Wątki na forum
Strona główna forumRegulamin forum
- Chcę się podzielić :-) (390)
- To byl taki sliczny chlopiec... (106)
- Jestem nieśmiertelna. (74)
- Rozwód (9)
- Prokrastynacja (109)
- Zazdrosc meza (49)
- Tutaj są rozmowy o wszystkim i o wszys... (1374)
- Czy stres może generować azs? (3)
- Trudna relacja matki z córką (73)
- Bezsenność (5)
- Tak obserwuję współpracowników (35)
- Brak energii do interakcji z ludźmi/as... (15)
- Straciłam przyjaciółkę. (8)
- Leniwy, bierny mąż. (119)
- Przedwczesny wytrysk i oziębłość żony (8)
- Hipnoza regresyjna uboczne skutki (4)
- Problemy ze mną (21)
- Patologiczna rodzina (2)
- Brak akceptacji dziecka z poprzedniego... (142)
Reklamy
Forum dyskusyjne
- Autor: TAsiakaowaka Data: 2025-01-19, 20:39:44 Odpowiedz
Generalnie to temat rzeka. Jednak czuje, ze w niej tonę. Od prawie 10 lat miałam przyjaciółkę. Poznałyśmy się w pracy, w której codziennie spędzaliśmy razem około 5 godzin. Pierwsze lata były idealne, tak zwane bratnie dusze. Z biegiem lat obie przechodziłyśmy różne zawirowania życiowe, które nas zmieniały. Od dwóch lat czułam, że nie jest i nie będzie już jak dawniej. Jednak trwałyśmy w codzienności bez większych zmian. Zmieniła się to, że praktycznie przestałyśmy się spotykać po pracy. W ubiegłym roku zmieniło się nieco moje stanowisko w naszej pracy. Pełniłam rolę zastępcy kierownika, miałam więcej obowiązków i stresu. Zwierzałam się jej że swoich frustracji a ona je rozumiała i zapewniała, że sama ma dość tego co dookoła. Sama czułam, że nie nadaje się emocjonalnie na to stanowisko, jednak ambicja nie pozwalała mi z tego zrezygnować. Dodam, że przez to stanowisko byłam mniej dostępna we współpracy z nią, co również mi ciążyło...
Nagle po roku od tej zmiany, oznajmiła mi, że odchodzi z pracy- jako powód podała, że potrzebuje zmiany trybu pracy. Po tylu latach ciężko mi było bardzo z tą wiadomością ale wspierałam ją w tej decyzji, wierząc że tego faktycznie potrzebuje i to będzie dla niej lepsze. Sądziłam, że kończy się era wspólnej pracy i kontakt zostanie typowo towarzyski.
Ostatnie kilka miesięcy wymieniliśmy kilka wiadomości, ona reagowała na moje. Jednak czułam , że coś jest nie tak i poprosiłam o wytłumaczenie co się stało? Czy gdzieś popełniłam błąd? I dostałam odpowiedź - "różnica charakteru, kiedyś było fajnie ale sie zjeb**, czuła się zmanipulowana. Ja mam ciężki charakter, z którym ciężko sie wspólpracuje, to nie tylko jej opinia i musiała odejść bo myślała, że się udusi. Sama ma trudny charakter i wolała to dusić w sobie, co doskonale znam"
3 tyg przed jej odejściem była na mojej kolacji urodzinowej. Gościłam ją w domu z mężem. Nie dawała żadnych znaków, że tak mnie odbiera, tak się czuję... Nie jestem idealna, podchodzę bardzo emocjonalnie do prawie wszystkiego, łatwo się frustruje przy nadmiarze spraw, ale nawet jak było to ona je podzielała, sama narzekała na podejście do wielu rzeczy w naszej pracy... Minął dopiero tydzień od tej wiadomości a ja nie mogę przestać o tym myśleć... miesiąc przed odejściem wyznałam jej ile zarabiam i usłyszałam później Wytyk na spotkaniu towarzyskim, że stawiam drinki bo do biednych nie należę. Czy to był gwóźdź do trumny? Nigdy nic nie zrobiłabym przeciwko niej, nie manipulowałam i zwyczajnie chciałabym usłyszeć co takiego zrobiłam... nie będę miała tej okazji, znam jej konsekwencje. Proszę o rade co powinnam zrobić aby w spokoju spróbować żyć dalej... - Autor: Calmi Data: 2025-01-19, 21:47:39 Odpowiedz
"Proszę o rade co powinnam zrobić aby w spokoju spróbować żyć dalej..."
Po pierwsze przeżyć smutek po stracie, ból , wypłakać się ,wyżalić , potem pocieszyć się, że nie była to widocznie tak dobra przyjaciółka skoro nie potrafiła znieść Twojego awansu zawodowego.
Może była słaba i zazdrość przesłoniła jej to co Was kiedyś łączyło i może cierpiała ze jej się nie udało . Może też miała aspiracje, ambicje i sądzi ,że nie potraktowano jej sprawiedliwie ?
Jakby nie było .
Czasem tak w życiu bywa ,że jest nam z kimś po drodze ,ale zmieniamy się, czasem sytuacja się zmienia i nasze drogi się rozchodzą ,ale zawsze przychodzą nowi ludzie , Może ,niekoniecznie zastapią Ci od razu tę stratę ,ale zawsze warto dać szansę komuś innemu .
- Autor: TAsiakaowaka Data: 2025-01-19, 23:20:40 Odpowiedz
Dziękuję. W Twoich słowach usłyszałam, że ma prawo tak to odczuwać. Przeżyć żałobę po tym co było i nie wróci, zaakceptować niestety nawet to czego nie rozumiem.
- Autor: fatum Data: 2025-01-19, 22:00:12 Odpowiedz
Kompletnie nie rozumiem tego:"Nigdy nic nie zrobiłabym przeciwko niej, nie manipulowałam i zwyczajnie chciałabym usłyszeć co takiego zrobiłam... nie będę miała tej okazji, znam jej konsekwencje." Czemu nie będziesz miała okazji? Wyjechała z kraju? A masz do niej e-maila, telefon? Nie kumam tego, że Ty nie będziesz miała okazji? Poza tym za bardzo mi sugerujesz swoje myślenie, w którym jest nadinpretacja. Wymyśliłaś sobie,że ona Ci zazdrości pieniędzy.Jesteś pewna,że tak jest? Mam więcej pytań,ale przecież nie! wiem, czy Ty mi w ogóle odpiszesz? Gdyby się tak stało,że mi nie dasz odpowiedzi, to ja nie obrażę się, bo ja lubię ludzi i lubię im pomagać. Pozdrawiam serdecznie.
- Autor: TAsiakaowaka Data: 2025-01-19, 23:28:57 Odpowiedz
Chciałabym poznać sedno - mieć szansę odnieś się lub zrozumieć swój najmniejszy błąd.
Nie wyjechała, lecz jej silną cechą jest upór - jeśli skreśliła kogoś to doszczętnie. Nawet nie odczytała mojej odpowiedzi na tą jej wiadomość, w której prosiłam o rozmowę. Tak, nadinterpretuje bo łatwiej się pogodzić z krytyką, stratą, brakiem akceptacji gdy zna się jej powód. - Autor: fatum Data: 2025-01-19, 23:40:09 Odpowiedz
A Twój mąż wspiera Ciebie w tej trudnej dla Ciebie sytuacji? A może mąż wie, że Ty lubisz nadinpretacje i w ogóle z Tobą już nie chce rozmawiać o niej? Czy Twoje relacje z mężem są na przyzwoitym poziomie? Jeśli moje pytania nie odpowiadają Tobie, to mi to od razu napisz, proszę. Lubię zadawać pytania,bo tylko one pomagają w budowaniu relacji ogólnospołecznych. Ty chyba lubisz tak ogólnie ludzi? Masz tylko 1przyjaciółkę? A przyjaciółka ma męża? Pomyśl, czy moje pytania irytują Ciebie? Mocno?
- Autor: mrrru Data: 2025-01-20, 00:10:35 Odpowiedz
Rozumiem Twoje pytanie "co zrobiłam źle?". Otóż nic.
Co powiesz na taką perspektywę:
Twoja była przyjaciółka to szurnięta baba, ale dobrze się z tym ukrywała. Wydawało Ci się, że jest inaczej. Zmanipulowała Cię. Skoro Tobie manipulację zarzuciła, to znaczy, że z ten temat jest jej nieobcy. Dopóki ta znajomość przynosiła wam korzyści, to było fajnie, jak z powodu tego co napisałaś trochę się rozluźniła - to zaczęła szukać powodów do zakończenia, zwalając oczywiście winę na Ciebie, bo sama jest przecież chodzącą doskonałością(*). ;-)
Nie daj się teraz zmanipulować i wpędzić w poczucie winy.
Widziałaś świat przez różowe okulary, to jest typowe na początku zauroczenia, potem przychodzi proza życia i się zaczyna dostrzegać mankamenty. A potem one zaczynają przeszkadzać i mamy rozwód.
Jedyne co, to uwierzyłaś w swoją wizję tej przyjaźni, a jak "przyjaciółka" zeznała, jej wersja rzeczywistości była inna. Albo najpierw była jakaś, a potem się zmieniła. Albo nią manipulowała. Albo manipuluje i kłamie teraz. Jak było naprawdę to teraz już trudno wyczuć, bo prawda obiektywna nie ma znaczenia, ważne, jak ktoś ją widzi lub co sobie o niej wyobraża.
I chyba błędne jest przekonanie, że to co jest dzisiaj, będzie też i jutro. Chcemy, żeby fajne rzeczy trwały wiecznie (albo do śmierci przynajmniej), ale jak się przyjrzeć rzeczywistości, to tak najczęściej nie jest.
Ja bym się cieszył z tych lat, w których było Ci z tą przyjaźnią dobrze i postarał się się zminimalizować czas, w którym Cię to gniecie. Wtedy bilans ogólny będzie dodatni.
Szkoda zatruwać teraźniejszość rozgrzebywaniem przeszłości, szkoda na to energii i zdrowia. Przecież nie chcesz sobie szargać psychiki przez jakąś niechętną Ci obecnie osobę?
Czy straciłaś przyjaciółkę? Straciłaś wyobrażenie, że ta osoba jest Twoją przyjaciółką. W takiej ułudzie żyje się fajnie, a potem rzeczywistość się zmienia, albo złudzenia pryskają. Żal za złudzeniem? Ja bym się cieszył z urealnienia wyobrażeń.
Powyższe, to tylko mniej bolesne perspektywy tego, co opisałaś. Czy prawdziwe to nie wiem, ale możliwe do rozważenia. - Autor: DieselSiostra Data: 2025-01-20, 03:13:46 Odpowiedz
Wyobraź sobie taką poradę na foru:
"- nawiązałam romans w pracy z żonatym kolegą, przeraża mnie intensywność, z jaką on się w to angażuje, chcę się od tego uwolnić. Co robić?
- zmień pracę jeśli możesz, utnij albo mocno ogranicz kontakt".
Niestety widzę tu analogię. Praca to nie jest miejsce na romansowanie, ale i też nie na zbyt zażyłe przyjaźnie. Twoja przyjaciółka najwyraźniej czuła się osaczona. Zastanów się, dlaczego tak się do niej zbliżyłaś. Jakie deficyty masz w małżeństwie, że szukasz poza nim quasi związku.