Forum dyskusyjne

Nienawiść i agresja w związku.

Autor: MateoBro   Data: 2023-10-16, 10:19:33               

Dzień dobry forumowicze!

Czy nienawiść niszczy? Pochłania.
Czy agresja niszczy? Sprawia, że jesteśmy cieniem siebie.

A jak wygląda połączenie nienawiści i agresji?

Chciałbym maksymalnie po krótce opisać to co wydarzyło się w moim 7 letnim związku.

Kilka dni temu zabrałem wszystkie swoje rzeczy i wyprowadziłem się. Miałem już dość poniżania mnie, niszczenia poczucia własnej wartości, agresji werbalnej i pogłębiającej się ogólnie ujmując psychozy ze strony partnerki (więcej na ten temat poniżej).

_____

Od początku:

Wprowadziliśmy się rok temu. Zakasałem rękawy, wyremontowałem mieszkanie, abyśmy wspólnie z dziewczyną mieli swój własny spokój. To był priorytet. Pieniądze problemem nie były. Podział wkładu 50/50, aby każdy z Nas czuł się dobrze i sprawiedliwie.

I tak zaczęło się normalne życie. Oboje wyczyściliśmy głowy z tego co było, skupił się na pracy, zainteresowaniach. Oboje mieliśmy mieć przestrzeń dla siebie... tak miało być, natomiast wyszło zupełnie odwrotnie.

Zaczęło się od pieniędzy.

Jako, że jestem człowiekiem który myśli nie tylko tym co jest teraz - zostawiłem wynajem poprzedniego mieszkania. Został na nim mój młodszy brat. Przez myśl mi nie przeszło, abym tu wrócił.

Pieniądze niszczą każdy związek, jeżeli stają się głownym podmiotem egzystencji. Nie ważne czy ich brakuje, czy jest ich za dużo. Dziewczyna zaczęła z czasem generować sobie w głowie coraz to nowsze i bardziej wymyślne problemy. Definiowanie swojej własnej wartości i bytu zaczęło być oparte na tym co posiada.

Praca w szkole specjalnej (autyzm, niepełnosprawności) przestała jej odpowiadać. Nie chcielibyście usłyszeć tego wylewu nienawiści do tych dzieci, który ja słyszałem na co dzień.

Tu zaczęła się nienawiść, z czasem przelewana na mnie. No bo jak publicznie w szkole, będąc nauczycielem można pokazywać nienawiść do otoczenia i uczniów?

Zacząłem przyglądać się temu bardziej. Zadawać sobie pytania, czy te zachowania się rozwiną. Nie pracowała nad nimi. Nie próbowała mnie nawet słuchać. Wszystko co mówiłem, było złe. Ona ma jedyną słuszną rację. Myślę - dobrze, zatem skupię się na swojej pracy, nie będę brał udziału w jej problemach. Również źle. Nie słucham, jestem głupi, nic nie robię, jestem nikim i wiele innych różorodnych przymiotników o agresywnym charakterze.

Aż tydzień temu..

Kończę pracę. Piszę do dziewczyny, że nie dam rady nagrać filmiku (z treningu) dzisiaj, ponieważ jestem zmęczony. Jutro też jest dzień, nic nie ucieknie.

A tu nagle z jej strony informacja zwrotna, abym wypieprzał. Moje poczucie bezpieczeństwa legło w gruzach. Ciągłe w kółko powtarzanie,że niszczę jej życie i karierę (której de facto w tym obszarze nie ma). Moje myśli były natychmiastowe - uciekaj.

Zabrałem swoje "zabawki" - stanowisko pracy, wszystkie rzeczy, które i tak nie mają dla mnie znaczenia.

Najważniejszy jest człowiek. Rzecz to domena wymysłu.


Wkopałem się na tyle, że po kilku dniach zrozumiałem że jestem i byłem uzależniony emocjonalnie od jej osoby. Moja postawa i tryb funkcjonowania to jedno wielkie poświęcenie.

Wyprowadzając się, wiedziałem że ma siostrę z którą będzie w kontakcie i uzyska pomoc, kiedy mnie nie będzie. Natomiast ta pomoc okazała się potęgowaniem agresji i nienawiści wobec mnie. Nie miałem zamiaru wracać. Rozumiem, że potrzeba dużo czasu, aby każdy z Nas wziął udział w terapi i poukładał sprawy na nowo i móc próbować ratować co zostało. Aktualnie nie widzę perspektywy..

Okazało się, że wszystko chodzi tylko o pieniądze.. których nigdy Nam nie brakowało. Podjęcie próby rozmowy jak dorośli ludzie, skończyło się atakiem najgorszych słów w moją stronę, zastraszaniem siostrą. Stałem i patrzyłem jak dziewczyna wygina sobie nerwowo palce i wzrok ma, jakby miała mnie zaatakować. Mi pozostał tylko żal.

Zawsze powtarzałem. Nie walczmy ze sobą. Kochajmy się i szanujmy. Jedyne z czym można walczyć, to praca i nasze co dzienne problemy, które sami sobie generujemy.

W jej oczach widzę ogromną agresję wobec mnie..
Czy praca z osobami z zaburzeniami psychicznymi (to jej główny zawód), mógł przyczynić się do tego, że część zachowań i rozumowania przeszło na nią samą?

Jak zamykam oczy wieczorem, to widzę tę wspaniałą dziewczynę w której się zakochałem. Zdeterminowaną, uśmiechniętą, życzliwą. Płakać mi się chce, kiedy porównam to z czasem obecnym.

_____

Dlaczego ludzie dążą do tak dysfunkcyjnego funkcjonowania? Nakręca ich to? Daje pewnego rodzaju ulgę i motywację, kiedy drugiego człowieka w taki sposób traktuje?



Brakuje mi mądrości i sił, aby zrozumieć to wszystko.
Aktualnie wróciłem do brata, kotów i psów. Czuję się bezpiecznie, staram się skupić i wyciszyć, choć 'dopada' mnie wewnętrzny niepokój.

Chciałbym podyskutować, znaleźć inną perspektywę.




Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku