Forum dyskusyjne

RE: Chciałbym być sob±

Autor: 11223344   Data: 2020-06-08, 22:15:41               

Dziękuję za odpowiedzi. Trochę mi się zeszło, ale o tym dalej.

Najpierw chciałbym bardzo bardzo szczególnie podziękować Tobie mimbla1.
Chyba już samo otworzenie się ze swoimi problemami przed kim¶ kto słucha i rozumie ma wielk± moc. A wszystkie Twoje wpisy podziałały na mnie wręcz koj±co. Szczególnie, że wiele razy zaskoczyła¶ mnie tym, jak trafnie i precyzyjnie nazywasz po imieniu pewne sprawy, i nadajesz im taki trochę bardziej pozytywny wydĽwięk, niż ten, do którego przywykłem, w całym tym zastanawianiu się nad sob±.
Podczas ostatnich dni, od Twojej pierwszej odpowiedzi zacz±łem czuć się coraz bardziej normalnie, uspokojony, niejako rozgrzeszony, mniej samotny, coraz mniej needy, jak to się mówi. Do tego stopnia, że prawie nie zwróciłem uwagi na pewne efekty uboczne, które się z tym wi±ż±, a kiedy już u¶wiadomiłem to sobie, w pierwszym odruchu nawet nie przyszło mi do głowy, żeby odpisuj±c o tym wspomnieć, tak, jakbym zapomniał po co tu jestem, lub nie chciał zepsuć tego wrażenia, że wła¶ciwie tak wiele tych przerażaj±cych mnie zmor udało się oswoić i pewnie, gdybym odpisał tego samego dnia, moja odpowiedĽ brzmiała by tak, żeby było widać, jak fajn± tak naprawdę jestem osob±, może po prostu chciałem pogadać, ale w takim razie już wszystko gra, dzięki, jest ok.

Wczoraj pomy¶lałem sobie, że jednak to nie konkurs piękno¶ci i nie mogę tutaj pozwolić sobie na nieszczero¶ć, przemilczenie tego, co wydaje mi się chore - w końcu o tym chciałem opowiedzieć - o moich prawdziwych odczuciach.

Ale najpierw odniosę się do "dużej wrażliwo¶ci", o której napisała¶ - szczerze mówi±c, jestem pewien, że wła¶nie ta cecha jest jedn± z moich najważniejszych cech, jedn± z tych pierwszych, które stanowi± jakby fundament osobowo¶ci, jedn± z tych najmocniej oddziaływuj±cych na cał± resztę.

Z biegiem czasu ¶wiadomo¶ć mojej dużej wrażliwo¶ci zaczęła stawać się dla mnie coraz bardziej jednoznaczna, również coraz bardziej akceptowana i używana ¶wiadomie, a nawet wpływaj±ca pozytywnie na moje poczucie warto¶ci.

Wcze¶niej, w okresie buntu wykonałem ogromn± pracę, żeby stępić swoj± wrażliwo¶ć. Może wtedy nie nazywałem tego tak precyzyjnie, jednak widziałem, że mam pewn± cechę, która sprawia, że w sposób naturalny dla siebie moje my¶li, zachowania, reakcje, zainteresowania s± inne niż w¶ród osób, do których chciałem się wówczas upodobnić - tych mniej refleksyjnych, ale w mojej ówczesnej ocenie również bardziej dojrzałych, pewnych siebie, dorosłych, męskich, lepiej dopasowanych do realiów ¶wiata, jakim go wtedy widziałem.

Jeszcze wcze¶niej, w dzieciństwie moja wrażliwo¶ć była tak naturalna, że zupełnie nie zdawałem sobie z niej sprawy. Ale moja wrażliwo¶ć wtedy, w poł±czeniu z moimi dziecięcymi: inteligencj±, wszechstronnymi uzdolnieniami, urod±, otwarto¶ci±, kreatywno¶ci± sprawiała, że zawsze się wyróżniałem. Ale nie byłem jednym z tych dziwaków - outsiderów, wręcz przeciwnie - wła¶ciwie dzisiaj mógłbym powiedzieć, że z moj± łatwo¶ci± wyrażania swoich my¶li, głębokich uczuć, wielkim urokiem i kilkoma innymi cechami byłem raczej kim¶ w rodzaju gwiazdy - pupilka, niemal małym artyst±, dzieckiem traktowanym jak prawie genialne, którym zachwycali się nauczyciele, przyjaciele rodziny, rodzice, ale też od pewnego momentu np. koleżanki itd.

Z jakiego¶ powodu moje pomysły i zachowania bardzo często wywoływały tak duże pozytywne emocje, sympatie, wzruszenia, zachwyt, pochwały, że do¶ć szybko zaczęło towarzyszyć temu we mnie uczucie pewnego zażenowania, a nawet wstydu. Czułem się trochę jak ksi±żę - je¶li kto¶ w grupie był prowadzony za r±czkę - to ja, podawany za wzór - ja, proponowany przez nauczycielkę na przewodnicz±cego - ja, wybrany do głównej roli w przedstawieniu szkolnym - ja, jedyne dziecko, któremu nauczycielka - postrach szkoły okazywała sympatię - ja, jedyny uczęszczaj±cy na zajęcia dodatkowe dla najzdolniejszych, pomimo jeszcze nieregulaminowego wieku - ja. W przypadku konkursów np. literackich, plastycznych - wygrywałem wszystkie możliwe konkursy, na które nauczyciele tak chętnie wysyłali moje prace. Chyba widzieli we mnie duże zdolno¶ci, talenty i pewnie t± wrażliwo¶ć.
Co do tego sposobu, w jaki czułem się odbierany i traktowany, je¶li mógłbym użyć porównania do postaci z popkultury - powiedziałbym: mały Harry Potter.

W ostatnich klasach podstawówki zacz±łem coraz mocniej odczuwać dyskomfort bycia pupilem i zacz±łem trochę lekceważyć nauczycieli, zacz±łem szukać przygód w¶ród dzieciaków, które większo¶ć czasu po szkole spędzały na ulicy.

Na pocz±tku liceum, ponieważ starałem się przykładać - ze względu na, jak my¶lałem, większ± powagę miejsca, w którym się znalazłem, znów szybko stałem się pupilem, dzieckiem, które było jednym z tych klasowych wzorów. Tym razem jednak do¶ć szybko poczułem się zbyt pewnie, i zacz±łem się popisywać, robić z siebie gwiazdę, a pupilem już na pewno być nie chciałem. Zbiegło się to w czasie z odkryciem uroków alkoholu, wagarów, itd. PóĽniej zacz±ł się etap, o którym już pisałem we wcze¶niejszych wpisach - kreowania się na badboya i tępienia mojej wrażliwo¶ci. Wtedy, zamiast ze swoim pupilkiem, Ci sami nauczyciele mieli do czynienia już z jednym z najbardziej bezczelnych, aroganckich i zbuntowanych uczniów w szkole.

Wiem, to znowu kawał tekstu, ale często my¶lę, że w tej mojej ewolucji co¶ musiało pój¶ć nie tak, a na wszystko wpływ miała, jak s±dzę wła¶nie moja wrażliwo¶ć.


I teraz chciałbym przeprosić, że po otrzymaniu tak pozytywnie zaskakuj±cej mnie pod każdym względem odpowiedzi i szybszej niż mógłbym przypuszczać, ja przez tyle czasu nie odezwałem się. To jest wła¶nie jeden z objawów moich problemów. Analogiczne sytuacje zdarzaj± mi się w życiu, poznaję kogo¶, ku mojemu miłemu zaskoczeniu kontakt jest ¶wietny, rozmowa (lub np. kilka rozmów) interesuj±ce, i czuję się dobrze, i że mam to czego tak chciałem, być może to pocz±tek, nowej, ciekawej znajomo¶ci i wiem, że miałem wieczorem zadzwonić i... nie chce mi się. Ani wieczorem, ani jutro, ani za 3 dni. Czuję jakby to już było nieważne, a moja chęć poznania kogo¶, nawi±zania relacji tylko chwilowym kaprysem, który już czę¶ciowo został zaspokojony i więcej mnie nie interesuje. Chciałbym, ale póĽniej, nie dzisiaj.

Drug± kwesti±, któr± nazwałem na wstępie efektem ubocznym, jest do¶ć specyficzny problem z odczuwaniem i nie wiem, rozładowaniem emocji.
Mówi±c wprost, podczas naszego pisania wyzwoliły się we mnie pewne emocje, dodatkowo, jakby tego było mało, emocjonalna pisanina z fatum sprawiła, że emocje, chociaż negatywne, zmieniły się i stały się tak silne, że zacz±łem fantazjować na temat seksu z moim wyobrażeniem tej osoby.

I nie, to nie jest trolling ani prowokacja. Po prostu nie wiem co robić z takimi emocjami, jak to jest, że w czasie takiej kłótni - pyskówki dostaję ochoty, żeby pój¶ć z tak± osob± do lóżka.

Takie podniecenie po jakim¶ czasie mija i często już nigdy nie wraca, jakby było jednorazowe, przy poznaniu nowej osoby.

I tu jest podobna kwestia, jak przy zawieraniu znajomo¶ci, że co¶ przez chwile odczuwam, takie czy inne zainteresowanie, a wkrótce to po prostu samo znika.


I to wszystko jest jak s±dzę, trochę niepokoj±ce.




Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż tre¶ć wszystkich wpisów w w±tku