Forum dyskusyjne

FAŁSZYWA PRZYJACIÓŁKA

Autor: nieufna13    Data: 2023-08-23, 23:47:45               

Muszę się wygadać. Pls.
Myślałam, że mam przyjaciółkę. Ale do rzeczy:

Mianowicie - w lipcu, moja siostra była w bardzo ciężkiej sytuacji psychicznej. Będąc w Holandii - próbowała popełnić samobójstwo. Tkwi w bardzo toksycznym związku, ale tu nie o tym. Wyjechała tam do pracy, ale z nieodpowiednią osobą. Jej partner rozbił jej telefon i zostawił ją bez żadnego kontaktu z rodziną.

Pewnego wieczoru otrzymałam telefon z obcego nr. Siostra wołała o pomoc i błagała, abym zabrała ją z Holandii i od tego patusa.
Niewiele myśląc, chciałam wsiąść w auto i po nią jechać, ale druga siostra - myśląca logicznie, uznała, że lepiej będzie jak polecimy po nią samolotem. Poprosiłam zatem moją "przyjaciółkę", aby przyszła do nas i pomogła nam ogarnąć te bilety i sprawy związane z lotniskiem, gdyż ona pracowała w Hola przez ponad 3 lata. I latała samolotami.

Bilety kupowane na cito okazały się bardzo drogie. Łącznie wyszło nam 10k, za bilety tam i z powrotem. Nie mieliśmy takich pieniędzy. Dlatego tę kwotę pożyczyła mi moja "przyjaciółka".
Zarówno ja, jak i moja siostra uświadomiłam ją, że pieniądze oddamy jej w ratach w ciągu miesiąca, maksymalnie dwóch, gdyż nie jesteśmy w stanie oddać jej na raz całości. Zgodziła się.

Do tego doszło jeszcze ok. 2k za bilet tego patusa, bo "on sam wracać nie będzie" oraz inne wydatki typu uber (siostra mieszkała ok. 40 minut drogi od lotniska). Proszę, nie drążcie, dlaczego go zabrałyśmy. Bo z tego tekstu, powstanie książka.

Kiedy wróciliśmy do kraju. Moja "przyjaciółka" chciała, abym jednak od razu oddała jej całość.
Mało tego - chciała nas wziąć na "litość".
Zaczęła wypisywać do mojej siostry, że "ona może na dniach dostać ofertę pracy za granicą i potrzebuje tych pieniędzy, bo nie ma za co jechać".
Siostra jej oddała od razu 3k, ja jeszcze dorzuciłam 2k. Zatem łącznie miała 5k.
I nadal marudziła, że nie ma pieniędzy na wyjazd!
Zapewniłam ją, że do miesiąca będzie miała całą kwotę. (Czyli całe pozostałe 5k).

Minęły ok. 2 tygodnie. Przez ten czas "przyjaciółka" w ogóle się nie odzywała. Odmawiała spotkań.

Z siostrą, którą ściągnęłyśmy z Holandii są ciągle problemy. W domu jest beznadziejna atmosfera. Każdy jest zdenerwowany. Ja nie mogę spać. Jest kiepsko. Ciągle są poruszane tematy o toksycznym związku mojej siostry. A siostra jest ciągle w tym uwikłana i nie chce iść ani na terapię, ani na oddział.

Dzisiaj moja "przyjaciółka" wzięła mnie na rozmowę, którą w zasadzie sama wymusiłam.
Znamy się całe życie. "Przyjaciółka" doskonale wie, jak wygląda sytuacja mojej siostry. Zna jej partnera. Wie, że ten związek jest toksyczny.
Dlatego zapytałam "przyjaciółki", dlaczego nagle się od nas odwróciła i nie ma z nią kontaktu? Czy może też się u niej coś stało?
Okazało się, że "przyjaciółka" się obraziła, gdyż rzekomo "zdała sobie sprawę, że gdyby była w takiej sytuacji, jak moja siostra, to nie miałaby na kogo liczyć". Ja w tym momencie, słysząc te słowa normalnie, jakbym dostała obuchem w łeb!

Zaczęłam tłumaczyć "przyjaciółce", że sobie nie przypominam, aby ta, znalazła się w sytuacji zagrożenia życia!
Że przecież spłaciłam jej połowę tej kwoty, i że za 2 tygodnie dostanie drugą część!
Po czym, ta odparła, że "co jeśli musiałaby jutro jechać do pracy za granicę, bo dostałaby telefon? To co wtedy?" I że przez nas, jest bez kasy!

Przez 2h próbowałam jej wyjaśnić rangę sytuacji!
Tłumaczyłam, że gdyby ona również znalazła się w sytuacji zagrożenia życia, to te pozostałe 5k przyniosłabym jej w zębach! I aby przestała kłamać, że nie ma za co jechać! Bo wcześniej już jej spłaciłam połowę pożyczonej kwoty!
Usłyszałam za to w odpowiedzi, że się rzekomo przekonała "że umiesz liczyć, licz na siebie, i że ona chce ograniczyć ze mną kontakty."
Powiedziałam jej, że skoro tak, to szanuję jej zdanie i twierdzę tak samo. Oddam jej pozostałe pieniądze najszybciej, jak to możliwe i nie chcę mieć z nią żadnego kontaktu!

Pamiętajcie - nawet jeśli znacie się z domniemanym przyjacielem całe życie, zawsze byliście wobec siebie fair. To prawdziwych przyjaciół nie poznaje się tylko wtedy, kiedy wszystko jest super. Nawet nie w przysłowiowym szczęściu. Tym bardziej nie w biedzie!
Bo kiedy życie wikła się tak, jak sceny w filmie akcji, to ludzie, których znasz całe życie, przy których byłeś, kiedy oni mieli ciężko, którzy ci płakali w ramię, albo z którymi śmiałeś się do łez, to jeśli chodzi o pieniądze zostajesz całkiem sam i to wtedy Ty jesteś najgorszy! Bo śmiałeś zaufać i prosić o pomoc.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku