Forum dyskusyjne

RE: Czy to normalne?

Autor: Magdasienudzii   Data: 2024-12-18, 13:43:35               

twiedza Marta.

Owszem, mamy i inny maja za co Bogu dziekowac.....ALE, czesto mimo tego wszystkiego, rozgladaja sie za sznureA jak tak, to ja sobie na jeszcze wiecej pozwole i wejde z mrrru w polemike, oby nie jak krowa w szkode:)))

Generalnie bardzo mi sie ten wpis podoba, ALE ha ha ha
Nie umiem jakos bez tego ALE:))

"Znajdź sobie perspektywę, w której poczujesz się dobrze. Wybrałaś sobie taką dość bolesną. A nie mieszkasz na Ukrainie, nie lecą Ci bomby na głowę, męża nie biorą na front, masz co jeść itd. Połowa świata by się w ciemno z Tobą zamieniła."

Wiec, ale to nie bardzo mi sie widzi, choc jest sluszne poprawne i LOGICZNE.
Nasze emocje rzadza sie innymi prawami.
Ot, pojawiaja sie emocje i w emocjonalnym tylku maja slusznosc, poprawnosc i logike;)
Pojawiaja sie i pokazuja nam "stan rzeczy" w naszej duszy.
Wiem, wiem mozna to tsunami emocjonalne przepuscic przes tame umyslu i swiadomosci, tak zeby tsunami stalo sie szumiacym i szemrzacym strumykiem.
I nie powiem, bo jest to sposob, ale czy zawsze skuteczny - nie sadze....
Jakis czas temu wyrzucili mojego syna z pracy i on strasznie to przezywal, choc naprawde nie byla to praca marzen, no ale zal z niego az kipal.
Zal mi sie chlopa zrobilo, wiec wzielam sie za pocieszanie i mowie mu, w sumie to co i tu juz pisalam ze tragedia to jest jak ptak ci oko wykoli, jak tramwaj nogi upier...li
I ze na swiecie wojny, gwalty .....
I moj syn mi na to tak:
Czyli jak bym stracil reke, to bys mi powiedziala ze mam byc szczesliwy, bo kos tam stracil dwie rece?
No i mnie zatkalo, co nie czesto sie zdarza:))
Pocieszanie sie "ze inny maja gorzej" chyba nie jest dobrym pomyslem.
Choc, wiem ze nie calkiem o to Tobie, mrrru, chodzilo.
Pozwolilam sobie przerysowac sytuacje.
Ty, pokazales problem z innego punktu widzenia...ZDROWEGO mysle, z takiej prspektywy "kochanego dziecka".
A ja zawsze wlaze, moze jak ta krowa w szkode, w zraniona psychike.
Dlatego tak sie czepiam tego ze powody moga lezec w niskiej samoocenie, w dziecinstwie, w odrzuceniach i braku milosci wlasnej.
Co notabene, potwierdzila Marta.

Bogu, zawsze jest za co dziekowac.....nawet jak sie3 sznura i taboreta szuka:((
Z szacunku do Boga, trzeba o wlasny pierwiastek boski zadbac, ze tak patosem polece.

Znow przerysowalam i to solidnie:)
Chodzi mi o to, ze te zle emocje, nazwe je zmorami, martretuja Marte i sa dla niej realne.
Wyniszczaja ja, niszcza zwiazek....zycie.
I jak do tego jeszcze dolozymy te wojny, gwalty....
No to sie kurka pocieszymy.
Tu nie ma sie co pocieszac, tu trzeba zmory w morde walic i patrzyc czy rowno puchna:))))
Przepraszam ze to napisalam, ale moj dziadek zawsze tak jakos mowil o tym rownym puchnieciu:)
Taki spontan.

Poznac zmory, ba nawet ugoscic, zobaczyc w nich wlasne leki, traumy i ........wybaczyc, pokochac...
Zmory, noooo moze nie taki diabel straszny...
I moze pozniej dokoncze, bo jestem w pracy, co prawda w homeoffice, ale jednak....
Nie chce sie pozniej pocieszac ze komus dwie rece ucielo:)))




Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku