozwinąć i które by warto podrążyć.

            Zacznę od oczywistości, czasem bowiem zapominamy o rzeczach oczywistych i ważnych przytłoczeni masą innych. Zatem oczywistym jest, że mamy, jako ludzie, różne tak zwane temperamenty czyli wyposażenie fabryczne. Reagowanie na bodźce zewnętrzne znaczy. I to widać już na sali noworodków w szpitalu, czyli wtedy, kiedy jeszcze żaden rodzic żadnego błędu wychowawczego nie popełnił, bo nie zdążył :) Już noworodki są zróżnicowane, są spokojne i są "awanturujące się". Rodzimy się już "jacyś" i tego się zmienić nie da.
            Potem zaś dorastamy w jakimś środowisku, nasi rodzice też są "jacyś" i się robi strasznie dużo danych do obróbki.

            Z tego co piszesz to Twój ojciec był osobą wymagającą podporządkowania się, dobrze odczytałam?
            Jak jak ktoś się nie podporządkował, miał zdanie odrębne to co się działo? Jak ojciec reagował?

            Ludzie mają różne podejście do kłótni. Ty najwyraźniej ich nie lubisz i -ważne- to jest Twoja cecha nie do zmiany. Tak masz, nie polubisz. Zapewne również w dyskusji jesteś z tych, co dążą do porozumienia i kompletnie ich nie bawi pognębienie przeciwnika. Z pewnego punktu widzenia nie jesteś człowiekiem walki, wojownikiem. Nie kręci Cię to. Jeśli Cię to pocieszy - ja też nie jestem i wiem, że w relacjach społecznych bywa to kłopotliwe. Takim nie mającym cech wojownika ludziom otoczenie chętnie próbuje wleźć na głowę, bo oni się z zasady nie bronią zbyt intensywnie, dla świętego spokoju wiele poświęcą. Czasem - jak zapewne Ty - zbyt wiele.

            Bardzo ciekawe to z ukrywaniem się. Trochę wygląda jakby robienie czegoś w ukryciu dawało Ci jakąś frajdę? Równolegle zaś jakbyś zyskiwał w ten sposób coś swojego, nie podlegającego kontroli i krytycznej ocenie.

            Znalezienie czegoś, co lubisz i robienie tego na pewno jest ok w jakimś zakresie sensownym.
            Z tą wyprawą rowerową to mi wychodzi na to, że na obecnym etapie dla Ciebie zdrowe stawianie granic jest zwyczajnie niewykonalne. Nie jesteś w stanie wyznaczyć swojego terytorium i dla "świętego spokoju" dostosowujesz się we wszystkim, co jest jednym ze źródełek wkurzenia stałego.

            Pisałam wcześniej, że najprawdopodobniej nie jesteś człowiekiem walki, kłótnie i spory to nie Twoje klimaty. Sięgając nieco do historii niejaki Gandhi stosował jako metodę walki opór bierny i możliwe, że w tym klimacie byś się czuł lepiej? Byłbyś bardziej skuteczny?

            Na jakieś zachowania żony możesz reagować w różny sposób, nie tylko wdając się w dyskusje czy kłótnie.

            Tak się na chwilę wcieliłam w Twoją żonę i wyszło mi, że gdyby mój mąż pojechał wieczorem na rower i nie było go bardzo długo (zauważalnie dłużej niż zwykle) nie wykluczam, że odczułabym ludzkie zaniepokojenie - a nuż wypadek jakiś, coś się stało? I możliwe, że nawet bym zadzwoniła. Nie z chęci kontroli tylko dla okiełznania własnej wyobraźni. Rzecz jasna nie w klimacie "co sobie wyobrażasz" i "masz zaraz wracać" ale "czy wszystko ok". A może bym nie zadzwoniła, trudno orzec.

            Sądzę, ze musiałeś się poczuć po raz kolejny "ustawiany" i "porządkowany" po takim tekście o wyobrażaniu sobie.
            Nie piszesz, jak zareagowałeś. Przestraszyłeś się tego ataku słownego? Co odpowiedziałeś i co zrobiłeś?















          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-12, 13:16:42               Odpowiedz

            Opiszę prościej o co chodzi z tym ukrywaniem się i atakowaniem i odczuciami, bo jak próbuję wymyślić coś mądrego to w końcu nie wiem jak napisać.

            Ukrywanie się polega na tym, tak jak już wcześniej pisałem, że rodzice nie lubili jak niektóre rzeczy robiłem, i w każdym momencie mogłem spodziewać się komentarze żebym przestał jak na przykład z tym nieszczęsnym graniem. Ukrywanie się polegało na tym że robiłem te rzeczy w ukryciu, nie widziałem w nich nic złego, ale wiedziałem że jak rodzice zobaczą, nakryją mnie to będzie bura.

            Dzisiaj nawet stwierdzenie żony że coś zrobiłem nie tak i można było, albo powinno się zrobić inaczej odczuwam jako atak, czy też krytykowanie mnie. Łączy się to jeszcze wcześniej z dzieciństwem gdzie być może z tego powodu że byłem tak bardzo zaopiekowany przez rodziców, to w towarzystwie rówieśników również byłem taką gapą która nie potrafiła nic zrobić, a rówieśnicy bardzo chętnie się z tego naśmiewali.

            Pamiętam jak byłem na studiach które pomagamy w budowie obecnego domu w którym mieszkam. Była taka sytuacja że jeden z kilku młodych chłopaków którzy zostali przez ojca również na wakacje zatrudnieni do ekipy żeby pomagali, robił strzemiona do zbrojeń, giełd drut w kwadraty na takiej zaginarce samoróbce. Spodobało mi się to i któregoś razu sam spróbowałem. Oczywiście mi to nie wyszło, jak wiele rzeczy które próbowałem w życiu. Ten chłopak natomiast natychmiast wziął to co zmajstrowałem i zaczął wszystkim pokazywać że ja próbowałem zrobić ten przedmiot który on robił. Dzisiaj to myślę że zarówno on jak i pewnie wielu ludzi ma jakieś niskie poczucie własnej wartości i próbuję się sami dowartościować.

            W związku ze wszystkim powyższym uwagi w moim kierunku, od razu odbieram jak burę od rodziców że kolejny raz coś zrobiłem źle. Czuję wtedy ogromne dyskomfort, chociaż dzisiaj wiem że przecież nikt mi nic nie zrobi. Nie odpowiadam też żonie na jakieś uwagi, nawet jeżeli czuje złość, bo prawdopodobnie wynika to z tego że byłem nauczony żeby nie pyskować rodzicom. A że żonę teraz traktuję być może jak rodzica to schemat się powtarza.

            Można by za tym powiedzieć że moje reakcje na uwagi innych to ogromny dyskomfort, brak mojej odpowiedzi, a i całe to ukrywanie jest z tym powiązane.

            Jeżeli chodzi o mojego ojca to uważał się najpewniej za najmądrzejszego, który znał najlepsze metody robienia różnych rzeczy. Jak się teraz okazuje zarówno on jak i mama, mimo że myślałem że są ludźmi tolerancyjnymi, otwartymi i tak dalej to okazuje się że tacy nie są. Oboje mieli hopla na punkcie wykształcenia i każdego kto nie ma jakiegoś wykształcenia na przykład jest po liceum uważają za kogoś gorszego. Tak samo jest jeżeli chodzi o wiarę, tak samo katolicy jak również ludzie wyznający jakąkolwiek inną wiarę są dla nich osobami zmanipulowanymi i wierzącymi w zabobony. Kiedy zaraz po śmierci ojca wysiadł piec w kotłowni to później przy przeróbkach kiedy, miałem w ogóle okazję szybko nauczyć się w bardzo dużym zakresie hydrauliki bo przecież ojciec powtarzał że ja niczego nie chcę się nauczyć, okazało się że cała instalacja była bardzo dużym wymysłem, użyte były innowacyjne urządzenia które w ogóle nie pasowały do tego systemu, a piec był sprowadzony z Francji jest serwisowany w Polsce tylko przez kilku serwisantów, a wcale nie jest jakiś dobry i wydajny a jedynie drogi.

            W domu kiedy okazywało się że moja żona nie chce się mu podporządkować to znaczy nie chce wykonywać wszystkiego tak jak one miałby pomysły, i to na nasze życie to dochodziło często do obrażania się jednej i drugiej strony. Kiedy ja bywałem u rodziców to oni komentowali że moja żona jest taka siaka i owaka. Przede wszystkim podkreślali że to oni mają rację i należy zrobić tak jak mówię a jej pomysły są kiepskie kropka komentowali też że jej podejście do różnych rzeczy poglądy i tak dalej to wszystko jest złe. Problem urosły do tego stopnia że nawet jeżeli rodzice racjonalnie i obiektywnie mieli rację że coś należy w jakiś sposób zrobić to żona nie chciała o tym słuchać i nie ma co się jej dziwić.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatim   Data: 2023-09-12, 13:47:35               Odpowiedz

            No i skoro przez całe zycie się tak im podporządkowałeś to nic dziwnego, że myślą, że są nieomylni i tu jest 1 problem. Ja to, że moi nie są wcale tacy najmądrzejsi zaczalem rozumieć o wiele wcześniej niż 39 rok życia....a I tak wiele wiele lat wojen minęło zanim powiedzmy, że zaakceptowali to, że mogę mieć swoje zdanie.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-12, 15:15:59               Odpowiedz

            Zulek, piszesz naprawdę sensownie i spójnie, teraz dodałeś sporo do tego co przedtem napisałeś. Wiesz, my Cię zupełnie nie znamy... to jest trudny punkt startowy do rozmowy, dla obu stron. Pewne zgrzyty w komunikacji są nie do uniknięcia.

            Ponieważ na Twoje zresztą życzenie miało być o Twoich emocjach to się upomnę - co czułeś w tej rozmowie z żoną jak usłyszałeś "co ty sobie wyobrażasz" itd i jak zareagowałeś?


            Ogólnie to jak piszesz "boisz się, że dostaniesz burę" czyli emocjonalnie reagujesz z pozycji dziecka. Można to nazwać niedojrzałością, ale jakoś niespecjalnie lubię to słowo.
            Mnie to bardziej przypomina sytuację, w której jest Twoja dorosła część, która wie i dostrzega oraz część "dziecka", i ta druga część Ciebie daje odpowiedź emocjonalną. Absurdalną czasem, bo nieadekwatną do realu.

            Coś można było zrobić inaczej zdaniem żony? No po dorosłemu owszem, można było. Zawsze można inaczej coś zrobić. Czy takie stwierdzenie jest atakiem? Może nim być, albo wcale nie. Nawet "co ty sobie wyobrażasz, znikasz na tak długo a ja tu sama siedzę" można zinterpretować co najmniej dwojako, albo jako atak i kontrolę albo tęsknotę do ukochanego... :)

            Jak piszesz - uwagi pod Twoim adresem (krytyczne masz na myśli jak mniemam) odbierasz jak burę od rodziców czyli dokładnie reagujesz z pozycji dziecka. Czy rodzice mieli zwyczaj za coś Cię chwalić, doceniać w jakikolwiek sposób? Czy zawsze "wszystko było nie tak" ?

            Osoby przekonane o własnej nieomylności są mocno niedojrzałe, takie przekonanie powinno mijać z wiekiem zastępowane bardziej realistycznym czyli coś tam wiem lepiej (acz mogę się mylić), a na masie rzeczy się nie znam. Niestety niektórzy się w rozwoju zatrzymują w tej nieomylności i im się utrwala. Bywają w tym śmieszni albo wkurzający, zależy.

            Wydaje się, że wykonałeś krok w dobrym kierunku - tak, rodzice Twoi nie byli i nie są osobami nieomylnymi. Nie stanowią autorytetu we wszystkim, choć oczywiście dla małego dziecka rodzice zwykle są takim autorytetem i w dzieciństwie jest to norma. Intelektualnie to wiesz i widzisz, do tego należy dokooptować emocje osoby dorosłej. I będzie lepiej. :)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-12, 17:04:53               Odpowiedz

            1. Zareagowałem złością. Złością, że nawet jak jest wszystko zrobione, to mam być z nią a nie mieć czas wolny, mimo że jest techniczna możliwość. Później złość została przekierowana na temat dlaczego ponad i ja nie chcemy mieć czasu dla siebie chociaż możemy, ona jest nieracjonalna i dba tylko o dom i dzieci i to na być jej życie.

            2. Ogólnie rzecz biorąc rodzice raczej nigdy mnie nie chwalili. Bo jak można uznać teksty typu jak chcesz to potrafisz, jak się przyłożysz to umiesz i temu podobne za pochwałę. W moim odczuciu pochwałą jest tekst dobra robota i tyle.

            3. Tak w ogóle to ciekawa sytuacja miała miejsce w niedzielę. Mamy w domu monitoring, a moja matka jeździ na działkę nad jezioro, i żona nieraz mi powtarzała że ona na pewno siedzi na tych kamerach i patrzy co my robimy, a dowodem na to jest to że mówi nam co robiliśmy, albo dzwoni do mnie i pyta co w tym momencie robiliśmy w tym czy w innym miejscu. Mówi też że mama ogólnie siedzi w oknach i patrzy na nią nawet jak wynosi śmieci. Nie chciałem do tej pory w to wierzyć ale teraz wiem że chyba jest to prawda. W tą niedzielę po raz pierwszy zapytałem matkę czy nie ma co robić na tej działce i czy jej się przypadkiem nie nudzi, bo znów zapytała na co patrzyliśmy na dworze i które krzaki chcemy wycinać, a raczej czy chcemy któreś wycinać. Co prawda nie powiedziałem jej tak dosadnie że jak nie przestanie patrzeć bo my jesteśmy w domu i ma kto się tym domem zaopiekować to wyłączę te kamery na czas jej wyjazdów, chociaż tak powiedziałem żonie i nie jest to do końca prawda, ale tak planuję.
            Od tego dnia trochę w relacjach między mną a żoną się zmieniło, pojawiła się jakaś taka jej bardziej otwartość i ciepło. Powiedziałem jej tak samo o tym moim ukrywaniu się, i ona powiedziała że doskonale o tym wie. I teraz staram się nie ukrywać już w tych sytuacjach w których ukrywałem się wcześniej.
            dzisiaj pojechałem do mojej firmy na rowerze bo to tylko 4,5 km, a okazuje się że nie mieszczą się w ciuchy na nadchodzące chrzciny. I dzisiaj żona zażartowała jak wszedłem do domu mówiąc że już jestem spocona a dopiero co rower wyciągnąłem ale widziałem że było to żartobliwie a następnie mnie przytuliła i wyraziła swoją radość że jednak spróbuję coś schudnąć. Później w rozmowie co prawda pojawił się tekst gdzie zostało użyte słowo powinieneś, którego ani ja ani ona nie lubimy, zwłaszcza żona nienawidzi tych słów powinieneś i musisz kiedy moja matka w stosunku do naszego życia ich używa, i normalnie to słowo by mnie znów zdołowało. Ja jej powiedziałem że chcę a nie muszę czy powinienem i ona trochę to rozumie i powiedziała, że słusznie że skoro chcę to najważniejsze.
            prawda jest taka że czasami myślę że kiedy starałbym po jednej ze stron zdecydowanie za matką albo za żoną to zyskałbym szacunek jednej strony i nienawiść drugiej. Zdecydowanie ta myśl przychodzi mi częściej w stosunku do żony, że to żonę mógłbym olać, prawdopodobnie dlatego że to właśnie jestem z rodzicami tak bardzo zżyty. Jednakże te ostatnie doświadczenia pokazują mi, że kiedy zaczynam być dorosły, wyraża twoje zdanie, i przeciwstawiać się kontrolowaniu mojego życia przez matkę, to żona zachowuje się zupełnie inaczej. Do tej pory myślałem że nawet właśnie te próby odcięcia się od matki i tak naprawdę nic nie zmienią w naszym związku, a tu okazało się inaczej.
            To jej ciepła reakcja ze wsparciem mnie w tym że mam zamiar chociaż trochę schudnąć była bardzo miła. Powiedziałbym nawet że to było coś czego albo dawno albo wcale do tej pory nie doświadczyłem, takie szczere wsparcie.
            Moje samopoczucie w momencie kiedy powiedziałem matce o tych kamerach, jak również kilka innych sytuacji z ostatnich dni gdzie mówię matce, że sam zdecyduje, że sam zrobię, że zrobię kiedy będę chciał i tak dalej również powodują że czuję się jakoś lepiej, być może bardziej dorosły, czy mocniejszy. Najlepsze jest to że matka przyjmuje to bardzo dobrze, nie kłócąc się ze mną i nie dyskutując, a ja myślałem że tak będzie. Myślałem tak prawdopodobnie dlatego, że myślałem z pozycji dziecka przeciwstawiającego się rodzicowi. Rzeczywistość mnie zaskoczyła, i okazała się inna niż myślałem.
            Może jednak zmiany są naprawdę możliwe.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-12, 17:40:14               Odpowiedz

            A pewnie, że zmiany są możliwe i w sumie patrz, wcale nie takie straszne się okazuje to inne reagowanie :) Twoja matka była żoną apodyktycznego człowieka, możliwe ze ma zakodowane iż "facet rządzi" i wcale się nie będzie stawiała za bardzo. Możliwe, że matka wcale Cię nie znienawidzi tylko zacznie widzieć w Tobie dorosłego, którym jesteś.

            Oczywiście postaw na relację z żoną, ona wcale nie taka zła jak by można sądzić. Jeśli nie lubi słowa "powinieneś" i rozróżnia między "chcę" a "muszę" to ma plusa, bo to są (od strony psychologicznej) ważne słowa i ich odróżnianie jest istotne bardzo.
            I tak, wyłącz te kamery jak żonie obiecałeś. Macie prawo do prywatności i nie bycia obserwowanymi. Oboje.

            Jeśli życiem żony są dom i dzieci to jej prawo. Byle nie wymuszała na Tobie takiego samego ograniczenia. Poza tym możliwe że jednak coś wspólnego z czasem znajdziecie.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: Adamos325   Data: 2023-09-12, 23:43:19               Odpowiedz

            Przeczytałem uważnie. Mądre i wnikliwe wypowiedzi. Podzielam - tak, zmiany są możliwe! Tylko pewnie potrzeba tu, od tego zacząć trochę pewności siebie i dorosłości. Zuzulek ma w tym pewien deficyt i to już od dawna, od dzieciństwa, tak został wychowany. Ale też jak widać, jak pisze - zrobił już pewne zmiany, poczynania - i pozytywne efekty jego samego trochę zaskoczyły :) Oczywiście, może nie trzeba też teraz iść na całość i we wszystkim się przeciwstawiać - tylko spokojnie, z dystansem, ale zdecydowanie i po męsku. Dzięki temu będziesz zyskiwał uznanie, szacunek i będziesz słuchany. Chodzi mi trochę o tzw. mądrość ;) Jeszcze jedno, z emocjami. Tak, emocje można ukrywać, wycofywać się, nie do końca powiedzieć swoje zdanie. Ale te emocje w nas zostaną i z czasem będą się tylko piętrzyły. Nie będziemy żyć w pełnej prawdzie a co za tym idzie i zrozumieniu. Też tak kiedyś robiłem, myślałem że tak będzie lepiej - aż w końcu to przerobiłem i teraz jest lepiej, zdrowiej, inni lepiej mnie znają :) Tak że lepiej od razu wszystko wyrażać co nas trapi i denerwuje - tylko też z odrobiną tzw. mądrości. Tzn. mając na myśli osobowość drugiej osoby, jak ona to może przyjść i zareagować. Ale jak zaczęliśmy, pewne konkretny też są potrzebne! - w końcu jesteś dorosły.
            Jesteś osobą wrażliwą - a zarazem brakuje Ci pewności siebie. Zostałeś podporządkowany i teraz Twoja osobowość nie do końca się z tym zgadza. Choć jeszcze unikasz... Ale z czasem da to się naprawić...
            Myślę też, tak dodatkowo - że mądry terapeuta mógłby tu pomóc, poprowadzić - żeby naprawa postępowała szybciej. Ale to Twoja decyzja i jeśli Ty byś chciał...



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: Adamos325   Data: 2023-09-12, 23:45:18               Odpowiedz

            Nie Zuzulek - tylko powinno być, Zulek85 ;)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-13, 07:42:43               Odpowiedz

            Spoko z tym Zuzulkiem.

            Byłem na kilku terapiach. Dopiero jedyne z nie nich odkryła moją przeszłość.

            Mimo wszystko na terapii wymagana jest jedna rzecz żeby cokolwiek mogła zdziałać - gotowości i otwartości do zmian, gotowości do zmiany życia. Ja taki nie byłem i chyba chciałem się wyżalić, pogadać, naskarżyć.

            Kilku z nich, po poprzednich terapiach u innych dzienniki się co u nich robię bo jestem bardzo świadomy mojej sytuacji i czas na zmiany.

            Myślę że po wymianie myśli rytuał i ostatnich wydarzeniach Viva jestem gotowy na próbę zmian

            Tak na marginesie, zazwyczaj kiedy nabrało się motywacji i siły na zmiany po jakichś mowach motywacyjnych, to kiedy w mojej sytuacji wracało się do domu, do całej tej ponurej sytuacji, to w połączeniu z myślami, że zmiany muszą potrwać i trzeba trwać w swoim przekonaniu to siły mijamy szybko, właściwie w progu.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-13, 14:15:00               Odpowiedz

            Zulek,
            takie wygadanie się, wyżalenie i naskarżenie to jest obligatoryjna część psychoterapii u ofiary przemocy. Jedni od tego zaczynają, u innych potrzeba sporo pracy by zaczęli się żalić, skarżyć i biadolić. Ty po prostu to już masz odpracowane. Wylałeś te emocje, co zalegały i powinny wypłynąć. No to ulgi doznałeś i skutkiem tego wywalenia emocji z grupy zwanej "smutek" jest Ci lżej i wprowadzanie zmian jest łatwiejsze.
            Leczenie zranień związanych z doznawaniem przemocy to proces i on oczywiście trwać musi czas jakiś. Twój już najwyraźniej trwa od jakiegoś czasu i sporo pracy w terapii wykonałeś, nawet tego za bardzo nie będąc świadomym :)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-13, 15:54:05               Odpowiedz

            Miło porozmawiać w gronie osób, które starają się pomóc i zrozumić a nie oceniać i się naśmiewać:)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-13, 21:01:39               Odpowiedz

            Wiesz zulek85 każdy odpowiada jak umie najlepiej. Jednak osobie,która zaliczyła kilka terapii to raczej trudno dogodzić.Mi też byłoby miło,abyś coś miłego mimo wszystko tutaj napisał. A matkować Tobie nie zamierzam. Pozdrawiam. Hej! P.S. napisz jakiś żart, abym wiedziała,że potrafisz w ogóle żartować. Ok?-:)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-17, 12:39:10               Odpowiedz

            Tak mądrze piszesz, że mam do ciebie jeszcze jedno pytanie.

            Jesteś kobietą, więc być może inaczej to postrzegasz, ale jestem ciekaw twojego zdania.

            To już będzie chodziło zapewne o podejście do życia a przede wszystkim gdybanie ale zobaczymy.

            Jeżeli chodzi o rozwód, to ludzie mają różne powody. Myślę że najczęściej jednym z nich jest to że z perspektywy mężczyzny, to kobieta czyli żona mu nie pasuje. Powodów jest zapewne tyle ile mężczyzn na świecie.

            Ja też tak sobie oczywiście gdy bałem, że gdybyśmy się rozeszli, to wreszcie mógłbym znaleźć sobie kobietę, która będzie wyglądała tak jak chce, uprawiała ze mną seks tak jak chce, no może mielibyśmy wspólne poczucie humoru, zainteresowania, i wiele innych.

            Tutaj na chwilę przerwę i wstawię taki jeden mały, a wielki moim zdaniem element o którym zupełnie zapomniałem pisząc to wszystko.

            Otóż na studiach poznałem dziewczynę, imieniem Klara. To była dziewczyna za którą powiedzmy uganiałem się przez te pięć lat studiów, bo była to bardzo dziwna znajomość. Dziewczyna była specyficzna, niby jakoś tam się widywaliśmy po przyjacielsku, ale jednocześnie spędzała noce u mnie w mieszkaniu w Warszawie kiedy tam byłem. Jednocześnie podobno miała i nie miała chłopaka. Ubierała się na czarno, a jej zainteresowania to była Formuła 1. niby mówiła że nie chce mieć dzieci, potem okazało się że tak naprawdę chyba miała chłopaka przez ten czas kiedy u mnie bywała. Dwa razy była u mnie na działce nad jeziorem w miejscowości położonej przy moim mieście, 180 km od Warszawy. Była nieco otyła, a może po prostu miała trochę nadwagi czy grube kości. Długie czarne włosy z niewielkimi czerwonymi, jak ona to nazywała karmi nowymi końcówkami. Świetnie z nią spędzałem czas, i tu najważniejsze: sądzę że byłem zakochany. Myślę że przeżyłem prawdziwą miłość, jak tak teraz patrzę z dzisiejszej perspektywy. Jeszcze dzisiaj nieraz o niej myślę, zastanawiam się co obecnie robi, a już na pewno najczęściej myślę o niej kiedy przychodzą mi te negatywne myśli na temat obecnej mojej żony. Przez to że była taka niby trochę otyła, podobno trzymała nóż jakiś pod poduszką jak byliśmy na tej działce, chociaż w sumie nie zastanawiałem się i nie wiem czy to prawda, to rodzice oczywiście od razu że jak jest otyła to nie. Dużo późniejszym czasie miałem jakąś tam przygodę w moim rodzinnym mieście z dziewczyną która No i już naprawdę była trochę otyła to pamiętam jak rodzice moi to krytykowali. Mają jakąś awersję do osób które są otyłe. Nie tak znowu długo przed moim ślubem, a na pewno już po zaręczynach z moją obecną żoną, ona napisała do mnie jeszcze sms-y czy bym się nie zastanowił nad tym wszystkim. Jednakże tak jak napisałem wcześniej i ta nasza znajomość była dosyć dziwna i myślę że odebranie tego sms-a wprost jest błędne. Nie do końca można stwierdzić o co na pewno jej chodzi. To relacja między nami to zawsze były jakieś takie obiecanki-cacanki.

            Mimo wszystko za każdym razem jak o niej myślę, wchodzi tutaj jakiś racjonalizm. Obecnie mam tradycyjną żonę, która pierze gotuje, zajmuje się dziećmi. Mieszka w moim mieście, gdzie jest również moja firma. Natomiast będąc Klarą nie wiem co by przyszłość przyniosła kropka pewnie byłbym gdzieś w Warszawie. Być może bez dzieci. Być może wiedlibyśmy jakieś takie jakby "wolne" interesujące życie. Problem jest taki że z perspektywy tego co miałem w głowie na tamten czas, to na pewno to nie wchodziło w grę. Z jakiegoś powodu zawsze myślałem o tradycyjnym modelu rodziny, że tak musi być i że takie prowadzenie jakiegoś bardziej nieustadkowanego, nie unormowanego życia jest niewłaściwe. Dzisiaj już tak nie patrzę, chociaż też nie na 100%.

            Wracając do tematu moje pytanie brzmi: czy rozwód ze względu na gonienie za jakimś króliczkiem, to wyraz niedojrzałości i braku racjonalności czy moja obawa przed nieznanym i być może przed porażką (bo podobno wielu po rozwodzie szuka kolejnej, i kolejnej, i tak dalej), czy też może sugerowanie się właśnie tym że wielu po rozwodzie już kompletnie kładzie życie i nigdy nie mają już tak dobrze jak mieli.

            Taka rozkminka na niedzielę :)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-17, 17:45:51               Odpowiedz

            Jeśli to o mądrym pisaniu to do mnie - dziękuję za dobre słowo. Jeśli nie - i tak napiszę, bo mogę :)

            Przyczyn rozwodów jest sporo, wbrew temu co sugerujesz około 2/3 rozwodów w Polsce inicjują kobiety.

            Rozwód zwykle przypomina rewolucję, ktoś już ewidentnie nie jest w stanie funkcjonować w małżeństwie i rewolucja wybucha - zawsze są "straty w ludziach i mieniu" i nijak się nie da wrócić do stanu "sprzed". Są też oczywiście, acz w mniejszości, rozwody "ewolucyjne" czyli ludzie się od siebie oddalają i rozwodzą bez fajerwerków emocji. Ale u Ciebie na rozwód ewolucyjny szans nie ma. Nie teraz i być może nigdy.

            Klara to jest przeszłość. Od tamtego czasu ileś lat upłynęło. I Ty jesteś już innym człowiekiem niż tamten student i ona. Innymi słowy tamtej Klary już nie ma. Możliwe, że istnieje nadal Klara fajna i sympatyczna, ale inna.

            Ty jesteś w sytuacji, którą można uznać za swoiste "spełnienie marzeń" dla 40-latka. Żona której nie bardzo jest się o co czepiać tak ze spraw hardcore, zdrowe i fajne dzieci, dom z ogródkiem, stabilny niemały dochód. I przychodzi ta "magiczna 40-ka" i wielu panom pojawia się upiorny obrazek, że mianowicie tak już aż do śmierci. Jak sobie człowiek to wyobrazi, to może popaść w stany lękowe połączone z bardzo silnym buntem, i "wszystko lepsze niż to!"

            Paniom jakoś mniej się to ujawnia koło 40-ki, jeśli już to nieco później, jak dzieci wylecą z gniazda. Póki dziatki nie odchowane jest co robić i nie ma czasu na nudę i rozkminianie subtelności.

            Jedno co u Ciebie działa to statystyczny problem 40-latka, co nie ma większych problemów.
            Drugie, równolegle, to poczucie iż Twoim życiem kierowano przez lata czyli chęć odzyskania młodości i związanej z nią wolności pewnego typu ,ta żona/dzieci/dom/firma są jakby trochę sztucznie doczepione i emocjonalnie trochę "nie Twoje". Nie wiem, czy udało mi się to dobrze oddać, ale możesz mieć wrażenie patrząc na swoje aktualne realia że nie do końca Ty jesteś autorem togo stanu, nie utożsamiasz się z tym.

            Gdybyś był/próbował być z tą Klara byłoby w Twoim życiu inaczej. Czy lepiej byś się z tym czuł to nikt nie zgadnie.
            To jest czysta gdybologia, na to szkoda energii.

            Dorastanie to miedzy innymi dokonywanie wyborów ze świadomością, że jeśli się coś wybierze to nie da się jednocześnie wybrać czegoś innego. Czyli nie da się jednocześnie mieć ciastka i zjeść ciastka.
            Z życiem może nie jest tak fatalnie jak z ciastkiem o tyle, że stabilizacja pewnego typu może zostać wzbogacona o elementy mniej rutynowe i nużące bez rujnowania całości.

            Rozwód z powodu gonienia za króliczkiem ... a czym jest ten króliczek? Twoją młodością i poczuciem, że wszystko przede mną? Kobietą inną niż żona? Czymś innym? Opisz króliczka dokładniej, może coś z tego wyjdzie.

            Na razie to Twoje małżeństwo sprawia wrażenie takiego, co to "za dobrze żeby rozwalić i zbyt źle, żeby chcieć ciągnąć".
            Przy czym żona zdaje się być daleko od chęci rozwodu i wydaje się zupełnie uczciwie starać o dobro małżeństwa.

            Ty zaś sobie tą potencjalną rewolucję rozważasz czystto teoretycznie. Jak zaś wiadomo, w przypadku rewolucji i jej przebiegu tudzież dalszych skutków małe są szanse, że się coś trafnie uda przewidzieć. Wykonać wybuch wulkanu plus falę tsunami w życiu jest łatwiej niż wyprorokować, czy i co się po tym wybuchu uda zbudować. Jedno co wiadomo, to że cofnąć się ani wybuchu ani tsunami nie da. Innymi słowy - są racjonalne powody do obaw, nie ma natomiast tak silnego ciśnienia, żeby nastąpił wybuch wulkanu.
            Czego jesteś doskonale świadom, tak na mojego czuja.


















          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-17, 20:42:21               Odpowiedz

            Myślę że w moim przypadku tym króliczkiem jest inna żona, i inne życie. Opiszę to bardziej szczegółowo jako że już trochę "pogadaliśmy". Mam nadzieję że nie będzie zbyt chaotycznie.

            Przede wszystkim myślę o tym, że gdybym to ja wybierał sobie dziewczynę, narzeczoną i żonę, to byłaby to inna kobieta.

            Byłaby to przede wszystkim również kobieta, która podobałaby mi się bardzo fizycznie i wprost mówiąc kochałbym ją, czuł coś do niej, bo czy tak jest z tą obecną żoną to co najmniej jestem pewien czy coś do niej czuję (trochę podświadomie a trochę uświadomie porównuje to do uczucia do Klary).

            Chciałbym żeby podzielała wspólne poczucie humoru, być może poglądy, była jak to mój kolega powiedział po prostu przede wszystkim najlepszym przyjacielem.

            Wiem że to co napiszę być może brzmi okropnie, być może można mi zarzucić że jestem wykształconym człowiekiem i jak mogę takie stwierdzenia przedstawiać ale ta inna kobieta to dla mnie dziewczyna ubierająca się wyzywająca, umalowana, nawet bardzo umalowane, blondynka, lub o czarnych włosach, chodząca na szpilkach, kozakach za kolano itp.

            Chciałbym aby miała temperament seksualny, żeby do zbliżeń dochodziło niekoniecznie w łóżku, wieczorem, po tym jak wszystkie dzieci śpią.

            Niekoniecznie muszę widzieć w tym wszystkim dzieci. Mogłaby to być jak tak teraz patrzę "niepoukładane" życie. Rozumiem przez to być może jakąś ciekawą pracę, wyjazdy na jakieś hobby pas nie, być może za granicę, seks w różnych miejscach o różnych porach. Może chodzi o życie pełnią życia?

            A teraz jedna z rzeczy, która najpewniej chciałbym żeby się spełniła, ale najprawdopodobniej zwłaszcza z obecną żoną nigdy tego nie doświadczę. Latex.

            Od wielu lat jest to moje niespełnione pragnienie i fantazja żeby kobieta która ze mną jest była ze mną w łóżku w lateksie, przede wszystkim ona ale kto wie może i ja. Nie chodzi mi o jakąś jednorazową niespodziankę w postaci jakiegoś gosetu czy czegokolwiek, ale zainteresowanie tym tematem i regularnie seks w lateksie. Różne kombinezony rękawiczki buty gorsety i akcesoria. Od razu zaznaczam że nie chodzi o BDSM. Czasami nawet myślę że chciałbym kobiety która ubierałaby się w tego typu ubrania na co dzień, na przykład różne sukienki, chociaż technicznego punktu widzenia to chyba raczej słabo bo przecież chyba w tym jest gorąco. Drugiej stronie jak ma się coś na co dzień to mogłoby się szybko znudzi, a tutaj z kolei żona mogłaby nalegać żeby cały czas tak było.

            W przypadku obecnej żony mogę co najwyżej pomarzyć żeby może kiedyś zrobiła mi jakoś jednorazowo taką niespodziankę.

            Oprócz kobiety i styl życia jakie wcześniej opisałem, wiem też że obiektywnie rzecz biorąc znalezienie takiej kobiety byłoby bardzo trudne, aczkolwiek domyślam się że jednak takie istnieją.

            Racjonalizm podpowiada też, że być może większość rzeczy z których to opisałem jest po prostu jakąś moją mokrą fantazją, niespełnionym snem, którym nikt albo bardzo niewielu żyje w rzeczywistości.

            Odstawion kobieta i latex to jedno, ale wiem też że dzisiaj żona która gotuje, bierze, sprząta i zajmuje się dziećmi nie mówiąc już o mężu to coraz częściej rzadkość i na pewno głupotą jest tego nie doceniać.

            Taki jest mój pogląd na to co chyba bym chciał co o tym sądzisz?





          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-17, 23:01:35               Odpowiedz

            A dlaczego z żoną to tylko możesz pomarzyć? Rozmawiałeś kiedyś z żoną o tym?
            Ty wiesz, czego byś chciał, a ona? Wiesz co by jej sprawiło frajdę, jakie ona ma fantazje?

            Poza tym fantazje to fantazje, życie to życie i to ostatnie nie składa się z seksu, choć tenże seks stanowi dla osób dorosłych istotny element udanego życia, rzecz jasna z wyjątkiem osób aseksualnych, no ale oni stanowią statystyczną mniejszość.

            Z pozycji obecnej to nie poukładane życie ale z dobrym seksem wydaje Ci się lepszą opcją. Tyle że w życiu nie zaznałeś rzetelnego niepoukładania ani rzetelnej nieprzewidywalności, bo większość życia byłeś kontrolowany i pilnowany. Oraz zwyczajnie bałeś się zaszaleć w wieku, w którym się to zwykle czyni.

            To co opisałeś to są zdaje się dosyć częste fantazje czy fetysze, no może te futra trochę mniej.

            W podsumowaniu życie seksualne masz "do bani" i Ci to doskwiera. I, tak jak piszesz, to można odnieść wrażenie, że wszystko byś oddał za udany seks.

            Odstawiona w pewien sposób kobieta tak od świtu do zmroku to obawiam się szybko by Ci spowszedniała. Rano lateks, w południe lateks, wieczorem lateks ...szybko by Ci się przaśna bawełna wydała bardziej sexy od lateksu na zwykłej zasadzie odmienności :)

            Ciekawa praca - to się nie musi wiązać ze zmianą kobiety w życiu. Tylko ze zmianą w Tobie. Tak samo jak hobby i jak wyjazdy zagraniczne. Nie twórz sobie tylko fałszywego przekonania, ze "z inna kobietą wszystko by było inaczej", bo to nie jest prawda. Nie tak prosto. W tej innej kobiecie obawiam się widzisz tak naprawdę kobietę, która inaczej by pokierowała Twoim życiem. A to Ty masz nim kierować przecież.

            Znaczy możliwe, że Twoja żona jest jakaś bardzo ograniczona, ale Ty masz swoje ograniczenia i nie ona Cię więzi ale Ty sam siebie. W lęku przed zmianą. NIC Ci nie uniemożliwia na przykład wyjazdu na tydzień na jakąś eskapadę zagraniczną z wyjątkiem strachu, że "żonie się to nie spodoba".



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-18, 11:26:28               Odpowiedz

            Po tym że mogą sobie tylko pomarzyć wiem z tą, że żona pochodzi z katolickiej konserwatywnej rodziny gdzie ten seks nie istniał (chociaż ja też nie rozmawiałem z rodzicami na ten temat). Żona prowadziła bardzo poukładane i przykładne życie, przeciwieństwie do mnie gdzie miałem różne przygody, zadawałem się z ciemnym towarzystwem, a także, chociaż pewnie nie ma się czym chwalić oglądałem różne jak to się mówi treści stąd wydaje mi się że już coś nie coś wiedziałem. Być może też przez te filmy wydawało mi się że wiem jak to ma być, chociaż było to nieco patologiczne.

            Po ślubie, był mojej żony i nasz pierwszy raz. Ona nie miała o niczym pojęcia, ja jakiś tam chociaż niezbyt udane doświadczenia miałem.

            Z biegiem lat trochę się to wszystko zmieniło z całkowitej bierności z jej strony, w jakąkolwiek aktywność.

            Minęło 11 lat od ślubu i wygląda to bardzo zasadniczo z pominięciem istotnego jak dla mężczyzny elementu (tego którego kobiety chyba nie bardzo lubią, chociaż ja nie mam problemu z tym w stronę żony, i uważam że jak obie strony chcą się dobrze bawić to nie mają z tym żadnego problemu).

            Na co dzień czy ogólnie wygląda to tak, że zarówno ja czy ona moglibyśmy zrobić to samo solo i każdy zrobiłby to sobie lepiej.

            I tak to się ciągnie od wielu lat.

            Trochę oczywiście zdaję sobie sprawę, że przy trójce dzieci to nie da się jakoś dynamicznie głośno, gdziekolwiek i kiedykolwiek działać. Do godziny 15:00 jestem co najmniej kilka razy w domu i gdyby była chętna, to można by takie dzikie cyrki wyczyniać. Zdaję sobie sprawę że może ja też nie jestem do końca taki dziki, bo gdyby tak było to bym próbował. Żona twierdzi też że bardzo przeszkadza moja matka bo co prawda puka do drzwi bo kiedyś to w ogóle nie pukała (zwłaszcza tata chciał zaprowadzić taką komunę) i nie czuje się swobodnie ani wykonywanie codziennych czynności ani w tych sprawach.

            Jakiś czas temu trochę bardziej się przed nią otworzyłem i powiedziałem jej że lateks mnie kręci i pokazałem na YouTubie taką modelkę którą oglądam czasami, to powiedziała że to tandetne z wykrzywioną miną.

            Masz rację że może dojść do przesytu, bo jak zacząłem oglądać ten kanał o którym wspomniałem wcześniej, to właśnie jakoś jakby trochę się nasyciłem. A mogłoby być tak jak mówisz że w kółko lateks i lateks i lateks, że miałbym dosyć.

            Ostatecznie to inna kobieta to nie musiałaby być jakaś nie wiadomo jaka, ale jakoś odmalowana modnie kobieco seksi ubrana bo widzę po żonach i dziewczynach znajomych że tak można.

            Łapię się też na tym, że jaki mają kobiety kolor włosów, w co są ubrane. Jeżdżę z dziećmi na rehabilitację (niewielkie rzeczy, koślawe stopy i temu podobne sprawy) i tam jest kilkanaście dziewczyn/kobiet i zwracam właśnie tutaj uwagę jakie mają paznokcie jaki mają makijaż, widzę kiedy zmieniają kolor włosów. Trochę to głupie ale są to młode dziewczyny i można powiedzieć że już trochę się znamy więc mówię że nowy kolor nowa fryzura, nowe paznokcie. Musi to brzmieć tak jak teraz na to patrzę trochę co najmniej dziwnie. Ale myślę tak trochę że to nie takie codzienne żeby ktoś w sensie mężczyzna potrafił zwrócić uwagę na te rzeczy. Nie chcę wyjść na jakiegoś prymitywa, ale też niestety moja żona praktycznie nie ma "kobiecych walorów", i tak czasami sobie myślę że nawet tego nie mam w życiu (choć to trochę nie fair i pojawia się znów pytanie to jak to się stało że ją wybrałem chociaż widziałem).

            Jak to teraz patrzę to faktycznie wcześniej nie zauważałem że całe to moje niepoukładane życie to przede wszystkim kręciłoby się wokół niespełnionego seksu. Tak mówię że chciałbym mieć inne życie, a cały czas mówię tak naprawdę o czym innym.

            Rację jest to że marzę o tym nie poukładanym życiu, a nigdy nie miałem okazji nawet przez chwilę sprawdzić czy by mi to pasowało.

            Ciekawe jest też to że mówisz że ta inna kobieta inaczej pokierowałaby moim życiem, bo ja nim nie kieruję. Zgadzam się z Tobą.

            Czasami mam taki obraz przed oczami, że stoję na balkonie bardzo wysokiego apartamentowca, i wieczorem obserwuję kolorowo oświetlone budynki, w towarzystwie neonów i innych reklam, innych gęsty ruch uliczny i patrzę w niebo zastanawiając się co jutro przyniesie, bo tego nie wiem.

            Utożsamiam tą scenę jednocześnie z całkowitym przeciwieństwem mojego życia.

            Ze sporych ciekawostek śniło mi się niedawno że byłem z żoną po rozwodzie. Nie wiem po co ale byłem później u niej, w domu, przeprowadziła się do innego miasta. Co najciekawsze oboje a chyba zwłaszcza ona sobie słabo radziła i czuliśmy że to była zła decyzja. Nie wiem jak to opisać ale do tej pory pamiętam że w tym śnie naprawdę czułem żal i smutek. Na końcu oboje powiedzieliśmy sobie że jednak jest jak jest ale naprawdę warto być razem w życiu.

            To prawdopodobnie podświadomy strach przed tym co mogłoby się stać. Być może podświadomość odsuwa mnie od pomysłu rozwodu, gdyby taki w mojej głowie się na poważnie zrodził.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-18, 18:18:18               Odpowiedz

            Oj, przy takim podejściu w domu rodzinnym to ona faktycznie jest zapewne zblokowana totalnie. Są kobiety całkiem dorosłe i matki dzieciom, które-wychowane w takim modelu - autentycznie nie wiedzą, co to jest orgazm, albowiem nigdy takowego nie przeżyły. Dla Twojej żony być może seks jest li tylko obowiązkiem małżeńskim, męczącym i nieco nudnym.
            Ty z tego co piszesz miałeś jakieś pojęcie, ale też umiarkowane. Nastawienie Twoich rodziców zapewne było takie, że "o tym się nie mówi, to się ewentualnie robi". Filmy porno z kolei to są filmy czyli produkcje sztuczne.

            Prawdziwe łapanie przestępców nie wygląda tak, jak w filmie kryminalnym - bo żaden widz by tej nudy nie zdzierżył. Podobnie w innych filmach, w tym porno. Bierze się to i owo z realu, dodaje to i owo z wyobraźni, odgrywa (powtarzając sceny żeby dobrze wyszło) i sprzedaje jako produkt komercyjny, ma się mianowicie sprzedać.

            Żeby się obie strony mogły dobrze bawić to najpierw muszą dojść do tego, że sam pomysł jest fajny i ma im sprawiać przyjemność. No i warto rozmawiać na temat, bo zasada "domyśl się" może i dobrze się sprawdza na filmie, ale słabiej w życiu.

            Matka u drzwi to koszmar jakiś, to jest absolutnie pierwsza sprawa do uporządkowania. Nie wiem, jak to wykonasz, ale jeśli ma się Wam poprawić na odcinku łóżkowym i wszelkich innych to mamusia musi mieć absolutny zakaz "wpadania bez zapowiedzi". Zero tej, jak to określasz "komuny". Tu kurczę bądźże facetem, nie dzieckiem i spacyfikuj mamusię. Albowiem żonie najwyraźniej pożądania nie wzmaga sytuacja "zaraz nas ktoś nakryje". I ogólnie żonie to przeszkadza i jasno Ci to powiedziała. Nie ma zmiłuj - broń spokoju żony przed mamusią i jej zapędami, taka teściowa wiecznie "u drzwi" to jest coś absolutnie nie do wytrzymania. I Twoja żona zaiste ma świętą cierpliwość.

            Żona jest wierząca czy tylko religijna? Tak czy tak możesz sobie wklepać w wyszukiwarkę takiego aktualnie mocno na topie księdza katolickiego, co od jakiegoś czasu próbuje odczarować seks katolicki i nieco go uczynić przyjaźniejszym. Ojciec Knotz się nazywa. Jest nieco kontrowersyjny dla katolickich tradsów, ale nie jest wyklęty i nic niezgodnego z nauczaniem nie głosi. Może od strony katolickiej łatwiej byś z żona dał radę rozmawiać? Taka uporządkowana "po katolicku" może mieć kłopot z porno czy nawet ero w wersji świeckiej, bo "to obrzydliwe" niejako z założenia, ale jeśli ksiądz coś mówi... łatwiej.

            Z ubieraniem się i makijażem o tyle trudno, że jednak kobieta też człowiek i ma prawo do swojego gustu i upodobań.
            Jedne z nas się lubią malować i nosić szpilki na co dzień, inne nie. Ty byś lubił świątek-piątek od świtu do zmierzchu w garniturze pod krawatem?
            Teoretycznie żona może i mogła by się to dostosować do Twoich potrzeb wizualnych, ale jakim kosztem? Być może swojej niewygody, dyskomfortu itp. Czy o to biega?

            Jak się zastanowisz to w każdej chwili swojego życia nie wiesz, co przyniesie jutro. Niezależnie od złudzeń dotyczących stabilizacji. Ale wychodzi mi na to, że Ty się zwyczajnie (poza innymi problemami) nudzisz jak mops.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-18, 20:03:41               Odpowiedz

            Przede wszystkim zacząłem zauważać że część to moje rzeczywiste problemy a część to zwyczajne marudzenie. I często zdarza mi się że zaczynam od problemów które są faktem a później przechodzi to w zwykłe narzekanie.

            Jak zwykle masz kilka celnych uwag.

            Z tą moją mamą to zgadza się, tata próbował zrobić taką komunę, a mama ją jakby kontynuuje, chociaż puka. Problemem jest to jednak że puka i wchodzi. Powiedziałabyś żebym zwyczajnie zamykał drzwi, jednak funkcjonujemy tak że łączą nas sprawy domu, firmy i wiele innych. Jednym z głównych powodów dlaczego tak się dzieje są oczywiście finanse trzymane przez mamę. Kolejną rzeczą jest że po śmierci ojca zapewne znalazła sobie nas jako pozostałość rodziny. O seksie to raczej ona nie myśli, że może w ogóle nam w czymś przeszkadzać. Ja bym chciał żebyśmy byli zupełnie oddzielnie i spotykali się czasem jak się zdzwonimy ale niestety tak nie jest. Tutaj Twoja uwaga z blokadą jest jak najbardziej słuszna.

            Jeśli chodzi o chęci temperament do tych rzeczy, to wydaje mi się jednak że zależy to też w dużej mierze od człowieka. Owszem mama jest problemem ale jeżeli miałoby być że tak powiem ostro to w jakim sensie by było, a jest raczej marazm.

            Sądzę raczej że orgazm jej się spodobał, dlatego że to ona często inicjuje w moją stronę. Jednakże tylko te rzeczy o których ci mówiłem.

            Fajnie zobrazowałeś to że ja pewnie nie chciałbym chodzić w garniturze i pod krawatem przez cały dzień. Tutaj akurat trafiłaś mimo przez jakiś czas wykonywanego zawodu radcy prawnego i wykładowca akademickiego mimo, że tam nie nosiłem krawata marynarkę koszulę odpowiednie spodnie i buty to faktycznie cały dzień nie chciałbym tak chodzić bo mnie to męczy. W tym przypadku miałem na myśli znalezienie właśnie takiej kobiety która to po prostu lubi. Nie musi koniecznie chodzić o jakieś mega strojenie się ale być modnym fajnym i kobiecym.

            Przyznam szczerze, że nigdy nie doszło między nami to bardzo poważnej rozmowy i jasnego określenia wzajemnych potrzeb w tych kwestiach, i tak w sumie to nigdy nie powiedziałem jej tak wprost i otwarcie tego co powiedziałem tobie tutaj.

            Jest wierząca i praktykująca, ale religia nie determinuje całkowicie ich życia, i sądzę że nie ma zbyt wielkiego wpływu na te sprawy.

            Z tym nudzeniem się to trochę prawda. Oczywiście jest wiele rzeczy bardzo poważnych, realnych, jak firma która raz ma więcej klientów oraz mniej i można by starać się żeby jak najbardziej się rozwijało albo przynajmniej żeby dużo zarabiała, jak również o te jak hobby pasje i tak dalej które zajęłyby mi czas z nią kierowały moją energię w jaki sposób. Jednakże tutaj zaczyna się koło wróć z żoną, dziećmi, sprzątaniem itd. już o tym mówiłem.

            Z tej osobie sprawy że prowadzę bardzo stabilne i uporządkowane życie, i niczego zarówno mnie jak i mojej rodzinie nie brakuje. Mimo wszystko wiesz jak to jest, problemy każdego są inne i zależące sytuacji życiowej. Ja często używam porównania, że powinienem być niezwykle szczęśliwy bo mam czystą bieżącą wodę w kranie, a w różnych częściach świata nie.

            Jeszcze jedna uwaga odnośnie tego zmieniają się na siłę. Nie wiem czy koniecznie dążę do tego żeby to była inna kobieta czy nie, ale nie chciałbym żeby któregoś dnia żona nagle była taka idealna jak ja chcę, bo wydaje mi się że wiedziałbym dobrze że to jest sztuczne, i udawane.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-18, 20:52:04               Odpowiedz

            Popatrz góra z górą się nie zejdzie,ale człowiek z człowiekiem to się zejdzie. Popatrz zulek85 mimbla1 to też jest były wykładowca akademicki i Ty też były jesteś. Tylko mimbla1 nie wiem,czy się ubiera w lateksy. To by już bardzo Was dużo połączyło.-:)* P.S. powinieneś zulek85 napisać książkę o swoim życiu. Masz niezłą wyobraźnię. Serio. Pozdrawiam i dzięki Ci,że się pouśmiechałam z tego wątku. Jest pisany z humorem moim zdaniem. I oczywiście jest fikcją literacką i z lateksem w roli głównej. Hej!



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-18, 21:01:08               Odpowiedz

            Oj fatum, fatum. I cóż ja mam Ci powiedzieć?

            Życie przez takie scenariusze, że jak to materiał jeden z fikcyjnych :) bohaterów serialowych, że się fizjologom nie śniło :)

            Miło, że moje życie wygląda jak fikcja literacka i nadaje się na książkę.

            Muszę coś w stylu Graya z tym lateksem :)

            Mimo, że potrafię Cię rozbawić :)

            Pozdrawiam



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-18, 21:41:43               Odpowiedz

            Tak w sumie jak jeszcze pomyślę, to raczej ta moja historia słaba na książkę, trzeba by poprawić :)

            Raczej nie mam odwagi żeby skorzystać z jakieś okazji, nawet jak by był lateks :) za dużo racjonalności we mnie o dzieciach i szantażach :)

            Chociaż, kto wie co to będzie jak kogoś takiego spotkam i będzie się zanosiło na taką możliwość...



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-18, 23:21:02               Odpowiedz

            Zulek85 cieszę się,że potrafisz jednak i normalnie pisać.Przed Tobą mnóstwo możliwości i tylko wciąż żona ta sama.-:) Powiem Ci w sekrecie,że i u mnie też ciągle ten sam mąż. Ale kocham go jak umiem,czyli najlepiej. Pozwól,że znów sobie zażartuję i dodam,że moje słodkie małżeństwo trwa bez tego lubianego przez Ciebie lateksu. Historia lateksu jest długa,bo i ten fetysz jest ciągle aktualny. Jakie masz jeszcze swoje ulubione fetysze?-:) Może teraz coś napisz pikantnego o Koleżankach z pracy. Dasz radę? Wiesz skoro myślisz o książce,to wstępną recenzję chętnie Ci napiszę. Masz atrakcyjne Koleżanki w pracy? To napisz o nich i nie tylko o nich. Napisz dużo i w dodatku tak z dreszczykiem. Wiem,że dasz radę. Pisz. Pozdrawiam.P.S. masz odwagę i nie pisz,że jest inaczej. Masz talent,odwagę i wciąż tą samą żonę. I masz spore możliwości. Nie każdy tak ma.C.d.n.,bo pomagam Ci pisać książkę biograficzną. Ekstra będzie. Będzie się działo...()-:)*^* Jasne,że tak.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-19, 08:09:49               Odpowiedz

            Ja ostatnio uczę się spokoju i cierpliwości, dlatego możemy sobie pożartować :)

            Powiem ci jednak, że gdyby ktoś wszedł to po prostu szukać jakiejś rad i pomocy, i natknął się na ciebie, to uznałby że potrzebujesz leków na epizod manii albo ADHD :)

            Moja biografia to raczej byłby thriller, z tego co czytałaś.

            Koleżanki u mnie w pracy to tak 50 60, i niezbyt urodziły więc byłby kolejny thriller albo horror, a przynajmniej fetyszysci by czytali :)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-19, 09:21:40               Odpowiedz

            Twoim zdaniem to Kobieta po 50-tce jest już na przegranej pozycji? A mężczyzna też? Od razu Ci powiem,że jesteś dziwny. Popatrz przeoczyłam,że jesteś także dobrym diagnostą, oczywiście innych ludzi. Psychologia mówi,że duża grupa ludzików z zaburzeniami nie widzi swoich chorób,ale cudze widzi. Ty chyba też się mieścisz w tej kategorii? Znasz może kogoś w Realnym po epizodzie manii? A kto z Twojej rodziny ma ADHD? Dużo w swoim życiu przeczytałeś horrorów i się naoglądałeś thrillerów? To ważne. Sprawdzam Twoją psychikę.-:)Pewnie wiesz,że jest pewien procent oglądaczy horrorów, którzy mają zaburzenia osobowościowe? Utożsamiają się silnie z filmowymi bohaterami i tym samym mogą być w sumie niebezpieczni dla siebie i dla Otoczenia.P.S. co Ciebie drażni u Kobiet,ale tak ogólnie pytam. Dasz radę to napisać? No, to ok. Napisz. Tylko nie pisz,że brzydko pachną.-:)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-19, 10:17:37               Odpowiedz

            Po pierwsze nie stwierdzono u mnie żadnych zaburzeń, ani manii ani zasadniczo depresji ani ADHD.

            Nie znam osób które by na takie choroby i chorowały, nie widziałem też zachowania takich osób w praktyce.

            Cały wywód dotyczący horrorów i thrillerów przecinek i dotyczących tego tematu ewentualnych zaburzeń osobowościowych jest nietrafione. Od kiedy pamiętam raczej bałem się horrorów, miałem do nich niewiele podejść i praktycznie całe życie ich nie oglądam. Thrillerów może trochę, ale od kiedy jestem żonaty to raczej bez przerwy tylko komedie romantyczne. Pewnie że mógłbym sam oglądać te thrillery ale nie po to mam żonę żebym sam oglądał filmy jak za kawalera. Także podsumowując temat horrorów i thrillerów to takowych nie oglądam, i nie mogę mieć żadnych zaburzeń z tym związanych.

            O tych kobietach co tu piszesz po pięćdziesiątce, to nie wiem jak tam dokładnie z wiekiem ale są takie blisko emerytury takie po pięćdziesiątce też kropka mi raczej chodzi o ich fizyczność i zachowanie i moją dużą różnicę wieku że raczej nic bym nie kombinował.
            Tutaj to raczej ty naoglądałaś się jakichś filmów o jakichś romansach biurowych. Może w jakiś korporacjach czy dużych firmach, gdzie są jacyś atrakcyjni ludzie, ale nawet w sumie jak dla mnie to brzmi jakoś dziwnie i sztucznie i filmowo. Może gdzieś tam w kraju zdarzają się takie rzeczy, w moim małym środowisku na pewno nie.

            Nie rozumiem pytania co drażni mnie w kobietach. Postrzegam tu jakieś tendencyjne pytania, które zrobią ze mnie szowiniste, seksiste czy coś.

            Tak ogólnie, to szczerze mówiąc twoje wypowiedzi są jakieś urywkowe, zlepione z różnych względem siebie fragmentów. Albo mi się wydaje albo widzę że zadajesz tutaj zarówno pytanie jak i udzielasz od razu odpowiedzi, tak jakbyś prowadziła dialog od razu ze sobą. " Dasz radę to napisać? No, to ok. Napisz. Tylko nie pisz,że brzydko pachną.-:)". Nie wnoszą ale nic do rozmowy, mam trochę wrażenie jakbyś dla hecy czytała całą rozmowę.

            Wchodząc tutaj liczyłem na rozmowę taką jak z Mimbla.

            Ja akurat nie, ale ktoś inny mógłby się poczuć urażony tym, że chcę porozmawiać jakby tu ułożyć swoje życie a ktoś taki jak ty wypisuje że to wszystko jest fikcja literacka, a z jego pragnień takich jak latek robi sobie jaja.

            Chciałbym uniknąć rozmowy z takimi osobami jak Ty. To zawsze mnie irytowało że ludzie pod różnymi artykułami w komentarzach rozmawiają ze sobą, a zawsze znajdzie się ileś osób które po prostu się ją zamęt, prowokują jakieś kłótnie itp.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-19, 12:42:22               Odpowiedz

            No,więc widzisz,że nawet nie chcąc tego robić to jednak dałeś odpowiedź,co Ciebie drażni w Kobietach. Proszę mnie nie porównywać do mimbli1,bo to jest przegięcie moim zdaniem. Sądzisz,że my piszący tutaj pozwolimy sobie na podobne zachowania,które Ty tutaj prezentujesz? Bezczelnie sugerujesz mi,że źle piszę,itd. Nie dziwię się,że za wiele osób nie chce z Tobą kontaktu. Wróć na Uczelnię i pokaż co potrafisz. Powodzenia i życzę Ci inteligentnych studentów i studentek. Bye.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-19, 13:03:40               Odpowiedz

            Nie dałem tutaj żadnej odpowiedzi co mnie drażni w kobietach nie rozumiem tego tekstu. Napisałem jedynie że chcę tutaj jakoś merytorycznie rozmawiać o własnych problemach. To jest określenie tego co mnie drażni w kobietach?

            Osobiście nie znam mimbli1, i nie wiem o co chodzi z tym przegięciem w porównywaniu.

            O jakie zachowania chodzi? Obrażam kogoś? Używam wulgaryzmów? Przedstawiam jakieś stwierdzenia przez które ludzie mogą być urażeni?

            Taka reakcja na to, że stwierdziłem że ktoś inny pisze bardziej w sposób który mi odpowiada, dowodzi braku jakiegoś dystansu do siebie, racjonalności, i umiejętności dyskusji.

            Nie rozumiem tego czepiania się uczelni i studentów. Był to jakiś epizod w moim życiu i na tym się skończyło. Nie wiąże z nim jakiegoś poważnego przeżycia. Było i minęło, neutralnie.

            W tym ostatnim postem sprawiasz wrażenie osoby, która jest nerwowa, impulsywna, nie znosi żadnej krytyki względem swojej osoby i dorabia sobie jakieś odpowiedzi na pytania.

            To ja mógłbym poczuć się nieco obrażony tym, że oceniasz moje życie jako fikcję literacką, z lateksu robisz sobie jaja, stwierdzasz w jednym poście żebym sam zrobił sobie kurs psychologa i sam sobie pomógł. To chyba raczej nie powinno się pozwolić takim osobom jak ty żeby udzielały takich odpowiedzi, innym którzy szukają jakiejś pomocy.

            Zakładam że jeżeli odpowiesz na ten post, to będzie on tak samo impulsywny, niekonkretny, z powymyślanymi argumentami które będą niezrozumiałe.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-19, 13:32:04               Odpowiedz

            Czy już ktoś Ci mówił,że jesteś narcyzem? To się spodziewaj. Wkrótce ktoś Ci to szczerze powie.Narcyza poznaję przez kompa. Ma charakterystyczne pisanie. U Ciebie jest widoczne. Przypominam,że piszę tutaj z dobrej woli. Chcesz prawdziwej porady to idź zapłać za wizytę i mów terapeutce [bo Ty zapłaciłeś za usługę] co może, czego nie może i potem pisz tutaj,że zaliczyłeś już 2terapie i się nauczyłeś= zero! Znam takich pacjentów. Nikt ich nie chce. Są roszczeniowi,leniwi umysłowo,nie znoszą pracy nad sobą. Innym opowiadają,że to terapeuta jest winny. Jasne,że winny. Nie pozwolił sobie wejść na głowę. Za żadne pieniądze nie musimy być poniżani, wyżymani, itd. Ktoś serio potrzebujący pomocy potrafi być normalny. Bye.-:)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-19, 13:52:50               Odpowiedz

            To, że jestem narcyzem już nieraz słyszałem. Jestem jedynakiem i bardzo często, czy chodzi o jakieś, problemy, terapie czy po prostu jak komuś odpowiadam bo pyta (a ten ktoś ma rodzeństwo), to od razu jestem szufladkowany, jako ktoś kto jest nie wiem, gorszy, utożsamiany, że na pewno jest przyzwyczajony do tego, że świat się wokół niego kręci itd.

            W moim przypadku niestety tak tak było, bo po części ja sprawiałem rodzicom problemy (w ich przkonaniu, bo w moim to teraz widzę, że po prostu były to sytacje, że się nie podporządkowałem do ich planu), a po części byłem przyzwyczajony, że spełniali (lub też może jakoś wymuszałem) przynajmniej część moich zachcianek.

            Terapeutów nigdy o nic nie obwiniałem. Nigdy nie przyszło mi to do głowy. Mówiąc, że miałem 2 terapie absolutnie nie miałem na myśli, że te terapie i terapeuci byli do niczego i że to ich wina, że nie naprawili mi życia.

            Jak mnie terapeuci odbierali, i czy próbowałem coś wymuszać i wejść im na głowę, nie wiem. Ja traktowałem ich jako fachowców, i w sumie nie wiem jak miałbym coś wymuszać na nich, wchodzić na głowę i co miało by to dać.
            Wiem natomiast, że na pierwszej terapii chciałem się wygadać. Na drugiej odkryłem to ułożenie życia i manipulacje przez rodziców.
            Pod koniec drugiej terapii zozumiałem, że terapia ma sens tylko wtedy, kiedy pacjent chce zmian i jest gotowy działać. Ja wtedy na pewno nie byłem, a i teraz dopiero trochę czasami coś zdziałam, ale to nie jest tak jak powinno być, tzn. zdecydowanie na zmiany i odważne działanie.

            I tak szczerze to, że wiem dlaczego moje życie jest takie a nie inne i brak działania z mojej strony żeby to życie zmienić jest przytłaczająca, Wiem natomiast, że póki nei zaczne działać, to nic się zmieni.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-19, 14:39:21               Odpowiedz

            Bardzo poprawny jest ten komentarz. Aż kawa mi lepiej smakuje,gdy czytam Twój wpis zulek85. P.S. zamknij oczy i wyobraź sobie siebie jako kogoś innego. Co byś chciał powiedzieć tej sympatycznej osobie? Znasz jej problemy i co jej powiedzieć chcesz? Nie zapomnij po otwarciu oczu napisać o tym. Chętnie przeczytam. Miłego wtorku życzę.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-19, 15:07:02               Odpowiedz

            @zulek

            Trochę pomarudzić ludzka rzecz :) Ty w tym tkwisz, to jest Twoje życie zatem łatwo o zatarcie granicy między rzetelnym problemem a narzekaniem.

            Z tą radością płynącą z faktu, że masz w kranie stale dostępną czystą wodę to nie całkiem tak, że to "powinno" powodować Twoja radość. Emocje tak nie działają. Od strony racjonalnej owszem, doceniasz. To jednak nie uruchamia emocji zwanej radością, bo jest normą dla Ciebie. Czemu - bo żeby się uruchomiły bieżące emocje musi się zdarzyć coś, co od normy (dla danej osoby) odbiega. Czyli - gdyby była solidna awaria i potem Ci wodę po tygodniu włączyli - poczułbyś radość, bo przez tydzień było gorzej niż zwykle, poniżej normy. Jednym ze sposobów na odczuwanie radości jest paradoksalnie zejście poniżej swojej normy i wyrównanie po jakimś czasie. Emocja zwana radością gwarantowana, o ile czas odczuwania dyskomfortu nie jest zbyt długi. Czyli - jak w znanej żydowskiej anegdocie o kozie.

            Temperament do tych rzeczy czyli poziom libido owszem, też ma znaczenie. W ogóle udany seks, jak się temu bliżej przyjrzeć analitycznie, wymaga spełnienia wielu warunków i pytanie otwarte, czy aby podejście analityczne nie jest bronią obosieczną trochę? Czy po takiej dogłębnej analizie da się jeszcze uruchomić jakiś radosny spontan?
            Napisałeś:
            "Przyznam szczerze, że nigdy nie doszło między nami to bardzo poważnej rozmowy i jasnego określenia wzajemnych potrzeb w tych kwestiach"
            Kurczę, to jest klimat mediacji a nie propozycja zabawy we dwoje!
            Z tym mi się kojarzy problem poboczny może, ale niemały czyli to, że żeby o czymś rozmawiać musi istnieć zrozumiałe i skuteczne słownictwo. W obszarze seksualności język polski jest nadal mocno ograniczony. Albo terminologia medyczna, albo bliska wulgarnej i kompletny brak zwykłego języka potocznego. Porozmawiajcie o seksie ale ... jak? Ledwo człek się przymierzy, a już z powodu samego słownictwa rozmowa klimatem zmierzać zaczyna albo w kierunku gabinetu lekarskiego albo w kierunku mało luksusowego burdelu.
            Oczywiście nie wszystkim to przeszkadza, ale jeśli klimat ma być na luzie i zachęcać do zabawy - tu się problem pojawia,
            lekarz z zabawą się nie kojarzy, a klimat burdelu nie każdego bawi. Jeśli masz zamiar rozmawiać z żoną o waszym seksualnym życiu weź to pod uwagę, bo rzecz nie tylko w tym, by przekazać treść ale też, żeby forma była odpowiednia dla tej drugiej osoby.

            W związku z wyglądem - bycie modną i kobiecą nie jest tożsame ze szpilkami i makijażem. Zresztą szpilki i zauważalny makijaż w wielu sytuacjach życia codziennego są zwyczajnie nieeleganckie, bo elegancja to dopasowanie stroju do sytuacji i okoliczności.
            Czy aby Twoja żona nie zaplątała się w tym kieracie "dzieci, sprzątanie" za bardzo? Może warto ją nawet "odgórnie" i mimo protestów nieco odciążyć? Może odwykła od dbania o siebie i swoje przyjemności, może nawet nie wie, że weekend w spa może być miłą rozrywką?

            Relacje z Twoją matką to jest ogromne pole do popisu dla Ciebie. Ojciec nie żyje, z matką solo jest szansa, że sporo dasz radę.

            Tak od ludzkiej i praktycznej strony sytuacja, w której matka jak piszesz trzyma finanse jest zwyczajnie do zmiany.
            Między innymi dlatego, że dla żadnej firmy nie jest dobrze, jeśli jedna osoba i to wiekowo w kierunku emerytalnym wszystko trzyma. Za duże ryzyko.
            Oraz, niejako równolegle, trzymanie całych finansów daje matce oręż do ustawiania spraw rodzinnych po swojemu. Nad tą sprawą to się moim daniem warto solidnie zastanowić, bo jest to dla Ciebie wieloaspektowo bardzo istotny obszar, także od strony psychologicznej. Narzędzie masz - mózg własny, prawo masz ukończone skoro radcą prawnym byłeś. Potraktuj sam siebie jak klienta i doradź sam sobie. Rozegraj to nie jak syn z mamusią ale bardziej zawodowo. Pisząc rozegraj mam na razie na myśli rozważania teoretyczne. Udziel sobie porady prawnej i zobacz, jak by ta porada wyglądała, to jest nic innego jak spojrzenia na sytuację z innej perspektywy, bywa rozwijające bardzo.

            A w ramach rozrywki, żeby nie była tylko serio - wyobraź sobie, że mamusia puka i wpada o tej 15, gdy dzieci nie ma w domu, a wy się z żoną właśnie bawicie w zabawy dla dorosłych na przykład w kuchni ... ale by miała minę :):):)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: Bastia12   Data: 2023-09-19, 15:56:50               Odpowiedz

            "A w ramach rozrywki, żeby nie była tylko serio - wyobraź sobie, że mamusia puka i wpada o tej 15, gdy dzieci nie ma w domu, a wy się z żoną właśnie bawicie w zabawy dla dorosłych na przykład w kuchni ... ale by miała minę :):):)"

            :))

            Dobry pomysl. Wiecej bez zapowiedzi matka by nie przyszla:)

            PS. Nie wyobrazam sobie, zebym musiala we wlasnym mieszkaniu byc zawsze ubrana ;) Toz to koszmar.
            Wolalabym mieszkac biedniej ale byc wolna.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-19, 17:08:31               Odpowiedz

            To fakt że jest problem z językiem. Albo jest to język medyczny, albo wulgarny, albo seksuologiczny. Żaden z nich nie jest w jakiejś szczególny sposób przyjemny i być może budzi niewłaściwe skojarzenia.

            Z tą moją matką i z pieniędzmi to jest tak że ja nie bardzo interesuję się zakładem, nigdy w zasadzie nie interesowałem się za bardzo, tylko ojciec powtarzał że ja nic nie chcę wiedzieć, ale to już wiadomo jak było. Prawdopodobnie przez to błędne koło obecnie również jakoś nie chce firmę wejść tak jak powinienem czyli wiedzieć o niej wszystko i porządnie zarządzać. Z jednej strony właśnie z tego powodu czuję że pełne wynagrodzenie i wszystkie profity mi się niezbyt należą. Z drugiej strony padały już wprost stwierdzenia mojej matki, że firma jest dorobkiem jej i ojca życia i nie odda mi wszystkiego. Ona co prawda ma emeryturę po ojcu 3000, wynajmujemy lokale w kamienicy po dziadku, i jest duży dochód z firmy, jak również dywidenda z niej. Tych pieniędzy jest sporo. Matka mogłaby spokojnie z tej emerytury wydawać na co jej się podoba, a domem moglibyśmy zarządzać my. Jednym z argumentów matki jest również to, że my nie potrafimy pomnażać tych pieniędzy i zabezpieczać swojej finansowej przyszłości. Jest faktycznie tak że u nas na osobnym koncie leżą co najwyżej złotówki i się kiszą. Zdecydowaną większość pieniędzy matka zamienia na obcą walutę i inne formy zamiany złotówki na pewne środki płatnicze, które są więcej warte niż nasz pieniądz i mówi że to wszystko jest na zabezpieczenie naszej przyszłości i dzieci. To nie jest tak że ona zabiera wszystkie pieniądze i po prostu je wydaje.

            Żona natomiast protestuje przeciwko zabieraniu pieniędzy przez matkę, nie interesuje jej inwestowanie w nic, ona widzi tylko że to jest nasze i my powinniśmy to mieć, nawet jeżeli nie będziemy wydawać ani inwestować, bo to jest swoboda ekonomiczna.

            Dodam że żona nie pracuje w naszej firmie, praktycznie od początku. Dzieci sprzątanie pranie i gotowanie to całe jej życie. Teraz co prawda ma przyjść do firmy bo matka coraz starsza i zaczęła nas prosić żebyśmy oboje w to weszli żebyśmy mogli dalej prowadzić firmę kiedy jej już nie będzie, bo w tym momencie to ona faktycznie trzyma tą firmę do kupy. Trochę się tego obawiam co będzie jak ona pójdzie do tej firmy, bo już nieraz powtarzała że nie chce oglądać mojej matki dłużej niż to konieczne.

            Co do wyglądu i ubioru to faktycznie trzeba dostosować strój do okoliczności. Żona na pewno wsiąkła w dom i dzieci, ale pokazuje też swoje upodobania modowe. Bardzo interesują ją koszulę, żakiety, garnitury, jak również swetry, co jest na drugim końcu moich damskich modowych upodobań.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-19, 17:47:51               Odpowiedz

            Zulek, ja Ci powtórzę - udziel rzetelnej porady prawnej sam sobie w sprawie tej firmy. Zrób to jako ćwiczenie porządkujące i postrzeganie z innej perspektywy. Jest klient, jest jakaś sytuacja biznesowa i pytanie - jak to dalej rozegrać żeby było korzystnie. Klienta byś poprosił, żeby się określił - czy chce wchodzić w zarządzanie czy nie nie pytając dlaczego czyli zero jedynkowo. Z klientem możesz rozważyć wady i zalety obu wersji coby temuż klientowi decyzję ułatwić, ale z klientem się w psychologię nie bawisz i w jego relację z mamusią nie wnikasz.
            To udzielenie porady samemu sobie nie rozwiąże problemu, ale
            pozwoli uporządkować pewien mętlik związany z tym, że firma jest rodzinna.
            Nie da się ukryć, że masz bardzo istotną decyzję do podjęcia czyli czego Ty chcesz. Tego nie zgadnę - możliwe iż ojciec Cię "przekonał", że kierowanie firmą nie jest dla Ciebie. Równie możliwe, że zwyczajnie nie masz do tego predyspozycji i upodobania. Gdybyś miał sobie wyobrazić swoje idealne życie zawodowe to jak by ono wyglądało? Chodzi mi przede wszystkim o to, czy jesteś "pracownikiem najemnym", "szefem" czy "indywidualistą i wolnym strzelcem". Tak mentalnie. Trudne, wiem :)

            Zwiększanie kontaktow matki i żony to ryzyko - albo się "dotrą" albo wręcz przeciwnie, będzie kryzys i koszmar jakiś. Ja bym osoby, co to "dzieci, pranie i sprzątanie" do firmy za nic nie pchała, bo z niewolnika nie ma pracownika. Nic nie wskazuje na jakieś ukryte i stłamszone talenty Twojej żony do biznesu.
            Twoja matka ma jakąś wizję co dalej z firmą, być może konieczne będzie uświadomienie jej, że wizja się nie zrealizuje w wersji planowanej i nie jest to coś, co ona dobrze przyjmie. Z drugiej strony skoro obecnie trzyma firmę to ma zapewne jednak zdolność do biznesowego myślenia i prostym żołnierskim słowem da się do niej dotrzeć.

            Wracając na chwilę do sypialni to język i słownictwo są problemem niemałym. Wiele par tworzy sobie własny język intymny i w ten sposób sobie radzi. Inni sięgają do terminologii wypracowanej w Indiach czy na Dalekim Wschodzie. Trochę to obco brzmi, ale Jaspisowa Brama to jakby ładniej i bardziej poetycko niż żeńskie organy rozrodcze :)
            Garnitury, koszule...no nie jest to obrazek "panienki w lateksie", ale pachnie na milę obrazkiem silnej, zdecydowanej i odważnej kobiety, tylko takim mniej rodem z filmu porno :)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-19, 18:01:32               Odpowiedz

            Jeżeli chodzi o to co chciałbym w życiu robić, to jest jeden z tych problemów obok własnej tożsamości zdolności upodobań hobby itd.

            Ojciec skutecznie przekonał mnie do tego, że jest firma, są pieniądze, że racjonalizm bierze górę i nie warto kombinować i zaczynać od zera, bo zwłaszcza w dzisiejszych czasach to zdecydowanie nie wyjdzie. Z naciskiem na tą ostatnią część zdania że faktycznie nie poradzę, nie poradzimy sobie, i nic nie zbudujemy bo nie są na to czasy, tak bym to ujął. To jest jeden z faktów do którego dotarłem w tym momencie dzięki tobie.

            Z tą silną zdecydowaną kobietą, to jest trochę odwrotnie. Żona ma problem w kontaktach z innymi, jak trzeba gdzieś dzwonić i coś załatwiać to prosi mnie żebym ja to zrobił, jest jakby trochę wycofana i ma problemy w kontaktach z ludźmi co sama mi przyznała.

            Jedyne gdzie rządzi i dominuje to dom, gdzie potrafi opitalać zarówno mnie jak i dzieci kiedy trzeba, i bez przerwy kręcić temat matki pod kątem również jechania po niej (na co nie jestem obrażony bo teraz wiem jak jest).

            Bastia dobrze powiedziała, że nie mogłaby tak żyć jeśli chodzi o to przebywanie i wchodzenie matki do domu tak jak ja mam. Niestety no wywołało to u mnie smutek, bo jest możliwość żebyśmy na klucz pozamykali wszystkie drzwi i żeby nie miała dostępu do naszej części, co nie zmieni faktu że jednak jest tam za ścianą i nadal będzie duchem w naszej części :) co dalej będzie skutecznie nas blokowało we wszystkim.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-19, 19:20:04               Odpowiedz

            Zulek, prosiłam tylko o wizję kierunkową czyli wybór spośród 3 możliwości. Nie o wizję życia zawodowego tylko znacznie ogólniej. Udaje mi się mniej więcej pamiętać z czym masz problem :) To jest wstępna przymiarka do rozwiązywania, te 3 modele ludzi.

            Twój ojciec był krótkowzroczny i zauważalnie ograniczony. Niestety. Nie warto zaczynać od zera? A czemuż przy istniejącej firmie i pieniądzach miało by to być "od zera"? Start miałbyś ułatwiony, bezpiecznie mogłeś próbować czegoś swojego. Ryzyko by było, ale dopuszczalne. Nic nie zbudujemy, bo nie te czasy ...myślenie kretyńskie. Zawsze da się coś zbudować, trzeba tylko wiedzieć co, kiedy i jak. Nie da się powielić lat 90-tych ubiegłego stulecia, ale że nic się nie da zbudować to kretynizm. Zwłaszcza z poduszką bezpieczeństwa finansowego pod tyłkiem. Tyle że wcale nie wszyscy się spełniają w budowaniu biznesu. Bo nie wszyscy się w tym odnajdują, nie wszystkim to daje satysfakcję, nie wszystkich to kręci. Do tego trzeba mieć predyspozycje, jak do wszystkiego.


            Z obrazkiem silnej i zdecydowanej kobiety (garnitury itd) to ja napisałam o obrazku. Nie o tym, jaka Twoja żona jest. Odzież tworzy obrazek, nie stanowi o tym, jaki człowiek jest. To może być kompatybilne (jestem jakaś i tak wyglądam) oraz mieć inną funkcję czyli jakoś wyglądam bo chcę tak być odbierana przynajmniej przez obcych/otoczenie. U Twojej żony obrazek z tego co piszesz jest niezgodny z tym, jak żona samą siebie widzi. Ale - uwaga - jest zgodny z tym, co pod spodem czyli żona taką silną kobietą najprawdopodobniej jest, ale sama swojej siły nie dostrzega. Tylko w domu "rządzi", za to skutecznie? Bo tylko w domu czuje się bezpiecznie i swoja siłę ujawnia. Klasyka. Silna kobieta nie zdająca sobie z tego sprawy.

            Z byciem duchem to już psychologia - ja bym jednak zaczęła od ograniczenia fizycznego przebywania matki u Was. Małymi krokami i do przodu. :)

            @fatum, nie napisałam, że żona sobie nie poradzi tylko że najwyraźniej żona iść do pracy w firmie rodzinnej nie chce. Do czego ma pełne prawo. Z tego co pisał zulek nie ma także ciągotek do bawienia się w pomnażanie pieniędzy. No to nie należy jej zmuszać, zwłaszcza gdy dobrze się czuje prowadząc dom, co przy trójce dzieci nie jest wcale małym zadaniem. Praca żony w firmie rodzinnej to jest koncepcja matki.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-19, 19:42:54               Odpowiedz

            Już wyjaśniam skąd takie poglądy u ojca.

            Ojciec wychował się w głębokiej wsi. Żył w skrajnym ubóstwie, odrabiał lekcje przy lampie naftowej i temu podobne.

            Własną chęcią i trudem jakimś cudem wylądował w szkole z internatem, później pracował w dużej w fabryce można powiedzieć, pracując w tejże fabryce skończył studia i potem przeprowadził się mając już oczywiście rodzinę do miasta gdzie obecnie mieszkamy, bo w tamtych czasach jakoś tak się stało że w tym drugim województwie miało nie być dla niego pracy. Nie chciał po prostu współpracować wiadomo z kim.

            Wykorzystując kontakty z poprzedniego miasta i poprzedniej pracy rozpoczął produkcję tego co produkowano w innym mieście w obecnym mieście. Na tamte czasy była to ogromna nowość klientów było w kolejce pod płotem, a wszyscy płacili gotówką.

            Tutaj zaczyna się opis człowieka który dostał hopla potem jak dorobił się od zera. Otóż ojciec zawsze chciał jadać w restauracji. Lokalu zawsze musiało być czysto, ładnie i tak dalej.

            Cenił jedynie ludzi wykształconych i/lub tych którzy również prowadzili firmy. Osoby takie jak na przykład rodzice mojej żony, które po prostu pracują, po pracy nic nie robią, albo mają jakieś hobby, w mieszkaniu w bloku, były przez niego uznawane za gorszy sort. Tu dwulicowość, u matki występuje do dzisiaj że niby z różnymi osobami rozmawia i się zadaje ale co o nich sądzi to sądzi.

            Taki jeden znajomy który jest już na emeryturze, swoją drogą poważnie choruje, ale również w podobnych czasach się dorabiał chociaż miał jakiś kawałek ziemi od rodziców sprzedał go i rozpoczął produkcję pewnych rzeczy, która w tamtych czasach była jeszcze bardzo prymitywna. Narobił się firmy dużo większej od firmy mojego ojca, ojciec twierdzi że to dlatego że właśnie że miał lepszy start. Obecnie tą firmę sprzedał, ale zatrudniał kilkaset osób, miał różne działy i, dyrektorów, kierowników, menedżerów.

            Teraz najlepsze, ta osoba mi może prowadziła firmę dużo większą niż moja obecnie, jest po liceum. Prawdopodobnie z tego powodu, ale też dlatego że jego firma była ogromna zatrudniał ludzi różnego szczebla i to oni zarządzali tą firmą, a on się bardzo dużo ich radził. Dla ojca była to osoba nie ambitna, niewykształcona, taka która nic nie wie i wysługuje się innymi. Ja sądzę że jeżeli kogoś stać to nie musi wszystkiego robić sam, może mieć od tego fachowców, szczególnie że jednak ta firma funkcjonowała i nikt go nie wykiwał.

            Dobrze jest mieć wiele rzeczy samemu ale to nie jest wymóg.

            Nie wiem czy razem z wykształceniem co nie ale oceniał poglądy ludzi i ich wiedzę, która często była zbyt mała, a poglądy niewłaściwe bo nieracjonalne. Coś w stylu, że należy głosować tylko na tą partię polityczną która pcha kraj do przodu i chce go naprawić a nie na tą która go psuje, a jeżeli uważa że ta która kraj psuje jest dobra to źle uważa. Coś jakby jedne właściwe poglądy.

            Prawdopodobnie przez całą tą biedę, dorabianie się, studia które na tamte czasy nie każdy miał i temu podobne czynniki ojciec stwierdził że ta firma daje pieniądze, że bardzo dobrze że jest, że trzeba ją prowadzić, że nie należy zakładać nic innego bo zwłaszcza w tych czasach nie da się już dobrze wystartować i prowadzić firmę.

            Jeśli chodzi o żonę, to temat jest taki że filmy prowadził ojciec i matkę. Bo jest jednak w tej firmie pary działów i samemu się tego nie ogarnie. Zresztą nawet jak jakiś czas nie kontroluje się co ludzie robią, to mimo że dwie główne biurowe osoby są z nami już ponad 26 lat, przyszły po liceum i zostały do dzisiaj, to naliczają dużo nadgodzin premii, podejmują często nieracjonalne decyzje takie żeby pracownikom było jak najlepiej, a nie jest to najkorzystniejsze dla firmy chociaż, nie ma w tym żadnego wyzysku i złego traktowania kogokolwiek.
            Trzeba to wszystko kontrolować. Tak to wygląda z perspektywy rodziców jeśli mi jeszcze aż tak bardzo w to nie wdrażały więc w sumie to nie wiem czy samemu nie da się tego zrobić.
            Żona chciałaby iść do jakiejś innej pracy bo mówi że pozna innych ludzi, bo w tej pracy to obracałaby się w tym samym gronie codziennie, nie poznając nikogo spoza tego obrębu. Problemem który ona również dostrzega jest to że przez większość życia praktycznie nie pracowały, w dużej mierze przez dzieci. Dostrzega też że tutaj miałaby nieograniczony czas, nie musiałoby siedzieć od godziny do godziny, to ona by zarządzała a nie była zarządzana, co przyjdzie ciach jest bardzo korzysta. Myślę że może bije się z myślami że z jednej strony nie chcę iść do tej firmy z drugiej strony jest to jedna być może z niewielu opcji które jej pozostały, a przy okazji byłaby osobą zarządzającą.

            Pieniądze z tej firmy są bardzo duże póki ta firma będzie istniała bo różnie to bywa. Problem jest to że jednak większość tych pieniędzy bierze matka, chociaż inwestuje, ale my tych pieniędzy nie mamy. Prawdopodobnie przy moim bardzo dużym zaangażowaniu i eleganckim prowadzeniem firmy i tak nie dostałbym więcej pieniędzy. Byłoby tak jak jest tyle że byłbym prawdziwym prezesem.

            Jeżeli chodzi o start jakiegoś innego biznesu który można by prowadzić równolegle a tutaj byłoby poduszka finansowa, to przy mojej żony pensji, przy nie braniu tych dużych pieniędzy, to nawet nie ma jak założyć tego biznesu.

            Jeżeli porozmawiać z matką to na pewno przyjmie stanowisko ojca.

            Czym jest puść tego domu w diabły, a zarazem z żoną nie wyobrażamy sobie jakby to zrobić, głównie ze względu na finanse.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-19, 20:35:33               Odpowiedz

            Nie wiem jak Ty mimbla1,ale ja czuję się z lekka nabijana w tzw.butelkę. Co mam na myśli? Ano to,że zulek85 wciąga Czytelnika w swój nieco udziwniony świat i tak kręci i tak kręci,że można dostać zawrotu głowy. Teraz marzy mu się bycie prawdziwym prezesem. No, głowa mała. Poza tym nie słucha naszych propozycji,które są jemu na tacy podane. Jednym słowem bawi się Nami. Dlatego ja robię sobie przerwę,a Ty mimbla1 i Bastia12 piszcie,piszcie. Dołączę się, jeśli uznam,że to ma jakiś sens. Dobrej zabawy Wszystkich życzę. I obiecuję,że nie będę zaglądała do sypialni zulek85 i jego żony.-:)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-19, 21:04:30               Odpowiedz

            Nie marzy mu się bycie prezesem. W spółkach z o. o. musi być prezes. Był mój ojciec, teraz jestem ja, bo matka nie ogarnia spraw prawnych administracyjnych i zarządzania firmą i ludźmi.

            Firmę pozostawił dobrze zorganizowaną i kręcącą się praktycznie sama, pod nadzorem matki i moim udziałem jako prezes (w KRS i na pieczątce), zatwierdzającym przelewy. Firmę udało się utrzymać działająca bo jestem niezły z informatyki, a ojciec zostawił większość potrzebnych rzeczy w postaci cyfrowej.

            Nie podaje szczegółów firmy, nazw miejscowości i miejsc pracy ojca bo piszemy anonimowo.

            Nie rozumiem tego usilnego stwierdzenia że to wszystko fikcja.

            Kiedyś u mojego terapeuty usłyszałem, już nie pamiętam w jakim kontekście, że ma pacjenta, który boi się jeździć autobusem.

            Ciekawe czy to fikcja prawda?





          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-19, 21:11:21               Odpowiedz

            Właściwie to powinienem uznać Twoj komentarz za wartościowy.

            Rozumiem że moja historia i problemy to fikcja literacka.

            Może faktycznie, nie są to prawdziwe problemy, brzmią jak jakieś marudzenie, a im dalej w las to w końcu wszystko zaczyna coraz bardziej przypominać jakąś fikcję i wymyślony świat.

            Ciekawe czy moi terapeuci tak do tego pochodzili, grając w moją grę i biorąc pieniądze bo co im zależy.

            Może faktycznie przestać pisać, i otwierać się tak bardzo na forach.

            Także faktycznie wartościowy komentarz.

            P.S.
            Teraz pytanie wyjdzie że zostałem nakryty i się zmywam :)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-19, 21:14:06               Odpowiedz

            Zulek, spróbuję się przebić z jednym -
            w ramach przyjacielskiej porady. Biznes jest biznes i bez względu na psychologiczne zawirowania to jest podstawa bytu i Twojego i Twoich bliskich. To jest temat, który zwyczajnie albo teraz ogarniesz po dorosłemu albo za kilka lat ockniesz się z ręką w nocniku i będziesz miał tak cudnie nieprzewidywalne życie, że sam sobie nie wyobrażasz.


            Jeśli ktoś sam się nie spełnia w prowadzeniu firmy i owszem, od tego są najemni. Ogarnianie jednoosobowe w pewnym momencie jest niewykonalne i jest czynnikiem hamującym rozwój biznesu. Twój ojciec był , jaki był. Miał poglądy jakie miał. Obecnie nie żyje i jego poglądy w sumie guzik kogokolwiek obchodzą. To Ty masz mieć własne zdanie. Które zwykle jest wypadkową iluś tam poglądów innych ludzi jakoś tam przetworzonych. Ty masz mieć swoją perspektywę.

            Co do żony - trudno orzec, czy ma zdolności do zarządzania czymkolwiek. Możliwe, że ma, ale wprawy w tym nie ma, bo jednak dzieci to nie to samo, co pracownicy czy szerzej sprawy firmowe. Dać takiej świeżynce do zarządzania cokolwiek to pilnować trzeba, przynajmniej przez czas jakiś. Pada to kontrolowanie na Twoją matkę i konflikt gotowy, bo nawet jak matka by rację miała i tak żona się zjeży na każdą krytyczną uwagę. Będzie iskrzyć jak nic.

            Wcale nie mam przekonania, czy aby bycie zarządzającym jest przy dzieciach mniej obciążające niż bycie najemnym. Co najmniej bym dyskutowała.

            Gdybym w tym momencie robiła za doradcę to bym Ci powiedziała że nie rozumiem, co oznacza że "całe pieniądze bierze matka" i zażądała konkretów. Zulek, miejże litość, opisujesz to jak mały chłopiec, nie jak dorosły prawnik.

            Przy czym absolutnie nie chodzi o to, żebyś tu firmę na forum opisywał od strony prawnej, biznesowej itd, takich rzeczy zwyczajnie pisać na ogólnodostępnym forum publicznym nie należy, nawet ogólnikami. Natomiast masz się tego dowiedzieć dokładnie, ogarnąć intelektem, w razie czego skorzystać z pomocy fachowca i nie masz na co czekać. Bo jeśli matka jutro dostanie wylewu i zacznie robić za warzywo albo wpadnie pod samochód ze skutkiem śmiertelnym to będziesz miał od zaraz bardzo urozmaicone życie z szansą na tyle kłopotów, że z naddatkiem Ci się deficyty urozmaicenia życia z lat wcześniejszych uzupełnią. Nikomu takiego czegoś nie życzę. Nie w tej wersji brak nudy jest mile widziany.

            Pójść z tego domu w diabły to dziecinada. Focha strzelić znaczy. Oczywiście można, to też opcja. Nawet ciekawa. Acz chyba bardziej dla obserwatora niż dla uczestników takiego eksodusu.

            Tak na marginesie to wiesz, wbrew temu, co Ci się wydaje Twoja matka jest w bardzo trudnej sytuacji i ma bardzo dużo do stracenia. I boi się, kto wie czy nie bardziej niż Ty.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-19, 21:50:48               Odpowiedz

            Bardzo fajnie napisany ten pierwszy akapit No ja niby o tym wiem żeby oddzielić jakby biznes od życia i wiedzieć że pieniądze są jednak jakąś podstawową funkcjonowania.

            Jeżeli chodzi o źródła dochodu matki, to ona nie robi z tego tajemnicy poza tym jeżeli chodzi o firmę właściwie dwie firmy bo jedna produkuje pewien produkt a druga wynajmuje lokale, to ja dokładnie znam źródła dochodów matki, ich podstawy prawne, jak również kwoty. Można powiedzieć że wiem dokładnie skąd w jaki sposób i ile złotówek trafia na jej konto. Ona nigdy nie próbowała tego zataić, a w zasadzie tak jak piszę te pieniądze jakby przepływają najpierw przed moimi oczami.

            Trochę doświadczenia zyskałem po śmierci ojca, ale ogólnie wiem co mam robić i jak, w razie śmierci matki. Po śmierci ojca trzeba było zmienić temat prezesa, wchodziło w grę dziedziczenie udziałów, podział udziałów i wiele rzeczy dotyczących spółek kapitałowych, które z początku były dosyć skomplikowane ale przeszedłem przez to w praktyce. W związku z powyższym gdyby matki zabrakło wiem dokładnie co po kolei robić.

            Wiesz to nie jest pierwsze forum w ciągu tych wszystkich lat na którym pisze o swoich problemach. Zazwyczaj ostatecznie odpowiedzi i rozwiązania są takie same. Sprowadzają się do tego że to moje życie jak sobie pościele tak się wyśpię.

            Tak samo w kwestii rodziny, matki i firmy.
            Czasami mam wrażenie że piszę po raz kolejny żeby znów się wyżalić, a nie działać.

            Często przychodzi mi na myśl po prostu że nie warto robić takie rozwałki w życiu dla tej żony. Wyobrażam sobie że właściwa żona to ta za którą jestem gotów wskoczyć w ogień, i dla niej zrobiłbym wszystko. Mam na myśli zwyczajnie miłość i widzę nie w niej najatrakcyjniejszej kobiety na świecie. Natomiast temat tych gdybań już omawialiśmy.

            Także za firmę trzeba się wziąć, ogólnie rzecz biorąc matkę ustawić, a z żoną pod różnymi względami zacząć się dogadywać. Trzeba naprawić to życie a nie brać pod uwagę eksodusu, i to już wiem nie od dzisiaj.

            Muszę przyznać że nie spodziewałem się w ogóle takiej ilości odpowiedzi na forum.
            Gdyby na forach było więcej takich osób jak ty to naprawdę mogłyby liczyć na pomoc, ale wiemy jak jest.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-19, 22:32:36               Odpowiedz

            "Wiesz to nie jest pierwsze forum w ciągu tych wszystkich lat na którym pisze o swoich problemach. Zazwyczaj ostatecznie odpowiedzi i rozwiązania są takie same. Sprowadzają się do tego że to moje życie jak sobie pościele tak się wyśpię." Mój nos mnie nie mylił. Robisz ludzi w balona. Dobrze,że Los jest sprawiedliwy i wyrówna to, co należy wyrównać. P.S. cieszysz się zulek85,że się świetnie bawiłeś? ....().



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-19, 22:37:18               Odpowiedz

            Nie mam już na Ciebie siły...
            Przeczytaj to jeszcze raz, ze zrozumieniem.
            To już jakaś paranoja z tym udowadnianiem, że to wszystko bujda



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-19, 22:59:03               Odpowiedz

            https://youtu.be/QK9Aiz-os9E?si=JfQcbH8ppriWw9oQ P.S. słucham Exodus. Przyłącz się.-:)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-19, 23:00:50               Odpowiedz

            Też lubię mocne brzmienia :)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-19, 23:16:20               Odpowiedz

            Zatem ...słuchajmy.-:)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-19, 23:25:05               Odpowiedz

            A to się cieszę, że Ci się spodobał ten pierwszy akapit. :)
            W ramach informacji zwrotnej - udało Ci się udatnie stworzyć wrażenie, że tej firmy kompletnie nie ogarniasz. Nie jestem przekonana, że to było świadome, choć i tak być mogło. Tak czy tak - wrażenie stworzyłeś znakomicie.

            Nie całkiem jest tak, że człek w 100% jest kowalem swojego losu czy jak sobie pościele tak się wyśpi. Ma coś dane, są też wydarzenia natury zewnętrznej, czasem mocno wszystko przestawiające.

            Ciekawa jestem, czy gdyby twój dom naprawdę płonął to byś po żonę wskoczył czy uznał "a niech tam, będzie nowa lepsza"... no i nie jesteś w sytuacji, w której musiałbyś dla żony robić jakieś "wszystko". Na szczęście, bo takie sytuacje są ekstremalne i zwykle związane z zagrożeniem.
            Tak się zastanawiam, może Ty masz (oprócz urazów z przemocy psychicznej itd) równolegle temperament taki chłodnawy i pewnego rodzaju emocjonalne uniesienia są trochę poza Twoim zasięgiem? Czytasz o nich, może byś i chętnie zaznał ale jakoś emocje się nie uruchamiają takie mocne jak u niektórych innych ludzi?

            Firmę trzeba ogarnąć i matkę uporządkować. Jak to zrobisz to zapewne sam zobaczysz, co dalej z żoną.
            Do zmienienia żony na inny model teraz to Ty nie masz ciśnienia, wulkan Twój nie jest na teraz taki co wybucha tylko taki, co to lawa z nich wypływa. Albo się dogadacie lepiej niż teraz albo kiedyś może i coś wybuchnie. Wybuchu nie da się wykonać racjonalnie.

            Może kiedyś się zakochasz w pannie w lateksie, ogłupiejesz, zwariujesz, rozwalisz w drobiazgi stabilny dom i polecisz szaleć - takie akcje się zdarzają, ale ich się nie da zaplanować. Kończą się zwykle raczej smętnie, bo stan ostrego zakochania trwa do lat 2 (zwykle krócej) , potem fizjologia skutecznie uniemożliwia jednostce ludzkiej trwanie w ekstatycznym uniesieniu, i bywa, powiedzmy, różnie.





          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-20, 00:01:14               Odpowiedz

            Z tą firmą to nie przedstawiłem wszystkiego jasno, i może dlatego to wygląda tak jakbym skłamał.

            Jest tak że z prawej kontaktów z urzędami, mailowania z różnymi osobami, zamówienia dodatków do materiału do produkcji, zatwierdzanie przelewów, dawanie ogłoszenie o pracę i tego typu ponowne zadania, które są konieczne żeby firma istniała i żeby dalej ją ciągnąć robię ja.

            W moim przekonaniu jednak nie jest to serce i istota firmy, nie są to rzeczy i wiedza które pozwolą kontrolować firmę i jak to się mówi nie dać się oszukać. Chodzi o to że oprócz tego wszystkiego co ja robię istnieją też różne rodzaje materiału do produkcji, różne rodzaje dodatków do produkcji, różne warunki i specyfikacja gdzie się je stosuje. Finalne produkty z tymi dodatkami które zachowują się różnie i nie zawsze tak jak wskazałyby karty techniczne. Są klienci nowi, stali, są zamówienia nowe, cykliczne, wszystkie jak można się domyślić są różne, są problemy na maszynach, są remonty, są usterki, są problemy między pracownikami i wiele wiele innych. Przez te wszystkie lata ojciec i matka mieli 90% całej tej wiedzy bez przerwy na bieżąco. Mój ojciec sam wymyślał receptury produktu i znam po prostu na wylot całą firmę bo i sam ją tworzył. Później trochę się powiększyła powstały nowe działy które kontrolowała matka. Ja całej tej wiedzy nie posiadam. Mimo że robię tak jak powiedziałam jakieś zadania dzięki którym firma ciągnie dalej, to i tak uważam się właśnie nie za prawdziwego szefa, właściciela, prezesa tylko trochę figuranta czy pomocnika.

            To co mówisz o tym czy na pewno bym nie ratował że on kiedy do mnie się palił, to zapewne bym ratował. Kiedyś na terapii powiedziałem że kiedy wzajemnie jesteśmy chorzy i, czy dzieci są chore są takie elementy które nas jednoczą i działamy zgodnie jak nigdy. Uważałem to za jakąś pozytywną prognozę po czym terapeuta powiedział że to po prostu jak poprawna rodzina, czy są to poprawne stosunki, tak jakby nic z tego nie wynikało, a ja czułem lub myślałem racjonalnie że na pewno z tego wynika.

            Z emocjami może być problem, bo rodzice równolegle do mojego wychowania spędzali bardzo dużo czasu na rozwijaniu firmy. Poza tym jakoś nie pamiętam żeby się ojciec czy matka ze mną bawili, jakoś mną bardzo zajmowani w sensie takim zwyczajnie zabaw, emocji, nie wiem jak to nazwać. Jakoś na terapii wyszło właśnie że zbytnio emocji to ja nie odczuwałem w dzieciństwie bo też nie dano mi do tego prawa.

            Też tak myślę że na tą chwilę nie dam rady zmienić żony czy roztrzaskać tego co mam drobny mak, między lepiej naprawiać to co jest. Kwestia wiary w to i chęci.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-20, 12:29:56               Odpowiedz

            @zulek
            wychodzi mi z naszej rozmowy jasno a klarownie, że problemem jest wcale nie to, że nie ogarniasz spraw firmy ale to, że sam siebie postrzegasz tak, jak Ci to ojciec wdrukował. Nie jesteś taki, jak ojciec oczekiwał i to ojca nadkrytyczne spojrzenie Ci bruździ. Nadal oraz silnie. Tak się prezentujesz na zewnątrz, jako ogólnie raczej nieudany produkt, co kasę za nic bierze.
            Realistycznie to ogarniasz na całkiem przyzwoitym poziomie i kompletnie się nie ma czego czepiać, jeśli problemy potencjalne to z dobraniem najemnych. Ma je każda firma posługująca się najemnymi. Z pewnego punktu widzenia szefowi fabryki może być doskonale obojętne, co ta fabryka produkuje, serio. Osoby zajmujące się zawodowo postępowaniami restrukturyzacyjnymi i naprawczymi firm z zasady się na procesach produkcyjnych nie znają za dobrze albo i praktycznie wcale - co im absolutnie nie przeszkadza w czynnościach zawodowych. W podsumowaniu - widzisz siebie oczyma ojca, nadal. Serce i istota firmy - ok, ale nie musisz firmy kochać, żeby nią kierować skutecznie i mieć z tego zyski. A dokładniej nie musisz kochać procesu produkcyjnego. Wystarczy polubić efekt końcowy w postaci zysków :)

            Determinacja to nie jest coś, co można sobie samemu narzucić siłą woli oraz rozumem racjonalnym. Możesz do końca życia wiedzieć, co teoretycznie powinieneś, i na tym koniec. Czemu? Bo do determinacji niezbędne są emocje, ona stanowią motor napędowy. Emocje rozeznane i dobrze zarządzane.

            Jak piszesz z tymi emocjami w dzieciństwie był tzw, problem czyli brak Twojego "prawa do emocji". Jeśli to Ci się połączyło z chłodnym temperamentem czyli takim a nie innym wyposażeniem fabrycznym efekt jest taki, że kompletnie Ci brak paliwa do działania, nic Ci energii do wysiłku nie daje. A to ja akurat znam z autopsji, nie tylko z teorii :)

            Łatwo napisać, że powinieneś uporządkować matkę i pewne jej zachowania. W punktach zaplanować i realizować. Ba! Pies, co cale życie był na krótkim łańcuchu po odczepieniu siedzi przy budzie ogłupiały. Bo mianowicie przywykł. Inaczej nie umie. Oraz, równolegle - nie jest tak, że na tym łańcuchu wszystko było koszmarem, miska pełna, buda ciepła, łańcuch nie za ciężki...da się żyć.

            Dla wielu ludzi taki stan u dorosłych ofiar przemocy psychicznej jest denerwujący. Im się wydaje, że ofiara ma wbudowany jakiś guzik, co to wystarczy nacisnąć i wreszcie zacząć coś robić, działać. No a jest to tak zwana g...no prawda, bo tego guzika zwyczajnie nie ma, to tak nie działa.

            Teraz zaś będzie krótko z doświadczeń własnych w połączeniu z odrobiną teorii.
            Ofiara tego typu wieloletniej przemocy psychicznej (chłodnej raczej i udatnie opakowanej w troskę i "chcę jak najlepiej dla dziecka") ma 3 obszary emocji do ogarnięcia w ramach procesu zdrowienia. Strach/lęk, smutek/żal oraz złość. Zdrowienie nie idzie liniowo i proporcje tych emocji też są różne u różnych ludzi, ale te 3 obszary są u wszystkich i w toku zdrowienia się przeplatają.
            Najtrudniejszym dla Ciebie - to mi wychodzi z rozmowy - będzie obszar złości/wściekłości. Masz tego w sobie pokłady i jest to jedna z rzeczy, które Cię trzymają w marazmie.

            Złość jest trudna. Zarówno dlatego, że otoczenie nie umie jej zwykle ani pojąć ani udźwignąć jak i dlatego, ze tej swojej złości sam się boisz. Złość, która Ci trochę wypływa tu i ówdzie zasadniczo powinna być skierowana we właściwym kierunku czyli na sprawców. Tego zaś się i boisz (jak dziecko rodzica) i obawiasz (jako dorosły syn starzejącej się matki, od której na dodatek jesteś zależny ekonomicznie w znacznym stopniu) i kółko się zamyka. Realistycznie nie jest wskazane, żebyś walnął tą złością w matkę w tu i teraz, bo jakbyś walnął na full i na spontanie to by z matki strzępy zostały, a Ty byś sam sobie tego nie darował.

            Przed Tobą w procesie zdrowienia praca z własną złością. Żeby ją w ogóle dopuścić do głosu, ogarnąć i uwolnić w sposób tzw. bezpieczny. Oraz - równolegle - dać sobie do tej złości prawo oraz się jej nauczyć, żebyś Ty tą emocją kierował a nie ona Tobą.

            Dziecko - ofiara przemocy psychicznej z zasady przyjmuje rolę "adwokata" sprawców. Jako osoba dorosła zaś usiłuje od razu wejść w rolę "sędziego" , no bo jest dorosła i ta przemoc to w dużej mierze przeszłość. A żeby było uczciwie to zanim założy sędziowska togę i oceni swoje dzieciństwo i sprawców powinno przejść etap bycia "prokuratorem". Zanim się weźmie do osądzania i wyrokowania. Na etapie "prokuratora" zaś jest się totalnie niesprawiedliwym, czepliwym, wkur...nym, pałającym żądzą zemsty i ogólnie antypatycznym względem sprawców. Czyli - ewidentna przeginka. Z doświadczenia własnego i innych ofiar przemocy Ci powiem, ze jest to etap wielce mało przyjemny do przeżywania oraz męczący i przed tym wiele ofiar się silnie broni w terapii. Samemu sobie zafundować ileś czasu bycia na permanentnym silny wku...wie...kto by chciał? I jeszcze tym własnym wku...wem nie walić na oślep w każdego, kto się nawinie czyli trzymać kontrolę. Niestety wiele wskazuje na to, że jest to część zdrowienia konieczna dla osiągnięcia spokoju wewnętrznego, wydania wyroku na sprawców i zamknięcia sprawy swojego dzieciństwa. Oraz - ruszenia dalej.










          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-20, 13:12:32               Odpowiedz

            Jak w praktyce przepracować tą złość, nauczyć się emocji, przeżywać emocje.

            Dodatkowym problemem jest to, że matka cały czas traktuje mnie nak dziecko, używa tekstów, że tego i tamtego nie umiem i niech ktoś wezwany to zrobi, czy ktoś z firmy, chociaż ja się już tego nauczyłem. Chodzi o sprawy zarówno domowe (jakieś naprawy), jak również w firmie. No i często, chociaż kiedyś częściej matka mawia, że jak bym się kiedyś chciał z ojcem nauczyć to bym umiał, bo on chciał i mógł mnie nauczyć a ja nie korzystałem. Tyczy się to również rzeczy, których już się nauczyłem nie korzystająć kiedyś, kiedy mogłem z pomocy ojca. Chodzi o hydraulikę, elektrykę, mechanikę. Inne rzeczy jak np. rozkłady różnych instalacji w domu czy na działce, nie ogarniałem kiedyś, ale zrobiłem to teraz. Matka tylko nie wie, że jak z ojcem coś robiłem, bo chciał, to zawsze raz pokazał, powiedział, a później że nie umiem, że to nie tak, no i często z jakby humorem, a to dla mnie to samo co z równieśnikami, typu "oj synek, synek...". Nauczyciel był z niego żaden. To już w ostatnich latach, tyle się sam hydrauliki nauczyłem, że kiedy po śmierci ojca była awaria całej instalacji (ciekawe, że jakby klątwa, bo piec, nowoczesny, unikatowy, francuski, ostatecznie nic ponad zwyczajne kotły, z tym, że serwisu porawie w Polsce nie ma, z któego ojciec był dumny, jak się popsuł to już nie ruszył), to od tamtego czasu tyle wiedzy zdobyłem, że przy następnych przeróbkach znajomy hydraulik (ten, który od lat też dla ojca pracował), rozmawiał już ze mną fachowo, a nawet pochwalił mnie że nieźle ogarniam. Co ciekawe ten facet przyznał, że instalacja była kiepska, energochłonna, miała być - ojca zdaniem - unikatowa, a on mu odradzał bo widział, że to lipa, ale jak się ojciec uparł to koniec - on sam to przyznał.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-20, 14:28:48               Odpowiedz

            Zulek85 po przeczytaniu mądrości mimbli1 i Twoich wyjaśnień powiem Ci,że Ty jesteś już gotowy iść na swoje. Po prostu taka prawda. Bierzesz część należnych Tobie funduszy, wyprowadzasz się do miasta i na początek wynajmujesz mieszkanie. Żona i Ty do pracy idziecie. Tylko w taki sposób możesz się uwolnić od tego toksycznego środowiska. Dobrym pomysłem jest też wyjazd za granicę na jakiś czas. Będąc za granicą udowodnisz sobie i Otoczeniu,że jesteś człowiekiem zaradnym i pracowitym i zarabiającym na życie bez lęku! Nie! wierzę,że 4,5,6 terapia Ci pomoże,gdy problem jest niekoniecznie tylko w Tobie. Pogadaj z żoną, co ona myśli o wyprowadzce do miasta lub o wyjeździe za granicę. C.d.b. Wciągnęłam się jednak i zła jestem na Twoich Rodziców. Mocno jestem zła. Daję Ci w prezencie tą moją złość i niech ona uruchomi w Tobie lawinę złości konstruktywnej. Teoria o złości jest ok.,ale działanie jest najważniejsze. Krok po kroku i będziesz na swoim! Tylko bycie na swoim uzdrowi Ciebie i żonę. Tak uważam na tysiąc procent.Po prostu trzeba odciąć pępowinę! Rodzice też mogą być tyranami. I wtedy tylko branie nóg za pasem może pomóc. Hej!



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-20, 14:59:18               Odpowiedz

            @fatum, jesteś w błędzie co do tej gotowości. Po prostu nie wiesz, jak to działa u ofiar przemocy i Ci się różne rzeczy wydają.

            @zulek

            Będzie trochę "dydaktycznie" , ale tak szybciej pójdzie. Szkoda energii na wyważanie otwartych drzwi.

            Opcje są 3.
            1. kolejna terapia
            2. autoterapia
            3. opcja łączona

            Dodatkowo/uznaniowo możesz się dokształcić teoretycznie. pozycja sprawdzona Judith Lewis Herman "Przemoc. Uraz i powrót do równowagi".

            ad.1 terapia wybrana co do nurtu - odradzane psychodynamiczna, psychoanalityczna, poznawczo - behawioralna czyli te najpopularniejsze w Polsce. Sugerowany nurt tzw zintegrowany, nurty humanistyczne. Plus staranny wybór terapeuty - powinien mieć w specjalizacji pracę z dorosłymi ofiarami przemocy, ogólnie z traumą przemocy. Nie każdy terapeuta da radę i umie, oni też mają specjalizacje.

            ad.2 skorzystanie z materiałów do autoterapii "Powrót do swojego wewnętrznego domu" Bradshaw'a, "Terapia wewnętrznego dziecka" Karpowicza, inne tego typu. Z zastrzeżeniem, że w autoterapii należy mieć krytyczne podejście do materiałów pomocowych, nie traktować ich jako cudownego leku co uzdrowi i jakichś prawd objawionych tylko jako pewne możliwości pracy ze sobą.

            ad. 3 - połączenie 1 i 2 w jakichś proporcjach, ale wcale nie jest tak, że to wtedy pójdzie jakoś szybciej. Zdrowienie ma swoje tempo pewnych procesów zwyczajnie się nie da przyśpieszyć. Na pocieszenie - niektóre rzeczywiste problemy same się rozwiązują przy okazji rozwiązywania całkiem innych czyli wbrew pozorom to i owo się potrafi wykonać samo i bez wysiłku.

            Opcja dodatkowa - bywa trudno dostępna na rynku i tu trzeba być ostrożnym, bo nie zawsze prowadzący są godni zaufania - warsztaty pracy z emocjami. To akurat potrafi skokowo przyśpieszyć zdrowienie, ale może też uszkodzić. Czyli jest tu nieco podwyższone ryzyko.

            Ostrzeżenie - jeśli wybierzesz opcję terapii unikaj jak zarazy ustawień Hellingera w jakiejkolwiek wersji oraz terapeutów stosujących te ustawienia. Dla ofiar przemocy są zagrożeniem i to solidnym.

            To tak w skrócie. :)




          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-20, 15:27:08               Odpowiedz

            Ciekawe te propozycje.
            Przemyślę i może spróbuję.
            Przyjrzę się tematom emocji i ofiar przemocy psychicznej, bo wychodzi na to że taka ostrzega może być osoba, która myśli że jej to nie dotyczy.

            Słyszałem o tych ustawieniach Hellingera (pierwsza część nazwiska zobowiązuje :) )
            Słyszałem że metoda jest kontrowersyjna.
            Na czym polega i jakie są zagrożenia?



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-20, 15:52:08               Odpowiedz

            Tak mi się wydaje, ze lektura Herman może Ci sporo rozjaśnić. Jest troszkę miejscami irytująca, bo w klimacie "ofiara = kobieta", ale w sumie z punktu widzenia ofiary zdrowiejącej z urazów przemocowych godna polecenia.
            Bardzo wiele ofiar przemocy psychicznej, zwłaszcza tzw. chłodnej czyli bez wrzasków i obelg kompletnie nie ma pojęcia, że są ofiarami przemocy. Ty ewidentnie jesteś. Czemu mam taką pewność - między innymi stąd, że miejscami Twój ojciec to klon mojego. Tak od strony metod wychowywania. A ja z całą pewnością ofiarą przemocy jestem, tyle że już wiele lat po terapii.

            Na czym polegają ustawienia Hellingera to sam przeczytaj, leniwa jestem i mi się streszczać nie chce :)
            Pomijając kwestie natury okołoreligijnej mocno dyskusyjne to metoda potrafi w szybkim tempie totalnie rozsypać psychikę ofiary przemocy po czym nie ma żadnych sposobów poskładania tej psychiki z powrotem w działającą całość. W odniesieniu do ofiar przemocy jest jak lekarstwo, którego skutkiem ubocznym jest zgon. W sytuacji braku innych lekarstw i z takiego się korzysta, ale akurat przy urazach przemocowych są liczne inne lekarstwa, które nie mają takich skutków ubocznych. Zatem - unikaj jak zarazy, bo może zniszczyć nieodwracalnie.

            Tak sobie poczytałam o tej Twojej matce i jej odzywkach i korci mnie, żeby Ci podsunąć możliwe reagowanie. Ale tak sobie myślę, że lepiej i skuteczniej sam sobie inne reagowanie wypracujesz...:) i ono będzie lepsze niż moje pomysły. Albo wpadniesz na to samo, co ja teraz i też dobrze:)

            Nie jesteś żadną ciapą, nieudacznikiem ani niczym takim. Jesteś znacznie silniejszy niż Ci się wydaje. Tyle że sporo własnego potencjału musiałeś skierować jako dziecko na radzenie sobie z tą przemocą psychiczną. Nie miałeś wyjścia, jak każde dziecko traktowane przemocowo - musiałeś przetrwać. Przetrwałeś, w jednym kawałku, gratuluję. Nie wszystkie ofiary przemocy dają radę.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-29, 12:58:07               Odpowiedz

            Zacząłem w ostatnich dniach myśleć intensywniej, co jest przyczyną obecnego mojego stanu.

            W sobotę sobie popiłem w dzień, kontynuując piątek. Była mała afera - słuszna.

            po analizie z żoną jak do tego doszło już wiem. Otóż jest taka moja koleżanka od 14 roku życia, z osiedla. teraz ma rodzinę, ale od zawsze jej rodzice byli bardzo majętni. Ja nie byłem biedny, bo firma moich rodzicw, zwłaszcza w tamtym okresie, ale i dzisiaj prosperuje nieźle, natomiast oni to był inny poziom. Rzecz w tym, że dzisiaj, ona ma dwójkę dzieci a mimo to jak ja to mówię "jakimś cudem", ciągle są na jakichś imprezach, zaliczanie sylwestra to norma, często latają za granicę, Open'ery, Sunrise-y, mają mnóstwo znajomych. Ona na siłowniach zakupach itd., bo jej mąż pracuje - ma agencję nieruchomości, ale podobno w ten sposób, że przez jakieś kontakty przykładowo wie gdzie np. Biedronka ma chrapkę na nowy lokal i on tą ziemię od kogoś kupuje a Biedra tam faktycznie stawia lokal i on tą ziemię im wynajmuje, a są to niemałe pieniądze. Pieniądze na ziemię są od teściów którzy sprzedali już firmę za wielkie pieniądze. Biznes prowadzi nie tylko w naszym mieście. No do high life'u kasa jest potrzebna.

            Jaka jest moja biznesowa i finansowa sytuacja to już wiecie. Widać, że niby żyjemy nieźle, lepiej niż wiele innych osób, ale szczerze - spójrzcie na nich.

            Żeby nie było mi tak bardzo nie chodzi o pieniądze.

            Otóż czekając na córki pod szkołą, ona też tam była bo jej dzieci oczywicie też do tej samej osiedlowej szkoły chodzą. Przy okazji rozmowy o Covidzie z inną koleżanką, stwierdziła , że też przez to przechodziła i prawdopodobnie z mężem złapała na Zanzibarze. Niby wiem, że często jeżdżą, ale w tym momencie odpaliła mi się wewnętrznie złość, zazdrość no i smutek. Cały "kołowrót mojego nieudanego życia" zaczął wirować. Obrazy przez głowę nie przechodziły, raczej przejawiło się to w uczuciach z prędkością błyskawicy (widać mózg ma już wszystko tak zakodowane, że nie potrzeba wyświetlać obrazów, czuję - i jakbym widział jednocześnie).

            Doszedłem do wniosku, że nie mogę sobie poradzić przede wszystkim z jednym - rzutowaniem przeszłości i rodziców na moje obence życie - przede wszystkim na zazdrość, że inni mają osobiście wybraną partnerkę, założoną rodzinę, niektórzy prowadzą własne biznesy, mieszkają bez rodziców, mają hobby, pasje, wyrozumiałe partnerki i zgrane małżeństwa, znajomych itd. To jest mniej więcej ten kołowrtoek, w którym biegam jak chomik.

            Pomyślałem też, że ułożenie sobie życia z żoną, czyli jaieś uregulowanie relacji z matką, może jakaś praca z żoną nad związkiem, może doprowadzić w najlepszym wypadku do zaakceptowania obecnej rzeczywistości. Przez zaakceptowanie mam na myśli, pogodzenie się z tym co jest, a nie zaakceptowanie, rzuszenie do przodu i cieszenie się życiem.

            Ta złość się we mnie zbiera też jak widzę na FB zdjęcia znajomych gdzieś na wyjeździe, albo z jakimś hobby itd.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatim   Data: 2023-09-29, 14:10:18               Odpowiedz

            No cóż...wg mnie doszedłeś do prawidłowych wniosków...



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-29, 16:27:14               Odpowiedz

            Zuulek, gratulacje :) zmiana skokowa. Plus uruchomienie emocji z pakietu "złość". Nie że będzie Ci teraz automatycznie łatwiej i wygodniej, ale motorek ruszył. I to akurat jest super. Emocja zwana złością (ogólnie) dobrze zagospodarowana daje masę energii. Choć jest to trochę jak energia jądrowa - źle zagospodarowana ma wielką siłę niszczącą. Innymi słowy warto, by ta Twoja uruchamiająca się energia stała się elektrownią, nie bombą atomową.

            Co do tego, co sobie pomyślałeś odnośnie skutków zmiany relacji z matką, żoną itd - to jest Twoje postrzeganie z tu i teraz czyli to, co Ci się wydaje. Realistycznie zaś zwyczajnie nie wiesz, do czego ta Twoja praca nad zmianą doprowadzi. Słowo honoru. :)
            Czemu nie wiesz - bo nie jesteś w stanie ( i nikt nie jest) zanalizować takiej liczby danych. Każde Twoje działanie uruchomi jakiś proces, a nawet ileś procesów jednocześnie, efekty tego są zwyczajnie nieprzewidywalne. Bo w tych procesach uczestniczą osoby trzecie. Matka, żona, dzieci też się w tle pojawiają, inni ludzie liczni. Innymi słowy masa interakcji. Plus życie bieżące, też może coś zaserwować. No i oczywiście Tobie się będzie zmieniało postrzeganie wielu rzeczy. Sam teraz nie wiesz w jakim stopniu i czego postrzeganie, wiadomo tyle, że się zmieni.:)


            Jak wiele lat temu zaczynałam czuć swoją złość to w ogóle nie byłam sobie w stanie wyobrazić, jakie będą tego efekty.Oczywiście coś tam sobie wyobrażałam, jak dalej się to i owo poustawia, do czego coś doprowadzi. Tak, jak Ty teraz. To w sumie normalne, takie wyobrażanie sobie :)

            Tyle że moje wyobrażanie sobie było ograniczone, tak samo jak Twoje teraz. I każdej osoby w takiej sytuacji. Czyli - się na tym nie skupiaj za bardzo, bo i tak zapewne wyjdzie inaczej:)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-20, 00:05:47               Odpowiedz

            Jeszcze jedna rzecz. Jak moja matka wyjeżdża na działkę nad jeziorem toczymy się jakoś oboje lepiej, swobodniej lepiej się nam rozmawia i działa. Cieszymy się jak dzieci, że rodziców nie ma. Dekolt dowolnych ludzi. Smutne co? Żona zawsze powtarza że jak byśmy mieszkaniu samo to by było inaczej. I wygląda na to że jest to dowód.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: Bastia12   Data: 2023-09-20, 11:11:11               Odpowiedz

            Szkoda mi troche Twojej zony. Nie czuje sie pania domu.
            Powiedz, ze jeszcze w garki Twoja mama jej zaglada?
            Ja bym to rzucila w diably, a Twoja zona trwa.
            Jest tak przytloczona sytuacja, ze sama przestala wierzyc we wlasne sily. A Ty jestes bierny, bo nie chcesz urazic mamy. Wedlug Ciebie, lepiej niech zona cierpi. Zona niech znajdzie sobie prace poza firma to wreszcie odzyje.
            A intruzowi, to trzeba nazwac po imieniu, trzeba uswiadomic, ze czasy komuny sie skonczyly.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-20, 11:22:19               Odpowiedz

            Jeśli chodzi o tego intruza, to ja odróżniam w stosunkach z kimkolwiek rozwiązywanie problemów i wypowiedzenie otwartych w wojnie. Ciekawe jestem czy każde dziecko jest bezproblemowo w stanie wypowiedzieć rodzicom wojnę jeśli już na to za stosowne. Mam na myśli dorosłego bo wiadomo że typowe dziecko to się po prostu buntuje.

            Jeżeli chodzi o pracę to znalezienie jej dzisiaj nie jest łatwe. Żona skończyła specyficzny kierunek studiów przeciw którym nigdy nie pracowała. Jest co prawda zatrudniona w firmie, ale stanowisko takie jakie ma nie daje nic konkretnego do CV.
            Odnośnej pracy jest taki, że z powodu naszego najmniejszego dziecka ogólnie cała trójka dosyć często choruje, co wiązałoby się z częstymi zwolnieniami na opiekę nad dzieckiem. I teraz byłaby sytuacja gdzie żona być może znalazła pracę jaka ją interesuje (chociaż realistycznie wygląda to wątpliwie) i najpewniej za jakiś czas dostałaby wypowiedzenie. Czy to nie byłby dla niej spory cios?

            Najbardziej przed wypowiedzeniem tak wojny blokuje mnie to, że matka często powtarza że ma swoją część domu, że jest jej firma i wiele tego typu zwrotów tak jakby to wszystko było jej. Nasza całkowita niezależność w tym temacie być może zmotywowałaby mnie lub spowodowała że takie wypowiedzenie wojny byłoby dla mnie bezproblemowe.

            Może faktycznie jestem jakaś ciapa...



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: Bastia12   Data: 2023-09-20, 11:32:26               Odpowiedz

            Jestes jak Twoi rodzice, ktorzy wpoili Tobie, ze wszedzie sa przeszkody a nie wyzwania. Niestety, ale na Ciebie spada obowiazek zadbania o swoja rodzine, a w ktorej jest tylko ograniczone miejsce dla mamy.
            Ty sie po prostu boisz swojej rodzicielki. Widze, ze nie ma u Was normalnej swobodnej rozmowy, bo herszt rzadzi ;)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-21, 12:39:37               Odpowiedz

            "Najbardziej przed wypowiedzeniem tak wojny blokuje mnie to, że matka często powtarza że ma swoją część domu, że jest jej firma i wiele tego typu zwrotów tak jakby to wszystko było jej. Nasza całkowita niezależność w tym temacie być może zmotywowałaby mnie lub spowodowała że takie wypowiedzenie wojny byłoby dla mnie bezproblemowe." To smutny jest tekst. A Ty jako prawnik możesz wcześniej przed śmiercią Mamy sporządzić takie dokumenty,aby Mama wiedziała na czym stoi? Ale,aby to była rzetelna prawda. Sądzę,że "papiery" na niektóre osoby [ na Twoją Mamę też!] skutecznie działają. Pomyśl o tym i napisz, proszę, czy będziesz wreszcie! walczył o swoje życie, szczęście,Rodzinę, siebie? Miłego dnia. A i jeszcze pytanie mam, czy mam jeszcze się udzielać w Twoim wątku? Tylko szczerze napisz. Zrozumiem.-:)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-21, 12:54:09               Odpowiedz

            "Na ogół lepiej tak prowadzić wojnę, aby zdobyte wrogie państwo zachować bez uszczerbku. Zniszczenie go jest gorszym rozwiązaniem.
            (...)
            Dlatego sto zwycięstw w stu bitwach nie jest szczytem umiejętności. Szczytem umiejętności jest pokonanie przeciwnika bez walki."

            Sun Zi, "Sztuka wojenna"




          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-21, 13:36:10               Odpowiedz

            "Bądź nadzwyczaj drobiazgowy, aż do sztywnej formalności. Bądź niezwykle tajemniczy, aż staniesz się niezgłębiony. W taki sposób możesz stać się panem losu swego przeciwnika." Sun Zi (ok.VI w.p.n.e)- chiński myśliciel i filozof. P.S. cudo myślenie.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: mimbla1   Data: 2023-09-21, 13:47:36               Odpowiedz

            Ani myśliciel, ani filozof - strateg. Wschód ma Sun Zi, Zachód Clausewitz'a.
            Ja tak w związku z ewentualnym wojowaniem z matką, nie celem rozwijania offtopu.

            W relacji ofiara- sprawca nie chodzi w zdrowieniu o to, żeby ze sprawcą walczyć. Ani żeby od niego uciec w znaczeniu fizycznym. Acz obie te rzeczy bywają konieczne. Bywają nie oznacza są, to właśnie jest ważne - czy takie radykalne ruchy są konieczne czy też takimi się wydają. W traktacie "Sztuka wojny" bardzo fajnie jest to klarowane, stąd mi się skojarzył.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-21, 16:00:49               Odpowiedz

            A mi ten fragment przypasował i podałam tutaj i też z tego samego powodu, co i Ty. Mogę? Dziękuję. Niech zulek85 zdecyduje co mu pasi,a co nie pasi? A tak w ogóle to ciągle mi zarzucasz rozwijanie offtopu. Chyba przesadzasz. Serio.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-29, 12:38:24               Odpowiedz

            Trochę cicho się zrobiło, bo myślałem nad tym wszystkim dookoła mnie.

            Fatum, częśc postów niewiele wnosi, a inne są mądre, rzeczowe i ciekawe. Niemniej cenię Twoje posty, te jakby oderwane od tematu. Czuję w nich taką spontaniczność, poczucie humoru, szczerze to coś w tym stylu było właśnie z tą moją dawną miłością ;)

            Nie mam prawa nikomu zabronić udziału w dyskusji i piszę to nie tylko bo tak wypada, ale tak czuję. Wolność słowa przede wszystkim.

            Dzięki temu też, uczę się dystansu do siebie i obiektywnego oceniania wypowiedzi.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-20, 00:09:22               Odpowiedz

            Jeszcze jedna rzecz. Jak moja matka wyjeżdża na działkę nad jeziorem toczymy się jakoś oboje lepiej, swobodniej lepiej się nam rozmawia i działa. Cieszymy się jak dzieci, że rodziców nie ma. Dekolt dowolnych ludzi. Smutne co? Żona zawsze powtarza że jak byśmy mieszkaniu samo to by było inaczej. I wygląda na to że jest to dowód.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-20, 09:15:56               Odpowiedz

            I co to Tobie da, że znów przytakniesz mimbli1,ale nic z tym nie zrobisz. Taka zabawa może trwać jeszcze bardzo długo. Mimbla1 coś wykoncypuje teoretycznie, Ty ubierzesz jej teorię w swoją projekcję i nadal nie będzie nic widać na horyzoncie ...mawet próbki rozwiązania Twoich problemów. Zatem skup się na tym,czy zamierzasz rozmawiać z matką i jaki sobie dajesz termin na tą,poważną rozmowę. Potem to już tylko punkt po punkcie warto działać. Przecież jak człowiek jest zdeterminowany to moim zdaniem zrobi znacznie więcej niż w teorii. U Ciebie jest inaczej. Nie ma w Tobie raczej tej skutecznej determinacji. C.d.b.-:) P.S. powiedz mi, czy kiedykolwiek zrobiłeś swojej żonie śniadanie?



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-20, 09:28:58               Odpowiedz

            Odnośnie determinacji to wszystko się zgadza. Zdecydowanie mi jej brakuje.

            Żonie śniadanie do łóżka i inne niespodzianki robiłem zdecydowanie częściej na początku małżeństwa, ale to raczej oczywiste.

            Mimo wszystko, obecnie często przygotowuje śniadanie dla rodziny w niedzielę.

            Codziennie żona nie wstaje do różnych rzeczy, mam na myśli przybiera, podaj, wynieś, czegoś zapomniałam.

            Tak samo sprzątanie bałaganu w naszym salonie z aneksem kuchennym (czyli głównym miejscu życia) wieczorem i rano. Zwłaszcza rano żona jest zadowolona bo nie lubi po pobudce iść w bałagan i sprzątać. Często lagunę i rozładowuje zmywarkę. Zmywam i odkurzam parter. Wodze i przywożę dzieci i do szkoły i na zajęcia. I ona to docenia (tak mi się wydaje). Natomiast jakiś romantycznych gestów to raczej jest mało, ale ostatnio dostała sporo perfum i biżuterii, kupuje jej z zaskoczenia rzeczy użyteczne, bardzo dobrej jakości, które znajdzie w necie i chciałaby mieć ale żal jej wydać pieniądze a wiadomo że by się przydało, lub np. ona lubi w cukiernictwie się obracać i ostatnio kupiłem jej profesjonalne przybory.



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-20, 11:01:11               Odpowiedz

            Zaczekam na mimblę1 co ona też Tobie napisze oryginalnego i zaskakującego typu,że Twoja mama może np.zejść z tego świata,itp.,bo ja nie mam takiej cierpliwości jak ma mimbla1 do Ciebie. Ona chyba Tobie wierzy,więc pewnie będzie temat ciągnęła. Też jeszcze coś pewnie napiszę, ale chwilowo męczy mnie Twoja niedojrzałość i takie bluszczowate zachowanie. To mnie zniechęca. Lubię pomagać,gdy widzę współpracę. Bluszczowatości nie cierpię! Pa.P.S. sam potwierdziłeś, że jesteś narcyzem,nie korzystasz z zasobów determinacji, nie masz planu na dalsze życie. Chyba chcesz, by ktoś obcy podjął za Ciebie decyzję? To jest niepoważne! Niedojrzałe. Zasmucające psychologicznie i to bardzo. Wiem,że fajnie jest tak się przytulić do kogoś i w sposób bluszczowaty go zagarnąć do siebie,ale to nic nie daje,jeśli chodzi o rozwiązanie jakiegokolwiek problemu. Praca nad sobą jest przypisana każdemu człowiekowi. Koniec i kropka! Przed wysłaniem czytaj co napisałeś,bo tu nie ma funkcji: edytuj. Potem czytam: często lagunę...w domyśle= ładuję.-:) przybiera...w domyśle żona =przybiega?-:) Czytaj treści przed wysłaniem moje drogie dziecko.-:)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-20, 11:23:04               Odpowiedz

            Widzę, że ktoś tu ma idealny predyspozycje do pracy śledczego w policji.

            Tam zasady o sobie przesłuchiwanej nie wolno wierzyć :)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-20, 11:44:33               Odpowiedz

            Miałam kiedyś nawet taką propozycję. Masz nosa. Gratuluję. A jakie masz zdanie o Trollach w Internecie? Najbardziej mnie interesuje obszar Trolli opłacanych? Powiedz mi skąd się biorą takie gadziny?! Czy serio ludzie zrobią wszystko dla/za pieniądze? Te tematy mnie bardzo interesują. Zwłaszcza osobowości tych ludzi. Śledcza przecież jestem.-:)



          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-20, 11:51:48               Odpowiedz

            P.S. bluszczowaty człowiek====== "2.taki, który wykorzystuje kogoś lub coś jako swoje oparcie, bez którego nie mógłby istnieć." P.S.2. zulek85, czy Ty jesteś człowiekiem bluszczowatym? To straszne jest!



          • zulek85, zulek85, zulek85, zulek85................

            Autor: fatum   Data: 2023-09-30, 16:01:27               Odpowiedz

            Człowieku śniłeś się mi. Czyżbyś miał coś ciekawego do napisania tutaj? Zatem nie trzymaj tej dobrej wiadomości tylko dla siebie. Podziel się ze mną. Jak chcesz, to może też podzielić się i z mimblą1.-:) Ale dla/do niej pisz inaczej niż do/dla mnie. Wiem, że wiesz dlaczego? Pozdrawiam cieplutko.Czekam.-:)




          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: fatum   Data: 2023-09-19, 18:11:23               Odpowiedz

            Mimbla1 sorki,że się wtrącę,ale proszę,abyś nie mówiła,że żona sobie nie poradzi. To jest niepotrzebne nikomu. Może się żona dokształcić i jest to dobre rozwiązanie. Jesteś Kobietą mimbla1, to trzymaj stronę Kobiet. Sorki,ale musiałam to napisać, bo inaczej bym się chyba udusiła,gdybym tego nie zrobiła. Lubię trzymać stronę Kobiet będących na gorszych pozycjach życiowych. Żona naszego Bohatera jest na paskudnej sytuacji życiowej. Pomóżmy jej. Proszę.




          • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

            Autor: zulek85   Data: 2023-09-17, 20:52:01               Odpowiedz

            Zapomniałem jeszcze dodać dwóch rzeczy.
            Po pierwsze tak samo jak z lateksem mam z futrami. Dlatego też zima to dla mnie bardzo ciężki okres bo jak widzę taką kobietę lub dziewczynę wystrojoną to nie mogę oderwać od niej wzroku, a może mi się żeby żona była w to ubrana.

            Po drugie to jak się tak zastanowię to w sumie nie podałem kompletu takich informacji jak tutaj nawet na terapii. Być może terapeuta nie pytał albo jakoś po prostu to nie wyszło. Ale właśnie zauważyłem że podałem tutaj całokształt swoich marzeń i pragnień ;)



    • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

      Autor: Natalie1   Data: 2023-09-29, 14:27:07               Odpowiedz

      A ja Ci powiem schudnij!nie pij! Gwarantuje Ci,ze zaczniesz sie od razu lepiej czuc.Ja wiem,ze trudno sie zabrac za sport,cwiczenia,ale sa sposoby na schudniecie bez cwiczen.Alkoholu tez nie trzeba pic.Ja Ci gwarantuje,ze bedzie lepiej.A reszte odloz na potem.Jest tyle fajnych rzeczy w zyciu,co mozna robic,tyle mozliwosci,tylko trzeba otworzyc oczy i chciec! schudnij!



    • RE: 39 lat i fatalne, ustawione przez rodziców życie.

      Autor: zulek85   Data: 2023-10-02, 10:16:16               Odpowiedz

      Bardzo ciekawe stwierdzenie, nie patrzyłem do tej pory na tą sytuację, że może być związana na przykład z nerwicą lękową.

      Po lekturze z linku, rzeczywiście wiele objawów do mnie pasuje, na przykład takich jak ciągły stres, bóle brzucha, bóle głowy, brak koncentracji, ciągłe rozdrażnienie i inne.

      Z metod leczenia niezbyt ciekawe wydają się benzodiazepiny. Nieco wiem o ich działaniu, bo kiedy skręciłem kolano, a także miałem mocne bóle kręgosłupa to brałem Tramadol. Z tego co wiem to tak naprawdę najsłabszy z opiatów. Znam jego działanie na układ nerwowy, i mogę potwierdzić że człowiek jest wtedy wyluzowany i problemy znikają, co zapewne jest przyczyną rekreacyjnego zażywania przez ludzi.

      Jeżeli chodzi o psychoterapię, to na kilku już byłem, i ustalone zostały przyczyny obecnego stanu rzeczy. Nim udałbym się do psychiatry musiałbym rzeczywiście odbyć konsultacje psychologiczną pod kątem rzeczywistego istnienia nerwicy lękowej.

      Prawdopodobnie skłoniłbym się bardziej do farmakoterapii przecinek z tego powodu, że moja sytuacja życiowa jest taka, że niestety nie mogę usunąć elementów które przeszkadzają. w postach pisałem, że nie usunę z tej układanki w jakiś sposób matki, tak samo niezbyt mądrym rozwiązaniem byłby rozwód. Moja sytuacja jest dosyć skomplikowana i pełna napięć, tak jak piszesz, i największy w niej problem polega na tym że żyję w tej sytuacji na co dzień i nie mogę tak jak pisałem wcześniej jakiś elementów z tego życia usunąć, a w wielu miejscach czytam że podstawową metodą zmiany życia jest zaprzestanie zadawania się z toksycznymi ludźmi.

      Jestem bardzo ciekaw na ile zadziałałaby farmakoterapia, bo naprawdę chciałbym poczuć się dobrze, w moim rozumieniu to chociaż normalnie.

      Stwierdzenie o znalezieniu sobie pasji i hobby, jest w moim przypadku nierealne. Żyję w takiej sytuacji, że myślę o przeszłości, zamartwiam się przyszłością, moje relacje rodzinne są dosyć napięte, ja bardzo chciałbym znaleźć sobie hobby i pasję, ale myślę że można to zrobić w ramach relaksu jak ma się spokojną głowę i ułożone życie.



      • herbownik od moderacji

        Autor: mimbla1   Data: 2023-10-02, 11:46:55               Odpowiedz

        @herbownik

        Przykro mi, ale Twój wpis musiał wylecieć z uwagi na załączonego linka. Technicznie nie mogę usunąć części postu, albo całość zostaje albo wylatuje.
        Nasze forum nie jest działem ogłoszeń ani miejscem, gdzie się niskim kosztem zdobywa czytelników bloga.
        Zapraszamy do rozmowy, bez linków :)